Lapsus polityka to w rutynowej, nudnawej codzienności raj dla felietonisty, to używka, to napęd złośliwotwórczy, perpetuum mobile szyderstw i drwin. Taki, weźmy, pierwszy przykład z tzw. brzegu: Duda Andrzej, prezydent, którego autorytet chronią przepisy prawne, bo szans, czasu i kompetencji, żeby go sobie samemu wyrobić, nie stało. I nie stanie. Przy okazji szkodliwego świętowania oręża palnął jak cepem w płot, komentując kryzys na granicy polsko-białoruskiej, i dziękował: polskim żołnierzom i funkcjonariuszom za ich postawę i obronę „mimo różnego rodzaju ataków różnych durniów i zdrajców, różnych ludzi nieodpowiedzialnych”. Tutaj opuszcza mnie wena żartobliwa i krotochwilna, mówimy o obrażaniu najbardziej niezwykłych osób naszego czasu, które zapisują się jasnymi zgłoskami w historycznym momencie klęski humanitarnej oraz upadku moralności i prawa państwa polskiego. Aktywistki na granicy ratują ludzkie życie i zdrowie, kiedy formacje podległe prezydentowi nagminnie łamią prawo i pozostają w stanie zbrodniczej recydywy, nie bacząc zresztą na kolejne wyroki polskich sądów, które jednoznacznie to nazywają w uzasadnieniach decyzji uniewinniających aktywistki – to kobiety głównie tam działają. Takie słowa w ustach Dudy tylko potwierdzają po raz kolejny i kolejny, że jest to osoba całkowicie nie na swoim miejscu, a mówiąc wprost, to przypadkowy bękart politycznych szarad Kaczyńskiego. Myślałem nawet o tym, żeby napisać coś w rodzaju „jak skutecznie obrazić i zelżyć prezydenta RP”, ale uznałem, że nie ma co, szkoda atencji. Tu należy iść tropem wyznaczonym przez legendarną frazę Tuwima o endeku (a jest Duda w czystej formie spadkobiercą ONR i innych faszyzujących polskich poronień ideowych), gdzie Julian pisał: Próżnoś repliki się spodziewał Nie dam ci prztyczka ani klapsa. Nie powiem nawet „Pies cię jebał”, bo to mezalians byłby dla psa. W tym samym czasie oglądamy zbrodnię na Odrze, milczenie, matactwa, łgarstwa i wykręty władz, których instytucje, przejęte lub stworzone jak Wody Polskie, zajmują się wyłącznie tym, żeby uniknąć odpowiedzialności i zatuszować swoje dobrze opłacane, kumoterskie niekompetencje. A rzeka umiera, w niej tysiące ryb i innych stworzeń. Zniwelowano też całkowicie, najpewniej na lata, życie ludzi, którzy swój byt i pracę budowali na istnieniu żywej, płynącej Odry. Państwo polskie i jego tzw. służby – jakby nie istniały. Komendant policji obiecuje milion złotych temu, kto powie, któż odpowiada za tę zbrodnię. A to nie podlegli mu funkcjonariusze powinni teraz wykonać swoją robotę??? No ale jak tu swoich ścigać? Dał nam przykład wypadek bmw premier Szydło z cinquecento, jak tuszować mają i tuszują. W tym samym czasie media publikują zestawienia „umilionerzenia” kasty politycznej PiS w wyniku przejęcia samomnożących się stanowisk i synekur w spółkach skarbu państwa. Mamy zatem dwa zjawiska: setki wysokopłatnych, niezwiązanych z umiejętnościami, kompetencjami, wiedzą ani doświadczeniem stanowisk otrzymanych wyłącznie po linii partyjnej, a równocześnie katastrofalne efekty takich nominacji i „niedziałań”, chyba że wykręty i matactwa są wpisane do obowiązków zawodowych. W całym tym cyrku wychodzi jeszcze na chwilę przed szereg nadposeł Kaczyński, chroniony przez setki policjantów, i nie znajduje ani jednego słowa, żeby się odnieść do dramatu Odry. Cud, że nie oskarżył Niemiec, to w jego imieniu zrobiła TVP. Taki świat nie ma racji bytu, taki sposób sprawowania władzy jest nie tylko czystą kpiną z demokratycznych procedur i idei. To więcej – symptom radykalnego wyczerpania się takiej formuły sprawowania władzy, która wszystko, co robi, mając gęby pełne frazesów patriotycznych, polskościowych i katolickich, robi na swój prywatny użytek i bogacenie się. Nie wiem, jaki jest choć jeden argument, żeby taki system podtrzymywać przy życiu. No, może po to, żeby prof. Roszkowski miał okazję pociągnąć swoją wizję złego świata poza PiS i ponownie małym kosztem zarobić na zideologizowanym poza dopuszczalne i niedopuszczalne miary podręczniku. Oglądamy właściwie spektakl, chociaż publiczny, to dostępny tylko dla wybranych. Większość z nas (obywateli tworu zwanego Rzecząpospolitą Polską) albo tego nie widzi, albo nie chce zrozumieć czy wyciągnąć wniosków. Jest Polska rozkawałkowana na setki drobnych światów, które kwitną jak te złote algi w zasolankowanej przez wody kopalniane Odrze, w suszy i sztucznie uregulowanej rzece. Ale algi mają się świetnie. A że reszta umiera? Było wybrać bycie algami. Udostępnij: Kliknij, aby









