AfD maszeruje po władzę?

AfD maszeruje po władzę?

06 August 2023, Saxony-Anhalt, Magdeburg: Tino Chrupalla, AfD federal chairman and leader of the AfD parliamentary group, and Alice Weidel, AfD federal chairman and leader of the AfD parliamentary group, cheer at the end of the AfD European elections meeting in a hall at the Magdeburg trade fair. Photo: Sebastian Willnow/dpa (Photo by SEBASTIAN WILLNOW / DPA / dpa Picture-Alliance via AFP)

Prawicowo-nacjonalistyczna Alternatywa dla Niemiec jest od miesięcy na fali wznoszącej. I nic nie zapowiada, aby ten trend szybko się odwrócił Jednooki kanclerz Olaf Scholz? To żadna satyra, tylko na początku września lustro politycznej rzeczywistości Niemiec. Szef rządu z ramienia socjaldemokratycznej SPD wskutek upadku podczas rekreacyjnego biegania zranił się w twarz i przez kolejne dni nosił na prawym oku czarną opaskę. Rana nie jest poważna, sam polityk obracał to w żarty. Nietrudno jednak dostrzec w tym incydencie pewną tragikomiczną symbolikę. Otóż po niemal dwóch latach urzędowania Scholz robi wrażenie, jakby czegoś istotnego nie widział. Choćby tego, że polityka jego rządu doprowadziła do utraty zaufania przez koalicję SPD z Zielonymi i liberałami (gospodarczymi) z FDP. Gdyby wybory odbyły się teraz, nie uzyskałaby ona większości. SPD w porównaniu z wynikiem wyborczym z 2021 r. traci prawie 10 pkt proc. (obecnie 16% poparcia), FDP – 4,5 pkt proc. (7%), tylko Zieloni są z lekkim minusem stabilni (14%). „Dzisiejszy obraz tej koalicji świateł drogowych znieść można tylko z wisielczym humorem”, komentuje publicysta Albrecht von Lucke w renomowanym miesięczniku politycznym „Blätter für deutsche und internationale Politik”. Można zatem uciec w czarny humor albo – jak coraz większa część wyborców – skłonić się ku jedynej partii, która od ostatnich wyborów istotnie zyskała na poparciu, nacjonalistyczno-konserwatywnej Alternatywie dla Niemiec (AfD). Według aktualnych sondaży na AfD zagłosowałoby dziś ok. 21% wyborców, poparcie dla partii rośnie od ubiegłego roku, w niektórych badaniach opinii brakuje jej ledwie kilku punktów procentowych do pozycji lidera, zajmowanej przez konserwatywną chadecję CDU/CSU (26-27%). We wschodnich landach AfD w sondażach prowadzi. Z okazji 10. rocznicy założenia partia w tym roku przygotowała krótki film o swojej genezie. We właściwy sobie sposób pokazuje, że to ona miała zawsze rację w takich sprawach jak waluta euro, gender, polityka klimatyczna, uchodźcy, polityka energetyczna, koronawirus. AfD chce obniżyć podatki, wznowić produkcję energii atomowej, zamknąć granice przed „migracją socjalną”, wygnać z kraju dotychczas tolerowane osoby bez statusu pobytu itd. „Nasze kredo to powrót do normalności”, głosi. Normalność to z jej punktu widzenia dawna potęga niemiecka, ale i pozornie stabilne, przejrzyste, mniej skomplikowane, jednonarodowe oblicze społeczne. „Coraz więcej ludzi w kraju chce tej normalności – słyszymy w filmie. – I nie chce już, by lewicowo-zielone media mówiły im, jak myśleć i żyć”. Atakowanie lewicowo-zielonego przekazu jest w dzisiejszych czasach dość proste, mimo – lub właśnie dlatego – że obecny rząd nie jest ani lewicowy, ani naprawdę zielony. Wątpliwe priorytety rządu Rząd federalny SPD, FDP i Zielonych jest całkowicie pozbawiony kompasu i nie radzi sobie z mnogością problemów i konfliktów – od wojny w Ukrainie zaczynając, poprzez destabilizację gospodarczą, inflację i kwestię migracji, na drugo- i trzeciorzędnych kwestiach kończąc. Brak sprawczości ilustruje choćby wielomiesięczny spór o dotowanie… pomp ciepła, którego rozwiązanie doprowadziło do jeszcze większego chaosu. Kanclerz Olaf Scholz jest bezbarwnym liderem, który blednie na tle głównych sojuszników – ministra finansów Christiana Lindnera (FDP), ministra gospodarki Roberta Habecka (Zieloni) i minister spraw zagranicznych Annaleny Baerbock (Zieloni). Skutki wojny w Ukrainie, zwłaszcza odcięcie od długoletnich dostaw taniej rosyjskiej energii, fundamentalnie podważają siłę gospodarczą Niemiec. Coraz więcej dużych koncernów, np. z energochłonnej branży chemicznej, wpada w tarapaty lub rozważa inwestycje w USA. W tym roku gospodarka niemiecka jako jedna z nielicznych w strefie euro się skurczy. Reakcja Berlina na te problemy jest co najmniej wątpliwa. Kilka miesięcy temu rząd federalny i rząd landu Saksonia-Anhalt zaoferowały publiczne wsparcie rzędu 10 mld euro dla amerykańskiego potentata w produkcji układów scalonych, koncernu Intel, aby ten zbudował w Magdeburgu fabrykę procesorów, wartą w sumie 30 mld euro. To inwestycja w technologie przyszłości, ale przekazanie tak dużej kwoty firmie, która w latach 2018-2022 w sumie wykazała ok. 90 mld dol. zysku, spotkało się z ostrą krytyką. Zdaniem Stefana Koothsa, wiceprezesa Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej (IfW), tak wysokie subsydia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 37/2023

Kategorie: Świat