Aktorzy wielkiej sceny

Aktorzy wielkiej sceny

Poselska debata nie zbliżyła stron w sporze rząd – nadawcy komercyjni

Czy mamy wojnę największych prywatnych mediów z rządem? To pytanie retoryczne. Prywatni nadawcy, którzy jeszcze kilka miesięcy temu walczyli między sobą o rynek, dziś zasiadają, ramię w ramię, przy wspólnym stole. Co ich łączy? Niechęć do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, której rola wzrośnie. Niechęć do telewizji publicznej, która – dzięki ustawie – uzyska podstawy finansowe i możliwość rozwoju. No i niechęć do zapisów konsolidacyjnych, które mogą ograniczyć ich ekspansję. Łączy ich również przekonanie, że mają szansę, by swoje cele zrealizować. Gesty prezydenta, a przede wszystkim zaangażowanie się w sprawę Agory, to podstawa do optymizmu.
Czy uzasadnionego? Rzecz w tym, że prywatnych wydawców i nadawców równie wiele dzieli, że mają własne interesy, warte miliony dolarów. I że prosty schemat dobre media-zła KRRiTV nie ma pokrycia w rzeczywistości.

RMF FM: nadzieje prezesa

To było znakomicie widać przy ubiegłorocznej decyzji KRRiTV dotyczącej koncesji na radio ogólnopolskie. Rada przyznała je ponownie Radiu Zet i RMF FM, a jednocześnie odrzuciła wniosek obu stacji o możliwość rozszczepiania sygnału – reklamowego i programowego. Oznaczało to, że KRRiTV nie zgodziła się, by duże stacje tworzyły swoje oddziały lokalne, które konkurowałyby z rozgłośniami regionalnymi i lokalnymi.
Z tej decyzji cieszył się wówczas Ireneusz Iwański, przewodniczący Zarządu Konwentu Komercyjnych Stacji Radiowych. „To jedna z najlepszych decyzji Krajowej Rady. Porządkuje rynek nadawców radiowych i wzmacnia demokrację na nim”, mówił. Wtórował mu Zbigniew Benbenek, szef ZPR: „Nieudzielenie rozszczepień nadawcom ogólnopolskim zrównoważy rynek”. Innego zdania był szef RMF FM, Stanisław Tyczyński: „Wszystko, co budowaliśmy przez siedem lat, poszło na marne”.
Wśród ludzi zajmujących się mediami powtarzana jest opowieść, że po odmowie rozszczepiania Tyczyński zapałał wielką niechęcią do SLD. Ale dawne niechęci to nie jest jedyny powód, dla którego RMF FM włączyła się do koalicji największych nadawców. „Tyczyńskiemu nie podobają się zapisy zwiększające uprawnienia KRRiTV, między innymi te, które pozwalają jej kontrolować układ właścicielski w firmie – mówi jedna z osób monitorujących na co dzień sprawy mediów. – A czy przeszkadza mu zapis dotyczący koncentracji? Raczej nie”.
Dlaczego? Bo w opinii analityków, w gronie największych spółek medialnych RMF FM nie jest największym rekinem. Niedawno stacja oddała w leasing zwrotny część swojego sprzętu Bankowi Zachodniemu WBK, w zamian otrzymując od banku 5 mln zł. W ramach tej formy leasingu firma wciąż korzysta ze sprzętu, on ale nie należy już do niej. Powód takiego ruchu jest prosty – zmalał rynek reklamy i stacje muszą szukać oszczędności.

Agora: duży może więcej

Najlepiej daje sobie radę w czasach recesji Agora – to zresztą podręcznikowa prawidłowość: podczas recesji padają najsłabsi, a najwięksi rosną ich kosztem.
Rok 2001 Agora zamknęła zyskiem netto 177,9 mln zł (o ponad 7 mln większym niż w roku 2000). W tym czasie przychody z reklam dały spółce 585,6 mln zł.
Mając takie nadwyżki, spółka chce je zainwestować. Według różnych ocen, Agora przeznaczyła na inwestycje w roku 2002 od 1,4 do 2 mld zł. Na tę sumę składają się wolne środki, które spółka posiada w gotówce, oraz otwarte linie kredytowe. „W Polsce jesteśmy zainteresowani wszystkimi rodzajami mediów – mówiła prezes zarządu spółki, Wanda Rapaczyńska, miesięcznikowi „Press”.
19 lutego za ok. 100 mln zł Agora kupiła czasopisma Prószyńskiego, w sumie 12 magazynów, w tym eksponowany „Poradnik Domowy”. Chce też kupić wydawnictwa PWN oraz Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne. Rozbudowuje portal internetowy (analitycy wytykają, że to decyzja spóźniona co najmniej o dwa lata), a także sieć rozgłośni regionalnych. Ma ich już 19 i kupuje następne.
Teraz zwieńczeniem tej ekspansji byłoby przejęcie Polsatu. Wtedy Agora stałaby się rzeczywiście wielkim domem medialnym, który mógłby zdominować rynek reklam – o tym mówią analitycy, oraz rynek informacji – to opinia polityków.
Tylko czy Agorze uda się kupić Polsat? Na razie ma do przeskoczenia dwie przeszkody. Pierwszą jest projekt ustawy o radiofonii, który zawiera przepis zakazujący koncentracji. Druga przeszkoda to sam Zygmunt Solorz, właściciel Polsatu.

Polsat: błędy kapitana

Ale Polsat ma zupełnie inną sytuację niż Agora. Solorz w ostatnich latach źle inwestował, topiąc pieniądze w nieudanych inwestycjach. Polsat traci też rynek, zwłaszcza na rzecz stacji TVN. Traci również dlatego, że firma zarządzana jest wciąż jak za króla Ćwieczka – każda decyzja musi być podjęta osobiście przez właściciela.
Dlatego od kilku lat różni potentaci przymierzają się do kupna Polsatu. Dwa lata temu do sprzedaży stacji namawiał Solorza koncern Murdocha. Jak wieść niesie, Murdoch oferował 1,5 mld dol., a Solorz chciał 2 mld. Dziś Polsat wyceniany jest na 800 mln dol. A to już suma leżąca w zasięgu Agory.
Polsat wysłał na początku roku tzw. zapytania intencji do największych koncernów. m.in. do Bertelsmanna, Vivendi i Agory. Jednakże, jak mówi się nieoficjalnie, Solorz nie ma ochoty sprzedawać firmy. Raczej zależy mu na jej dokapitalizowaniu, na sprzedaży 30-40%. Jak to się skończy?
„Solorz jest takim człowiekiem, że chciałby sprzedać 40% firmy za cenę 80% i dalej być w niej niepodzielnym szefem. Więc pewnie wszystko skończy się tak, że znajdzie inwestora finansowego, który uporządkuje strukturę firmy. Tak, żeby później, gdy nadejdą dobre czasy, móc ją dobrze sprzedać”, ocenia osoba znająca sprawy Polsatu.
Jeżeli więc Solorz nie zamierza sprzedawać stacji Agorze, dlaczego robi tak wielki szum w związku z ustawą? „A dlaczego ma nie robić, skoro ustawa go ogranicza? – odpowiada pytaniem rozmówca znający Polsat. – Chociażby osłabia jego pozycję w rozmowach z kontrahentami zachodnimi. Poza tym, czy to on robi największy szum?”.

TVN: na rezerwie tlenowej

Podobna opinia pada, gdy rozmawiamy o stacji TVN. ITI Holdings, właściciel stacji, mocno inwestuje w budowę nowej siedziby, w stację TVN 24 i w portal internetowy. Przymierza się też do kupienia „Rzeczpospolitej”. W roku 2000 ITI Holdings osiągnął zysk netto wysokości 143,2 mln dol. (w roku 2001 była lekka strata). Wciąż więc poszukuje nowych źródeł zasilania. Firma chciałaby wejść na giełdę – odpowiedni prospekt emisyjny jest już w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Ma też umowy z zagranicznymi inwestorami, z SBS, o opcji sprzedaży kolejnych udziałów.
Dla tak rozwijającej się firmy poszczególne zapisy ustawy o radiofonii mogą być również niewygodne. Na przykład ten, na mocy którego firma przed wejściem na giełdę musi uzyskać pozwolenie KRRiTV. Albo te, które wzmacniają pozycję telewizji publicznej. Bo oznaczają one, że więcej reklam może przepłynąć właśnie do TVP.
Natomiast zapis o koncentracji, tak niewygodny dla Agory, TVN przeszkadza w mniejszym stopniu. No, chyba że stacja postanowi kupić albo Radio Zet (a było ono do sprzedania), albo RMF FM.

Pod egidą

Tak więc prywatni nadawcy, którzy występują przeciwko ustawie, mają różne interesy. Czy uda się je załatwić? Patrząc na obecną sytuację, wydaje się, że nie do końca.
Główne skrzypce w wojnie z rządem gra Agora, to o jej postulatach (koncentracja) mówi się najczęściej. Co ciekawe, w dyskusję o ustawie zaangażował się Pałac Prezydencki, prezentując na jej temat krytyczną opinię. I wzywając rząd do kompromisu. Jaki to ma być kompromis? Cena za zgodę? Ma to być usunięcie z ustawy zapisu o zakazie koncentracji…
Ale jeżeli kompromisem byłoby usunięcie zapisu, przeciwko któremu lobbuje Agora, to co z innymi punktami?
Wszystko jednak wskazuje na to, że i w TVN, i w Polsacie zdają sobie z tego sprawę. Gdy prezydent Kwaśniewski przed odlotem do Ameryki Południowej przyjmował przedstawicieli mediów komercyjnych, w grupie tej Polsat reprezentował mecenas Birka, a TVN Piotr Walter.
„A jeżeli Solorz i Mariusz Walter byli w tym czasie u Millera?”, pyta jeden z naszych rozmówców. Odpowiedź jest znana – nie byli w tym czasie u premiera. Ale ich gest też został odebrany.
Cała sprawa oprócz biznesowego ma również kontekst polityczny. Nadawcy komercyjni, dotąd różni, dziś zasiadają przy jednym stole, by walczyć przeciwko rządowi. Akceptują przy tym przywództwo Agory. Do tej pory był to najsilniejszy koncern, teraz – zwłaszcza gdy uda się ustawę odrzucić – byłby to koncern dominujący. Ciekawe, czy rząd, zabierając się za nowelizację ustawy o radiofonii, ten wariant uwzględnił?

 

Wydanie: 15/2002, 2002

Kategorie: Media

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy