Andrzej Duda – chyba się nie uda

Andrzej Duda – chyba się nie uda

Katowice, 03.01.2019. Martyna Wojciechowska asystentka prezesa NBP, mec. Jolanta Turczynowicz-Kieryllo i Prezes NBP Adam Glapinski w Prokuraturze Okregowej., Image: 436332309, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Arkadiusz Lawrywianiec / Forum

Kampania Dudy ledwo ruszyła, a już buksuje Sorry, taki mamy klimat. Spin doktorzy Andrzeja Dudy (czyli PiS) wymyślili sobie pewnie, że rozpoczną kampanię prezydencką z wielkim przytupem, konwencją wyborczą, która na wiele dni przykuje uwagę mediów, a swoim rozmachem wprowadzi popłoch w szeregach opozycji. Nic z tych rzeczy. Konwencja spłynęła po oglądających jak woda po kaczce. Klimat pierwszych dni kampanii wyznaczają inne wydarzenia. Oto one. Inflacja i podwyżki cen. Fuck posłanki Lichockiej. Awantura o onkologię. 2 mld zł dla TVP. Aresztowanie agenta Tomka, człowieka roku „Gazety Polskiej” 2009. Rewizje w mieszkaniach prezesa NIK Mariana Banasia. Wejście agentów CBA do NIK. Wejście inspektorów NIK do Prokuratury Krajowej. Zmiana na stanowisku szefa CBA. To są wiadomości z czwartku. Być może w weekend coś przybyło. Andrzej Duda rozpoczął kampanię pod hasłem kontynuacji, obietnicą, że przez kolejne pięć lat ma być tak, jak było. W świetle powyższych wydarzeń – nie jest to chyba dobre przesłanie. Konwencja O konwencji wyborczej Andrzeja Dudy, która odbyła się w hali Expo XXI w Warszawie, już się nie mówi, już została zapomniana, wydane na nią pieniądze (podobno 1 mln zł) poszły w błoto, ale warto o niej wspomnieć z paru względów. Przede wszystkim dlatego, że pokazała ona obóz Andrzeja Dudy przed wyborczym startem. Pokazała samego Dudę. Poza tym mogliśmy się dowiedzieć, co po pięciu latach prezydentury ma on Polakom do zaproponowania. Zacznijmy od obozu. Chyba nikogo nie zmyliły tłumy, które zwieziono na konwencję, wiwatujące, machające tabliczkami „Duda 2020”, przebrane w czerwone koszulki. Partię władzy stać na zwózkę działaczy i klakierów. Ma ich mnóstwo. A jeżeli zwiozło ich PiS, to mamy dowód, że obóz Andrzeja Dudy nie istnieje. Że prezydent nie ma swojej ekipy, nie prowadzi własnej polityki, jest sam jak palec, a ci, którzy go otaczają, to PiS. Jarosław Kaczyński i jego ludzie. On zaś jest wykonawcą ich poleceń. Przypomnijmy sobie kampanie innych prezydentów. Wałęsa? To on był liderem, wodzem, żadnej partii nie potrzebował, to przy nim różne partie się ogrzewały. Kwaśniewski? SLD był jednym z wielu podmiotów, które go popierały. Owszem, najmocniejszym, ale otaczali go ludzie z różnych środowisk. Lech Kaczyński? W mniejszym stopniu, ale próbował iść drogą poprzedników. Jego honorowy komitet poparcia tworzyły 93 osoby, z różnych środowisk. Często niewiele miały one z PiS wspólnego, a dziś już na pewno nic ich z tą partią nie łączy. Podobnie było pięć lat później z Bronisławem Komorowskim – on także zebrał wokół siebie ludzi dalekich od partyjnych etykietek. Andrzej Duda na tym tle jest absolutnie kimś innym. Człowiekiem o zerowej samodzielności, sprowadzonym do roli prostego urzędnika PiS. A konwencja, jej scenariusz, tylko to podkreślała. Bo kto na niej przemawiał? Jarosław Kaczyński i dwójka pisowskich premierów – Mateusz Morawiecki i Beata Szydło. Co mówili? Że się nie zawiedli. Że Duda jest najlepszym wyborem. Dla PiS. A kto tego słuchał? Działacze przywiezieni autokarami z całej Polski. Jednego z nich kamery pozwoliły niemal do razu zidentyfikować. Był to Bartosz Sokołowski, szef Młodzieży Wszechpolskiej z Białegostoku, który wyróżnił się tym, że w marcu 2018 r. przed białostockim Teatrem Dramatycznym spalił kukłę Ryszarda Petru. „Czy ramię w ramię z PAD nie idzie ta sama osoba, która jeszcze niedawno paliła kukłę jednego z polityków? – pytali jeszcze w czasie konwencji posłowie Koalicji Obywatelskiej. – Czy tak będzie wyglądać otoczenie Andrzeja Dudy?”. Taktyka i strategia Widać więc już, że PiS na te kilkadziesiąt dni, które nas dzielą od 10 maja, ma wyznaczoną prostą taktykę. Nie szuka wyborców z centrum, wahających się – przeciwnie, idzie przebojem, chce się oprzeć na sympatykach PiS. Wierzy, że najlepsze efekty przyniesie mobilizacja. Wybory mają więc być swoistym referendum: jesteś za PiS czy przeciw. I w PiS panuje wiara, że to się uda. Skąd ona się bierze? To także wybrzmiało podczas konwencji. Otóż Andrzej Duda nie silił się w przemówieniu na jakieś nowe obietnice, o pieniądzach dla kolejnych grup społecznych nawet nie wspomniał. Jego prezentacja opierała się na dwóch filarach. Pierwszym – że jest gwarantem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2020, 2020

Kategorie: Kraj