Czy powstanie PKW zapobiegło wchłonięciu Polski przez Związek Radziecki? Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego miał dwie legendy propagandowe. W Polsce Ludowej – białą, od 15 natomiast lat – czarną, obie na swój sposób nieprawdziwe. Legenda biała, dla przykładu, na użytek propagandowy starała się ukryć okoliczności powstania PKWN w Moskwie, robiąc to zresztą niekonsekwentnie i naiwnie. Protokoły moskiewskich posiedzeń były bowiem dla historyków dostępne od 1956 r., a w 1973 r. zostały opublikowane w oficjalnym wydawnictwie archiwalnym KC. We współczesnej, czarnej legendzie PKWN uchodzi za twór marionetkowy, radziecką agenturę oraz uzurpację w stosunku do konstytucyjnych władz RP rezydujących w Londynie. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, tak rzeczywiście może się wydawać. Jednak wydarzenia historyczne należy rozpatrywać w świetle warunków i kryteriów tamtego czasu. Prezentyzm, czyli przykładanie do dziejów minionych miar współczesnych, notorycznie stosowane w propagandzie politycznej, wiedzę o przeszłości jedynie fałszuje i zaciemnia. Drugą wojnę światową cechowała ogromna, w dawniejszych konfliktach niespotykana przewaga wielkich mocarstw nad ich mniejszymi i słabszymi sojusznikami. Wynikało to z totalnego charakteru wojny, o której biegu decydowały wielomilionowe armie i ogromne potencjały gospodarcze. Możliwości państw słabszych i mniejszych wobec skali wojny przestały się liczyć. Legitymizm rządów, które przegrały pierwszą fazę wojny i znalazły się na uchodźstwie, był w tej sytuacji bardzo osłabiony i względny. Dotyczyło to także rządu polskiego. Jego suwerenność od początku była przez goszczące mocarstwa sojusznicze ograniczana lub wręcz ignorowana. W sytuacjach kryzysowych nawet wymuszano kluczowe decyzje personalne. Również wewnętrzne podstawy legitymizmu rządu niesprawującego faktycznej kontroli nad terytorium państwowym były chwiejne. W polskim podziemiu, podobnie jak w innych krajach okupowanych, pojawiły się partyjne formacje zbrojne poza kontrolą rządu. Powstawanie pozakonstytucyjnych ośrodków pretendujących do władzy po wyzwoleniu nie było w tych warunkach niczym nadzwyczajnym, nie budziło zdziwienia ani specjalnego oburzenia. Takie ośrodki formowały się również pod patronatem mocarstw zachodnich. Jesienią 1939 r. we Francji powstała czechosłowacka Rada Narodowa, rok później w Londynie przekształcona w rząd tymczasowy. Notabene, polski rząd emigracyjny bezskutecznie zabiegał u Anglików o to, aby status czechosłowackiego rządu i prezydentury Benesza ustalić odpowiednio niżej od innych rządów też emigracyjnych, ale „konstytucyjnych”. W czerwcu 1940 r. powstała w Londynie organizacja Wolna Francja gen. Charles’a de Gaulle’a (później przekształcona w Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego), zbuntowana wobec „konstytucyjnych” władz marsz. Pétaina. Mocarstwa zachodnie, zwłaszcza Stany Zjednoczone, długo się wahały, czy władzę w wyzwalanych posiadłościach Francji w północnej Afryce powierzyć komitetowi de Gaulle’a, czy przeciągnąć na swoją stronę „legalną” administrację i dowódców wojskowych reżimu Pétaina. Międzynarodowa legitymizacja rządów emigracyjnych w praktyce zależała więc od woli mocarstw. Latem 1944 r., kiedy armie radzieckie wkraczały do Polski, stosunki między rządem emigracyjnym a ZSRR były krańcowo złe. Niezależnie od powodów i racji nie rysowały się szanse ich naprawienia. Mocarstwa zachodnie nie kwapiły się do wyrazistego i stanowczego interweniowania w tej sprawie. Motywy takiej polityki są sporne. Nie wydaje się, aby wynikała ona ze słabości, złej informacji czy też jakiegoś zauroczenia Stalinem. Roosevelt był daleki od poczucia słabości, a Churchill należał do najlepszych znawców ZSRR i jego polityki. Jeśli pominąć propagandę i dyplomatyczne kurtuazje, to na podstawie źródeł rysuje się nie tyle uległość przywódców Zachodu, co dość egoistyczna kalkulacja interesów państwowych. Chcieli wygrać wielką wojnę, minimalizując własne straty ludzkie. Potrzebowali sojusznika zdolnego ponieść niezbędne ofiary w wojnie lądowej. Nie było im obce myślenie w kategoriach wielkomocarstwowych i imperialnych. Dlatego uznawali zasadność pewnych postulatów Stalina, w szczególności w sprawie granicy na linii Curzona oraz „przyjaznych rządów” w państwach granicznych. W tych sprawach nie solidaryzowali się z polityką wschodnią polskiego rządu na wychodźstwie. Ponadto nie przewidywali zimnej wojny i jej konsekwencji. Ale czy mogli? W tej sytuacji powstanie ośrodka rządowego akceptowalnego dla ZSRR leżało w polskim interesie narodowym. Alternatywy rysowały się gorzej lub zupełnie źle – bezpośrednia radziecka administracja ziem polskich lub zarząd czysto powierniczy, ewentualnie nawet los republik nadbałtyckich. PKWN wchodził w pustkę geopolityczną i przynajmniej częściowo przywracał polską podmiotowość w grze międzynarodowej. Był
Tagi:
Andrzej Werblan









