Akcja „Wisła” – banderowcy mordowali, Polacy wysiedlali

Akcja „Wisła” – banderowcy mordowali, Polacy wysiedlali

Gdyby nie zbrodnicza działalność OUN-UPA, nie byłoby operacji „Wisła”

Wstęp
Przymusowe wysiedlanie Ukraińców za wschodnią granicę w latach 1944-1946 nie spowodowało zaprzestania działań zbrojnych przeciw państwu polskiemu prowadzonych przez oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej dowodzone przez kpt. Mirosława Onyszkiewicza i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów kierowanej przez Jarosława Starucha. Jednostki te stanowiły kilkutysięczną strukturę konspiracyjną, z którą współpracowała miejscowa ludność. W wyniku akcji ukraińskiego podziemia ginęło coraz więcej ludzi, odnotowywano coraz większe straty materialne, toteż 29 marca 1947 r. Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej podjęło uchwałę, by „w szybkim tempie przesiedlić Ukraińców i rodziny mieszane na Ziemie Odzyskane (przede wszystkim Prus płn.), nie tworząc zwartych grup i nie bliżej niż 100 km od granicy”.

Już w styczniu 1947 r. jednostki Wojska Polskiego stacjonujące w południowo-wschodniej Polsce otrzymały rozkaz sporządzenia wykazów rodzin ukraińskich. Miesiąc później zastępca szefa Sztabu Generalnego gen. Stefan Mossor przedstawił założenia planu przesiedlenia Ukraińców na ziemie poniemieckie. Plan nie odnosił się do ludności pochodzenia białoruskiego ani litewskiego, ona bowiem nie prowadziła działalności antypolskiej. Wraz z decyzją prezydium rządu (24 kwietnia 1947 r.) o akcji „Wisła” marsz. Michał Rola-Żymierski wręczył gen. Mossorowi nominację na pełnomocnika rządu do spraw akcji przesiedlenia ludności ukraińskiej i walki z UPA. Na jego zastępców wyznaczono płk. Grzegorza Korczyńskiego – wiceministra bezpieczeństwa publicznego, płk. Juliusza Hibnera oraz ppłk. Bolesława Sidzińskiego. Choć operacja „Wisła” miała obejmować głównie przesiedlenia Ukraińców, to w jej wyniku, jak szacują historycy, tylko w Rzeszowskiem w walkach z Wojskiem Polskim UPA straciła 70% stanu osobowego i bazę zaopatrzeniową.

Zasady przesiedlania opracowało Ministerstwo Ziem Odzyskanych. Według nich Ukraińcy nie mogli się osiedlać w pasie 50 km od granic lądowych państwa, 10 km od starych granic z 1939 r. i 30 km od wybrzeża morskiego ani w odległości do 30 km od miast wojewódzkich. Uznaje się, że akcja „Wisła” rozpoczęła się 28 kwietnia 1947 r. i trwała do kwietnia 1950 r. Największe jej nasilenie przypadło na wiosnę i lato 1947 r. W sumie przesiedlono ponad 140 tys. osób – prawie 86 tys. z województwa rzeszowskiego i niemal 45 tys. z województwa lubelskiego. Szacuje się, że z województwa krakowskiego przesiedlono ok. 10 tys. ludzi. W myśl zarządzeń ludność ukraińska (przesiedlono też Łemków, Bojków i Dolinian) miała dwie godziny na spakowanie się i opuszczenie domów; dobytek jednej rodziny nie mógł zajmować więcej niż dwa wozy konne. Całość operacji „Wisła” przeprowadzono siłami wojska i milicji. Po niej nieliczne oddziały UPA przedostały się przez Czechosłowację do Niemiec, na tereny będące pod kontrolą Brytyjczyków.

Paweł Dybicz


Lata II wojny światowej spowodowały śmierć i poniewierkę milionów ludzi. Ta gehenna dotknęła w pierwszej kolejności Polaków z Kresów Rzeczypospolitej. Oddziały ukraiń­skich nacjonalistów różnej proweniencji (głównie banderowców) zamordowały na ziemiach byłych i obecnych Kresów grubo ponad 130 tys. Polaków oraz tysiące Żydów, Ukraińców, Rosjan i Czechów. Mimo zawarcia 16 sierpnia 1945 r. umowy z ZSRR, uznającej nieco zmodyfikowaną tzw. linię Curzona za wschodnią granicę Polski, Ukraińska Powstańcza Armia nie zaprzestała mordów. W zasadzie nie miały one sensu wobec stanowiska Stalina odnośnie do granic Polski na wschodzie. Z drugiej strony wśród działaczy radzieckich nie brakowało przeciwników granicy na Bugu. Pragnęli oni włączyć do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej ziemie polskie od Włodawy aż po Sanok, Lesko, Brzozów i Krynicę. Było to zbieżne z celami OUN-UPA.

Śmierć tysięcy polskich milicjantów, żołnierzy i cywilów oraz groza palonych wsi musiały wywoływać reakcję władz. Organy terenowe apelowały do władzy centralnej. Również hierarchowie Kościoła rzymskokatolickiego poruszali ten problem. Mimo przesiedlenia do ZSRR do 2 sierpnia 1946 r. łącznie 482 662 Ukraińców, w tym 21 776 osób z województwa krakowskiego, 267 795 z rzeszowskiego i 190 734 z lubelskiego, polscy komuniści musieli zdecydować, co robić z powtarzającymi się zbrodniami UPA i z pozostałą ludnością ukraińską. Uznali, że rozwiązaniem będzie przesiedlenie Ukraińców na ziemie zachodnie i północne.

Pozbyć się UPA

W styczniu 1946 r. Oddział Operacyjny Sztabu Generalnego WP opracował dokument zatytułowany „Rozważania o walce z bandytyzmem”. Stwierdzono w nim, że główną przyczyną trwałości oraz dobrej konspiracji sotni i kureni UPA są powiązania z ludnością ukraińską. W tej sytuacji jedynym sposobem pozbycia się UPA z kraju było pozbawienie jej bazy. W taki sposób rodziła się strona techniczno-skutkowa operacji wojskowej pod kryptonimem „Wisła”, którą po wielu wahaniach i wątpliwościach zaczęto realizować po przypadkowej śmierci gen. Karola Świerczewskiego. Antoni Szcześniak i Wiesław Szota, autorzy „Drogi donikąd”, napisali: „Przewlekłe, uciążliwe, a stosunkowo mało efektywne walki prowadzone przeciwko UPA w latach 1945-1946 nie przyniosły rozstrzygnięcia. Rozbijane po kilkakroć sotnie odradzały się ponownie, znajdując pomoc i opiekę we wsiach u mieszkańców należących do OUN. Terrorystyczne grupy banderowskie, zgodnie z dyrektywą Krajowego Prowidu OUN, unikały otwartych starć z oddziałami wojska. Z reguły przeprowadzały działania zaczepne z zasadzek. W takiej właśnie zasadzce zorganizowanej przez sotnie „Hrynia” (Stepana Stebelskiego – przyp. red.) i „Stiacha” (Jarosława Starucha – przyp. red.) w rejonie Jabłonek, na drodze z Baligrodu do Cisny, poległ 28 marca 1947 r. gen. Karol Świerczewski. Śmierć gen. Świerczewskiego wstrząsnęła polską opinią publiczną”. Ten zamach stał się bezpośrednim impulsem (a nie pretekstem, jak to głoszą Ukraińcy) do podjęcia trudnej decyzji o przesiedleniu ludności ukraińskiej, a także Bojków i Łemków, na zachodnie i północne obszary Polski. Istniało przekonanie, zresztą słuszne, że tylko przez zlikwidowanie bazy społecznej można przyśpieszyć likwidację UPA.

Przesiedleńcza operacja „Wisła” została zaplanowana i zrealizowana w interesie narodu i państwa polskiego. Przeprowadzono ją na podstawie obowiązującej w tym czasie Ustawy z 30 marca 1939 r. o wycofaniu urzędów, ludności i mienia z zagrożonych obszarów państwa. Realizująca ją kadra wyższych dowódców składała się z przedwojennych oficerów zawodowych służących w Wojsku Polskim. Żołnierze ci stopnie oficerskie otrzymali przed wrześniem 1939 r. i w czasie polskiej wojny obronnej. Rząd RP 24 kwietnia 1947 r. podjął w omawianej sprawie uchwałę, głoszącą: „W związku z koniecznością dalszej normalizacji stosunków w Polsce dojrzała całkowicie sprawa zlikwidowania działalności band UPA. Celem wykonania tego zadania Prezydium Rady Ministrów uchwala:
I. Minister obrony narodowej w porozumieniu z ministrem bezpieczeństwa publicznego wydzieli odpowiednią liczbę jednostek wojskowych w celu przeprowadzenia akcji oczyszczenia zagrożonego terenu i likwidacji band UPA.
II. Minister obrony narodowej w porozumieniu z ministrem bezpieczeństwa publicznego mianuje dowódcę, który obejmie kierownictwo całej akcji i jako Pełnomocnik Rządu władny będzie wydawać zarządzenia związane z oczyszczeniem terenu.
III. Państwowy Urząd Repatriacyjny przeprowadzi akcję przesiedleńczą ludności ukraińskiej i ludności zamieszkałej na terenach, gdzie działalność band UPA może zagrażać ich życiu i mieniu.
IV. Minister administracji publicznej wyda zarządzenia władzom administracyjnym I i II instancji, aby ściśle współdziałały w tej akcji w myśl wskazówek Pełnomocnika Rządu.
V. Minister komunikacji wydzieli niezbędną liczbę wagonów i parowozów do przesiedlenia ludności na Ziemie Odzyskane według planu Pełnomocnika Rządu.
VI. Minister poczt i telegrafów wyda zarządzenie podwładnym organom w rejonie objętym akcją poczynienia wszelkich ułatwień w zapewnieniu łączności w myśl wskazówek Pełnomocnika Rządu.
VII. Minister skarbu otworzy kredyt na pokrycie kosztów akcji w wysokości do 65 000 000 zł – w tym 35 000 000 zł na miesiąc maj”.

Koniec gehenny

W PRL akcję przesiedlenia Ukraiń­ców uznawano za słuszną, jednak prac naukowych o niej powstało niewiele. Dopiero po 1989 r. zaczął się toczyć wokół niej spór. Szybko się okazało, że nie jest on tylko historyczny, lecz ma aktualne odzwierciedlenie. „Gdyby nie było operacji »Wisła«, to UPA działałaby w tzw. Krainie Zakierzońskiej jeszcze dziesięć lat”, czytamy w 16. tomie „Litopysu UPA”. Ponura perspektywa, która wskazuje celowość przeprowadzenia akcji „Wisła”. Dziesięć lat terroru i zbrodni oraz możliwość oderwania od RP 19 powiatów południowo-wschodnich! Jakie państwo mogło tolerować taki stan rzeczy? Należy sobie uświadomić, że gdyby nie zbrodnicza działalność OUN-UPA, nie byłoby operacji „Wisła”, i zaprzestać szerzenia kłamstw neobanderowców i reprezentantów partii zewnętrznych.

Warszawski historyk Jacek E. Wilczur napisał: „Akcja »Wisła« oznaczała nie tylko koniec gehenny mieszkańców tych ziem, ale również koniec działań wojennych na dużą skalę. Walki poszczególnych grup banderowskich z Wojskiem Polskim trwały aż do września 1949 r., kiedy to oddziały nacjonalistów ukraińskich zostały rozbite, a niedobitki rozwiązane. Znając charakter, zawziętość i fanatyzm nacjonalistów ukraińskich, gdyby pozostali oni na ziemiach południowo-wschodniej Polski, zgotowaliby nam w sprzyjających warunkach lat 90. nowe Kosowo. Na szczęście władze ówczesnej Polski częściowo zlikwidowały to zagrożenie, a w zasadzie odsunęły je w czasie, ponieważ w Polsce i na Ukrainie neobanderyzm wśród trzeciego-czwartego pokolenia przesiedleńców odradza się”.

Patrząc z perspektywy 70 lat, należy stwierdzić, że przeprowadzenie tej operacji przesiedleńczej było wyższą koniecznością w imię tego, co Francuzi zwykli określać mianem raison d’État – racji stanu. Faktu tego do dzisiaj nie chcą uznać ani w Polsce, ani na Ukrainie pogrobowcy ukraińskiego integralnego nacjonalizmu, agenci wpływu i tzw. pożyteczni idioci różnego rodzaju, uplasowani szczególnie w mediach i na uczelniach. Mamy czego się obawiać. Będą oni teraz poruszać opinię publiczną w Polsce i na Ukrainie, siać nienawiść i rozpowszechniać kłamstwa historyczne. Wszak w demokratycznej Polsce wychowaliśmy co najmniej kilka tuzinów tzw. negacjonistów wołyńskich, często niepolskiego pochodzenia. Pną się oni coraz wyżej po szczeblach kariery. Do tego musimy dodać „zakamuflowanych Ukraińców”, których dziadkowie zamieszkali na ziemiach obecnej Polski, posługując się zrabowanymi dokumentami zabitych Polaków z Kresów. Wielu z nich zajęło wysokie stanowiska w urzędach, uczelniach, służbach specjalnych i mediach.

Jeżeli pokusić się o ocenę akcji „Wisła”, to należy stwierdzić, że z punktu widzenia wysiedlonych rodzin ukraińskich i polsko-ukraińskich będzie ona negatywna. Jest jednak powszechnym błędem ocenianie jednej epoki historycznej przez pryzmat drugiej. Dziś często próbuje się dokonywać arbitralnego osądu tamtych wydarzeń, niejednokrotnie bez szerszego spojrzenia na ówczesne realia. Potomkowie przesiedlonej wówczas ludności ukraińskiej próbują wywrzeć nacisk na polski rząd, by jednostronnie potępił akcję, nie zagłębiając się w jej historyczne tło. Byłoby wielką niesprawiedliwością wobec ofiar nacjonalistów ukraiń­skich na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, gdybyśmy nie zasygnalizowali niewspółmierności działań nacjonalistów ukraińskich i polskich komunistów. Ci ostatni twardo realizowali plan stworzenia homogenicznej etnicznie Polski, natomiast działacze ukraińsko-halickiego integralnego nacjonalizmu wprowadzali w czyn ideę oczyszczonej z Polaków tzw. Ukrainy Zachodniej, czyli Wołynia i Małopolski Wschodniej. O ile ukraińscy nacjonaliści w latach 1943-1944 mordowali ludność polską i mieszaną jako niepewną, o tyle polscy komuniści taką niepewną, a w zasadzie wrogą ludność ukraińską przymusowo wysiedlali. Chluby to komunistom nie przynosi, jednak różnica jest diametralna. Banderowcy mordowali, często nieprawdopodobnie okrutnie, nawet po 1945 r., a Polacy wysiedlali. Tego faktu nie chcą zauważyć dzisiejsi neobanderowscy działacze ukraińscy.

Wymowa pieniądza

Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, czy operacja „Wisła” była czystką etniczną. Bez wątpienia nie można tak określić akcji obejmującej nielojalną wobec państwa mniejszość narodową. Przeprowadzenie operacji było koniecznością historyczną i państwową. Skoro udało się zniszczyć polskie podziemie antykomunistyczne w rejonie Białostocczyzny czy Lubelszczyzny, zapewne można było się uporać z podziemiem ukraińskim. Rodzi się jednak pytanie, ilu jeszcze Polaków i Ukraińców zostałoby zamordowanych przez UPA. Masowe przesiedlenia były konieczne do zlikwidowania ukraińskiego integralnego nacjonalizmu. Decyzja o tym została podjęta na specjalnym posiedzeniu Biura Politycznego PPR, a więc na polecenie wczesnych władz komunistycznych. Oznacza to, że według uchwalonego w III RP prawa operacja „Wisła” nosi znamiona zbrodni komunistycznej. Tyle że – co paradoksalne – zgodnej z interesem państwa i Polaków.

Otwarte pozostaje także pytanie, co się kryło za oficjalną wersją przesiedleń spowodowanych „koniecznością likwidacji band UPA”. Stanowisko ukraińskie jest takie: władze komunistyczne po 1947 r. zamierzały doprowadzić do asymilacji Ukraiń­ców w społeczeństwie polskim, a wskazuje na to m.in. osiedlanie ich w rozproszeniu, oddzielenie inteligencji od chłopów, utrudnianie rozwoju kulturowego, zabranianie używania słowa Ukrainiec czy masowość operacji. Wysiedlane były również osoby, których nie wiązano z ukraińskim nacjonalistycznym podziemiem. Pogrobowcy ukraińskiego integralnego nacjonalizmu nazywają działanie władz Polski Ludowej etnobójstwem – unicestwianiem grupy kulturowej bez użycia środków masowej zagłady.

Trzeba powiedzieć otwarcie, że za tym wszystkim stoi pieniądz. Na fali rozliczeń z krzywdami z okresu Polski Ludowej operację „Wisła” potępił w 1990 r. Senat RP. Druga izba parlamentu została wprowadzona w błąd przez dwóch senatorów narodowości ukraińskiej – inicjatora uchwały, profesora matematyki Andrzeja Dudę z Wrocławia, i Mieczysława Trochimiuka z Podlasia – oraz Andrzeja Wielowieyskiego. Przedstawili oni akcję „Wisła”, co znalazło się w uchwale, jako zbrodnię komunistyczną. Nie odpowiada to prawdzie, ponieważ operacja przesiedleńcza była zgodna z wolą ludności polskiej i polską racją stanu. Sam senator Duda tak pisał o stanowisku Senatu: „(…) zachowując wszelkie proporcje, to było trochę tak jak wystąpienie biskupów polskich w 1965 roku do biskupów niemieckich: »Przepraszamy…«. Ja za największy swój sukces uważam uchwałę w sprawie akcji »Wisła«. (…) Wiem, że przez Związek Ukraińców w Polsce to było przyjęte dobrze. Ale oni oczekiwali, że za tym pójdą wyraźniejsze akty ustawodawcze, że nastąpi jakaś rekompensata, możliwość powrotu, jakieś takie rzeczy. Do dzisiaj to nie nastąpiło. Ale ten pierwszy krok został wtedy zrobiony”.

W ślad za stanowiskiem Senatu 19 listopada 1992 r. Rada Główna Związku Ukraińców w Polsce złożyła na ręce marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego petycję w sprawie likwidacji skutków prawnych, ekonomicznych i politycznych akcji „Wisła”. Tego, jak ludność ukraińska rozumiała ową likwidację skutków, dowiadujemy się z Założeń regulacji prawnych dotyczących skutków prawnych akcji „Wisła”, dołączonych przez ZUwP do petycji. Wnioskowano o anulowanie dekretu z 27 lipca 1947 r., pozbawiającego Ukraińców prawa własności zostawionego mienia, oraz dekretu z 28 września 1949 r., na mocy którego przejęto na własność skarbu państwa mienie ukraińskich organizacji świeckich i wyznaniowych oraz osób prawnych. Ukraińcom miało przysługiwać:
1. prawo żądania zwrotu w naturze mienia utraconego na mocy dekretu z 27 lipca 1947 r.,
2. prawo do rekompensaty materialnej za utracone mienie, o ile uprawniony nie otrzymał zwrotu mienia w naturze lub mienia zastępczego albo gdy mienie zastępcze jest niewspółmiernie niższej wartości niż mienie utracone,
3. prawo do pomocy materialnej dla osób powracających z terenów przymusowego osiedlenia w strony rodzinne, obejmującej:
– zwrot kosztów przeprowadzki,
– zasiłek na zagospodarowanie lub zakup nieruchomości, działki budowlanej.

Przyjaźń tylko oficjalna

Potępienie przesiedleń przez polskie władze możemy uznać za ostatni rozdział przeprowadzonej 70 lat temu operacji „Wisła”. Obok stanowiska Senatu z roku 1990 ubolewanie z powodu przeprowadzenia akcji wyraził w 2002 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski. Także prezydent Lech Kaczyński w 2007 r. wydał wspólnie z prezydentem Ukrainy oświadczenie potępiające przesiedlenia z roku 1947. 8 listopada 2012 r. przewodniczący sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych, poseł PO Miron Sycz, przeforsował na jej posiedzeniu projekt uchwały potępiającej operację „Wisła”. Spośród 18 członków komisji obecnych było ośmiu posłów i wszyscy oni poparli uchwałę. Oprócz nich w posiedzeniu uczestniczyli czołowi przedstawiciele środowisk ukraińskich – Roman Drozd, Petro Tyma, Mirosław Czech, Jewhen Misiło i Roman Szewczyk – starosta powiatu koszalińskiego. W czasie obrad wiceprzewodniczący Ukraińskiego Towarzystwa Historycznego Bohdan Halczak faktycznie strzelił promotorom uchwały samobójczą bramkę. Stwierdził on, podobnie jak banderowscy weterani, że gdyby nie akcja „Wisła”, walka UPA tliłaby się bez końca. W uchwale przyjętej przez komisję znalazło się następujące zdanie: „Już w czasie zimy poprzedzającej akcję »Wisła« istniała szansa przywrócenia spokoju na spornych terenach”. Jak widzimy, nawet dziś obywatele polscy – Ukraiń­cy kwestionują przynależność powiatów południowo-wschodnich do państwa polskiego.

Przeciwdziałanie organizacji kresowych, naukowców i dziennikarzy doprowadziło w styczniu 2013 r. do skierowania tej uchwały do tzw. zamrażarki sejmowej. Do tej pory nie doczekaliśmy się natomiast reakcji drugiej strony w sprawie potępienia ludobójstwa na Polakach z lat 1943-1947 i ich wysiedlenia oraz ucieczki przed zbrodniarzami UPA z ziem Małopolski Wschodniej i Wołynia. Problem ten w historiografii ukraińskiej wciąż nie został poddany rzeczowej analizie. Jest opisywany tendencyjnie jedynie w formie antypolskiej akcji propagandowej. Pogrobowcy ukraińskiego integralnego nacjonalizmu usiłują wygrać walkę, którą 70 lat temu przegrali z kretesem ich zbrodniczy przodkowie.

W miarę postępującego renesansu struktur i wpływów ruchu neobanderowskiego na Ukrainie oraz rehabilitacji przez jej władze zbrodniczych formacji będzie kwitła oficjalna „przyjaźń” propagandowa na płaszczyźnie polityczno-medialnej, natomiast przepaść między narodem polskim i ukraińskim będzie się pogłębiać. Najgorsze jest jednak to, że obudzone na Ukrainie upiory mogą doprowadzić do powtórki tragicznej przeszłości i nowych ofiar. Bo ze zwolennikami banderyzmu i nazizmu, jak pisze w jednym z tekstów Bohdan Piętka, żartów nie ma.

Autor jest profesorem nauk humanistycznych, specjalność: historia, kierownikiem Katedry Bezpieczeństwa i Stosunków Międzynarodowych Politechniki Koszalińskiej; ma w dorobku prace z zakresu dziejów Polski i Ukrainy

Wydanie: 17-18/2017, 2017

Kategorie: Historia

Komentarze

  1. Andrzej Janusz Maraszkiewicz
    Andrzej Janusz Maraszkiewicz 24 kwietnia, 2017, 07:27

    Obok stanowiska Senatu z 1990 r. ubolewanie z powodu przeprowadzenia akcji wyraził w 2002 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski. Także prezydent Lech Kaczyński w 2007 r. wydał wspólnie z prezydentem Ukrainy oświadczenie potępiające przesiedlenia z roku 1947. Do tej pory nie doczekaliśmy się natomiast reakcji drugiej strony w sprawie potępienia ludobójstwa na Polakach z lat 1943-1947 i ich wysiedlenia oraz ucieczki przed zbrodniarzami UPA z ziem Małopolski Wschodniej i Wołynia…. czyli zdrajcy ubolewali nad losem czcicieli Bandery.. komuniści popełnili jeden poważny błąd albowiem przesiedlać Ukraińców powinni do Ukrainy a nie na ziemie odzyskane … teraz potomkowie bieszczadzkich Ukraińców są wszędzie tam gdzie podejmowane są decyzje dot, życia polskiego narodu od gmin poczynając a na urzędach warszawskich kończąc … popełniono także drugi błąd przesiedlając bogu ducha winnych Łemków

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Pic nic
      Pic nic 30 kwietnia, 2017, 18:17

      Czytam i nie wierzę. Obywateli polskich z rejonu Bieszczadów przesiedlać pod przymusem na terytorium obcego państwa? Tworzyć Polskę jednorodną etniczne? Czymże szczególnym pan, panie Maraszkiewicz różni się w takim razie od nazistów i faszystów?

      Odpowiedz na ten komentarz
    • violino
      violino 7 maja, 2017, 04:10

      Pan Maraszkiewicz ma rację!!! Trzeba było przesiedlać Ukraińców do Ukrainy ! Teraz mamy w Polsce 5 kolumnę…

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Vcxx
      Vcxx 6 października, 2021, 12:04

      Oni są wszędzie w urzadach a stanowią mniejszość w swoim miejscu zamieszkania więc to Polacy ich wybierają do władz samorządowych a także w prywatnych firmach czy urzędach też Polacy awansują ich na wyższe stanowiska. Kwestia tego że większość z nich dba o wykształcenie a także gdy prowadzą firmy to jakoś rozwijają się i nie bankrutują a Polakom te same biznesy nie idą chociaż mają większy kapitał na początku. Tak samo te ich małe gospodarstwa jakoś im się opłaca uprawiać ziemię i hodować bydło natomiast Polacy już dawno poddawali na skarb państwa ziemię byle tylko nie robić a dostać jakąś rentę. A Łemków wysiedlono tylko dlatego że zamieszkiwali obszar jednolicie etniczny i najprawdopodobniej polski by teraz tam nie było lub by mieli jakąś autonomię zwłaszcza to że po pierwszej wojnie mieli swe państwa .

      Odpowiedz na ten komentarz
  2. polak mały
    polak mały 26 kwietnia, 2017, 16:44

    Polacy wysiedlali? Prawda jest taka, że: …banderowcy mordowali, komuniści wysiedlali. Polacy wysiedlali? Podwójne przekłamanie i majstersztyk propagandowy.. Nie Polacy a władze okupacyjne w Polsce. Te same formacje brały udział w eksterminacji ludności polskiej. Polacy tysiącami ginęli z rąk autorów i organizatorów akcji „Wisła”, jak i zresztą z rąk UPA. Akcja „Wisła” przeprowadzona została przez formacje, które trzymały pod okupacją naród polski, a zarządzane były przez ludzi kierowanych z Moskwy. Wydźwięk tytułu, przekłamanie polega na legitymizacji okupacyjnej administracji jakoby polskiej oraz na przypisywaniu Polakom – społeczeństwu – sprawstwa przesiedleń. Pozostaje jeszcze medialnie uświadomić, że przesiedlenia to zło wymagające zadość uczynienia …i wiemy kto ma za to zapłacić. Przecież środowiska liberalne – ideologiczni zstępni sprawców akcji „Wisła”, wywodzący się z magdalenkowego sojuszu zbrodniczej, antypolskiej żydokomuny oraz późniejszej komuny gomułkowskiej – tworzący obecne elity dzięki autoamnestii (tzw. grubej kresce Mazowieckiego) – są odpowiedzialne za tytułowe dzieło przesiedleń ludności Ukraińskiej.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • kris
      kris 15 maja, 2017, 14:45

      Polak nigdy jest winien. Jeżeli już to winna jest ofiara lub inny system, -komuniści. Jakoś w całym komunistycznym świecie i nie tylko była ideologia stworzenia Państw jednolicie etnicznych. I tylko w Polsce to się udało pomimo że przed wojną Polacy stanowili 40 % składu narodowego. Francuzi i Włosi nie wygnali wszystkich Niemców z Alzacji i Tyrolu, i to Niemców o typowo germańskich korzeniach. Natomiast Polacy wygnali z tzw Ziem Odzyskanych swoich braci- zgermanizowanych Słowian. Spod Żar i Łęknicy wygnali opierających się germanizacji Serbo-Łużycan.

      Odpowiedz na ten komentarz
      • in medium armorum
        in medium armorum 23 stycznia, 2020, 15:19

        Niemcy nie wydłubywali oczy współobywatelom w Alzacji,….filozofie chłopski

        Odpowiedz na ten komentarz
        • Vcxx
          Vcxx 6 października, 2021, 12:09

          A Łemkowie wydlubywali oczy Polakom? Polaków nie było tam gdzie mieszkali Łemkowie. Tylko w Krynicy i Muszynie była jakaś mniejszość Polska i nikt ich nie mordował. To Wy Polacy razem z Ukraińcami rżneliscie się na Wołyniu.

          Odpowiedz na ten komentarz
    • Krzysztof Andrzej Mróź
      Krzysztof Andrzej Mróź 29 maja, 2017, 12:29

      Akcje Wisla przeprowadzily legalne wladze polskie. I bardzo dobrze

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Vimes.
      Vimes. 4 marca, 2020, 10:30

      Nie „polak mały” tylko „polak bardzo mały”. I do tego głupi. Oraz, jak na zacietrzewionego głąba przystało, kalający swoimi bzdurnymi wpisami zasady języka polskiego. Chciałbym napisać „ojczystego” ale to nie jest ojczyzna durniów. Nasłuchałeś się narrcji od innych durniów, niestety również utytułowanych w różny sposób, i powtarzasz bezkrytycznie te bzdury. Zatem idź być głupi gdzie indziej. Na przykład na Frondę. Tam się wśród takich jak Ty poczujesz na miejscu. Będziecie mogli poklepywać się po plecach bez końca.

      Odpowiedz na ten komentarz
  3. Kamil Zapol
    Kamil Zapol 28 maja, 2017, 19:14

    W tekście znajduje się błąd cyt: ” W takiej właśnie zasadzce zorganizowanej przez sotnie „Hrynia” (Stepana Stebelskiego – przyp. red.) i „Stiacha” (Jarosława Starucha – przyp. red.) w rejonie Jabłonek, na drodze z Baligrodu do Cisny, poległ 28 marca 1947 r. gen. Karol Świerczewski.” Zasadzka była zorganizowana przez sotnie „Chrina” i część sotni „Stacha”, którego tożsamość do dzisiaj jest tajemnicą! Jarosław Staruch „Stiach” nie miał z tą zasadzką nic wspólnego poza tym „Chrin” nie „Hryń” jak mówi dr Z. Palski „Chrin” tylko przez ch nigdy przez samo h!

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy