Ani kapitalizm, ani socjalizm

Ani kapitalizm, ani socjalizm

Likwidacja bezrobocia strukturalnego wymaga zmian cywilizacji Rozmowa z prof. Adamem Schaffem – Panie profesorze, dlaczego tak bardzo interesuje się pan kwestią strukturalnego bezrobocia? – Można powiedzieć, że bezrobocie zawsze było problemem – i to jest prawda – ale bezrobocie strukturalne to zjawisko nowe i od tego trzeba zacząć, jeśli chcemy się zastanawiać nad tym fenomenem zarówno z punktu widzenia jego historii, jak i tego, co się teraz dzieje. Strukturalne bezrobocie, jak świadczy nazwa zjawiska, to jest bezrobocie związane nie z jakimiś koniunkturalnymi wydarzeniami ekonomicznymi, złą polityką ekonomiczną państwa, złą z tego czy innego powodu, czy przejściowymi zjawiskami zachwiania rynku. Ale tu idzie o bezrobocie, które wypływa ze struktury dzisiejszego społeczeństwa. I to jest zjawisko nowe. Do tego doszedłem już dawno, pracując nad raportem dla Klubu Rzymskiego. I uderzyło mnie to nowe zjawisko, polegające na tym, że jeśli w poprzednich okresach, choć to też był kapitalizm i też dążono do maksymalizacji zysku, było tak, iż aby przeciwdziałać istniejącemu bezrobociu, tworzono nowe miejsca pracy, a nowe miejsca pracy powstawały przez tworzenie nowych miejsc produkcji. Okazało się, że w nowych, dzisiejszych warunkach, to już nie jest prawda. Powstawanie nowych ośrodków przemysłowych, nowych miejsc produkcji wcale nie musi prowadzić do zwiększenia popytu na siłę roboczą. Wraz z burzliwym, rewolucyjnym postępem technologicznym, stare prawo mówiące o dobroczynnym wpływie wzrostu produkcji na zapotrzebowanie siły roboczej traci moc. Wyższa technologia oznacza dzisiaj nieuchronnie – nad tym czuwają prawa rynku, który jest zawsze po stronie tych, którzy zmniejszają koszta produkcji – że dzisiaj koszta produkcji można obniżać właściwie tylko jednym sposobem: zmniejszając nakłady na pracę związaną z wytwarzaniem dóbr przy pomocy nowych technologii. Zmniejszają one, a w skrajnych wypadkach wręcz likwidują, zapotrzebowanie na tzw. siłę roboczą. Albowiem nowe technologie wpływają bezpośrednio na wzrost automatyzacji produkcji. A im większa automatyzacja, tym bardziej zmniejsza się zapotrzebowanie na człowieka jako siłę produkującą, jako siłę roboczą. – Ale kiedyś nie chciano mówić o strukturalnym bezrobociu. To był temat ignorowany i nieobecny w dyskusjach elit politycznych, przede wszystkim lewicowych. Od kilku lat strukturalne bezrobocie stało się tematem popularnym. Dlaczego nie chciano wcześniej go zauważyć? – Przede wszystkim proces strukturalnego bezrobocia tak się nasilił, że nie można go już przemilczeć. Z faktu, że zaczął on być oficjalnie dostrzegany, jeszcze nie wynika, iż to zjawisko jest poważnie rozpatrywane przez lewicę. To jest jej nie na rękę. Dotychczas ośrodki lewicowe grały tym, że potrafią zlikwidować bezrobocie poprzez odpowiednią politykę ekonomiczną i społeczną kraju. Teraz okazuje się, że wcale tak nie jest. To stawia obecnie lewicę w o wiele trudniejszym położeniu, aniżeli wcześniej. Owo trudniejsze położenie wynika stąd, że kiedy tak jak w Polsce lewica dochodzi do władzy i chce się wywiązać ze swoich deklaracji złożonych nie tylko w trakcie kampanii wyborczej, ale także wypływających ze zobowiązań społecznych, będących skutkiem ciągłego narastania bezrobocia, traci istotny atut, którym wcześniej było łatwiejsze nawiązywanie do argumentu ilościowego wzrastania produkcji. – Wielu polityków i ekonomistów wyraża pogląd, że nawet jeśli istnieje bezrobocie strukturalne, to ono będzie mieć znaczenie tylko dla państw wysoko rozwiniętych, natomiast Polsce jeszcze bardzo długo ono nie grozi. – Jest to tragiczny sposób argumentacji. To jest tak, że wyciąga się wnioski z obecnej rewolucji naukowej, które idą w tym kierunku, iż premiowane jest zacofanie. A to jest błąd. Bo niezależnie od innych względów ten podstawowy ruch polegał na tym, że wzrost automatyzacji prowadzi do wzrostu wydajności pracy i potanienia produkcji. A stąd można wysnuć wniosek, że jakoby spadek lub powstrzymanie postępu naukowego, technicznego i technologicznego, powstrzyma wzrost czy też rozwój strukturalnego bezrobocia. To byłby zabawny wniosek logiczny. Z tego by wynikało, że im bardziej jesteśmy zacofani, tym lepiej. To nieprawda, bo niektóre poprzednio działające prawa ekonomiczne nie przestały obowiązywać. I oczywiście my musimy nadążać za postępem technologicznym, bo inaczej przegrywamy wyścig nie na zasadzie bezrobocia strukturalnego, tylko na zasadzie praw kapitalizmu – kto produkuje ekonomicznie, czyli daje więcej przy niezwiększonych nakładach – ten wygrywa. – Co więc zrobić, żeby było dobrze? Co powinniśmy uczynić, żeby nie doprowadzić do katastrofy? – Zmienić system.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 32/2002

Kategorie: Wywiady