8 marca to nasz czas antenowy

8 marca to nasz czas antenowy

Feminizm wszedł na salony, a nawet pod strzechy. Czasem tylko trudno go rozpoznać Rozmowa ze Sławomirą Walczewską – Skąd się wziął 8 marca? Co dzisiaj powinno się eksponować z tradycji tego dnia? – Różnie się mówi o źródłach tego święta. Nawiązuje on do strajku robotnic pod koniec XIX w. w Stanach, brutalnie stłumionego przez policję. Z kolei na początku XX w. kongres socjalistek ogłosił Dzień Kobiet jako swoje święto. Złośliwi mówią, że 8 marca to urodziny Klary Zetkin, niemieckiej socjalistki. Dla mnie to święto, jeśli w ogóle miałoby się odnosić do jakiejś tradycji, to najwyżej do rzymskich Matronaliów. Te wiosenne uroczystości oznaczały początek nowego cyklu, były świętem kobiet, życia i odradzania się na nowo. Nie potrzebujemy dzisiaj nawiązania do jakiejś jednej tradycji świętowania Dnia Kobiet. – Mówi się, że socjalistyczny 8 marca to było jednodniowe, bezsensowne święto z goździkami. Ale też nadawano wtedy ulicom imiona słynnych Polek lub puszczano slajdy z podobiznami naszych wyemancypowanych babek. Czy nie miało to żadnego sensu edukacyjnego? – Na pewno tak, ale moja wizja Dnia Kobiet, jak go pamiętam z czasów PRL, jest trochę inna, groteskowa. W zakładach pracy serwowano ciasteczka i kawkę, panie dostawały mydełka lub rajstopy, a potem musiały posprzątać po imprezie. Tamto święto nie wiązało się z żadną zmianą mentalności. A poza tym o wyemancypowanych babkach może i była mowa, ale nie o tych z XIX-wiecznego ruchu kobiecego. Dawne emancypantki zostały ostemplowane jako „burżuazyjny” ruch kobiecy, który odciągał kobiety od ważniejszych spraw, czyli od walki klasowej. Czasy PRL przyczyniły się w ten sposób do zapomnienia o pierwszej fali polskiego ruchu kobiecego. Święto kobiet było wtedy sztuczne, jak i cała ówczesna idea równouprawnienia. – Dlaczego? – Bo nie rodziła się oddolnie, lecz była podyktowana z góry. Nie było swobody zrzeszania się i samych kobiet nikt o nic nie pytał. Równouprawnienie kobiet było jednym z głównych priorytetów partii. Jak pamiętam ze szkoły, ustrój socjalistyczny miał znieść różnice pomiędzy pracą fizyczną a umysłową, między miastem a wsią i też pomiędzy kobietami a mężczyznami. Równouprawnienie kobiet miało być, według Marksa, konsekwencją zmiany stosunków ekonomicznych. Władze ówczesne nie przyjmowały do wiadomości, że niższy status kobiet nie jest wyłącznie pochodną kapitalistycznego systemu produkcji. Jeszcze w latach 70. słyszałyśmy, że feminizm ma rację bytu jedynie w krajach kapitalistycznych, nie w PRL, bo w socjalizmie kobiety są równouprawnione. Jedyna wówczas istniejąca organizacja kobieca, Liga Kobiet, była jedną z pierwszych organizacji zarejestrowanych po wojnie. Jej głównym zadaniem statutowym było włączenie kobiet w przemiany systemowe, a dopiero dodatkowo była nim emancypacja. – Może było tak dlatego, że nie mamy długiej tradycji ruchu kobiecego? – Owszem, mamy, choć rzeczywiście prawa wyborcze, czyli główny postulat XIX-wiecznego ruchu kobiecego na Zachodzie, nie był głównym postulatem polskich emancypantek. Wiązało się to z faktem, że nie istniało wówczas państwo polskie. Ale mówienie o tym, że w Polsce nie istniał ruch kobiecy i że nie było emancypantek, świadczy o defekcie pamięci zbiorowej! Najwybitniejsze kobiety brały w nim udział. Na przykład Maria Konopnicka: to nie tylko najbardziej popularna autorka bajek dla dzieci, to również samodzielna kobieta, która dokonała we własnym życiu radykalnych wyborów, a także redaktorka pisma emancypacyjnego „Świt”. Eliza Orzeszkowa to nie tylko wielka pisarka, to również patronka pierwszych zjazdów kobiecych. Maria Skłodowska to nie tylko wybitna uczona, lecz także rzeczniczka dostępu kobiet do wiedzy uniwersyteckiej. Jej siostra, Bronisława Skłodowska, uczestniczyła w udanej akcji „zdobywania” Uniwersytetu Jagiellońskiego dla kobiet w 1895 r. Mamy bardzo bogatą tradycję ruchu feministycznego. – No więc obchodzić Dzień Kobiet czy nie obchodzić? A jeśli obchodzić, to jak? Według Demoskopu, rośnie liczba zwolenników 8 marca. – Niedawno mówiło się, że to święto komunistyczne i żeby nie świętować. Teraz mówi się, żeby nie świętować, bo z kobietami i feminizmem nie ma ono nic wspólnego i tylko o to w nim chodzi, żeby kwiaciarnie, cukiernie i sklepy z kosmetykami miały w tym dniu większe obroty. Jako Fundacja Kobieca eFKa wybrałyśmy już dawno świętowanie. To nic, że jest tylko jeden taki dzień w roku. Jest on dobrą okazją, żeby porozmawiać o byciu kobietą, mężczyzną i o relacjach pomiędzy obiema płciami z perspektywy kobiecej, feministycznej. To jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2003, 2003

Kategorie: Wywiady