Aresztowany Hamas

Aresztowany Hamas

Czy rząd Izraela, wykorzystując porwanie swojego żołnierza, unicestwi Autonomię Palestyńską? W bliskowschodnim kotle znów zawrzało. Armia izraelska po raz pierwszy od dziewięciu miesięcy weszła do Strefy Gazy. Samoloty bojowe państwa żydowskiego przemknęły nad dachem letniej rezydencji prezydenta Syrii. Zapachniało wojną. Prasa arabska gromko oskarża Izrael o przeprowadzanie czystek etnicznych, a nawet o ludobójstwo. Inwazja na Gazę wywołała gniew wśród Arabów i antyizraelskie protesty w sprzymierzonym z USA Egipcie, ale wszyscy wiedzą, że państwa arabskie są bezradne wobec potęgi wojskowej Tel Awiwu i Palestyńczycy mogą liczyć tylko na własne siły. Izraelskie siły bezpieczeństwa aresztowały 64 wysokich rangą działaczy palestyńskiej organizacji islamskiej Hamas, w wyniku wyborów sprawującej władzę na terenie Autonomii. W celach znalazło się 38 parlamentarzystów i ośmiu ministrów palestyńskich, w tym wicepremier gabinetu. „Nie mamy rządu. Zabrali nam wszystko”, żalił się Saeb Erekat, doradca prezydenta Autonomii Palestyńskiej, Mahmuda Abbasa. Tel Awiw zapowiada, że hamasowcy staną przed sądem jako członkowie organizacji terrorystycznej. Izraelski minister Benjamin Ben-Eliezer zaznaczył, że także palestyński premier, działacz Hamasu Ismail Hanija, może zostać aresztowany. „Przecież to nie rząd, ale korporacja morderców”, oskarża izraelski polityk. Jakiekolwiek porozumienie w konflikcie między Palestyńczykami a Izraelem wydaje się obecnie nieosiągalne w możliwym do przewidzenia czasie. Iskrą, która wywołała pożar, był atak palestyńskich bojówkarzy na izraelski posterunek wojskowy Kerem Szalom przy granicy ze Strefą Gazy. Partyzanci ze związanego z Hamasem ugrupowania Komitety Ludowego Ruchu Oporu zabili dwóch izraelskich żołnierzy, a trzeciego uprowadzili. W rękach nieprzyjaciół znalazł się 19-letni kapral Gilad Szalit. Jak napisał brytyjski dziennik „The Times”, los tego nieśmiałego chłopaka może zmienić historię i doprowadzić do nowej wojny na Bliskim Wschodzie. Armia jest dumą i gwarantką istnienia państwa żydowskiego, otoczonego przez morze wrogich lub nieufnych Arabów. Wszyscy młodzi ludzie muszą służyć w siłach zbrojnych przez trzy lata. W izraelskim wojsku obowiązuje zasada niezostawiania wrogom swoich, czy to żywych, czy martwych. Po raz ostatni Palestyńczycy porwali izraelskiego żołnierza w 1994 r. 19-letni Nachszon Wachsman zginął podczas próby uwolnienia go przez siły specjalne. Premier Izraela Ehud Olmert, który w odróżnieniu od poprzedników nie ma błyskotliwej przeszłości militarnej, wie, że w tej sytuacji musi zareagować twardo i uczynić wszystko, aby Gilad Szalit powrócił żywy. Izraelski dziennik „Haarec” twierdzi jednak, że plany aresztowania polityków Hamasu zostały opracowane znacznie wcześniej. Czyżby politycy z Tel Awiwu postanowili wykorzystać dramat młodego żołnierza, aby unicestwić struktury Autonomii Palestyńskiej z jej politycznie „niesłusznymi”, ale przecież wybranymi demokratycznie władzami? Trudno uwierzyć, aby przywódcy Hamasu długo pozostali na wolności, nawet gdyby Gilad Szalit nie został porwany. Palestyńscy partyzanci głoszą, że izraelski żołnierz jest jeńcem wojennym. A zresztą czy siły bezpieczeństwa państwa żydowskiego nie aresztują palestyńskich aktywistów niemal każdego dnia? Porywacze kaprala zażądali, aby palestyńskie dzieci i nieletni zostali zwolnieni z izraelskich więzień. Tel Awiw odmówił wszelkich negocjacji, aby nie zachęcać przeciwników do podobnych czynów. W nocy z 27 na 28 czerwca izraelskie siły zbrojne wdarły się do południowej części Strefy Gazy. Inwazja nastąpiła kilka godzin po osiągnięciu wreszcie porozumienia przez ostro rywalizujące ze sobą ugrupowania palestyńskie – Hamas i świecki Fatah, wcześniej kierowany przez Jasira Arafata. Optymiści interpretowali ich układ w ten sposób, że Hamas zgodził się wreszcie pośrednio uznać państwo żydowskie (Hamas i Fatah uzgodniły, że będą tworzyć państwo palestyńskie tylko na Zachodnim Brzegu Jordanu, w Strefie Gazy i we Wschodniej Jerozolimie). Oczywiście izraelska operacja w Strefie Gazy, nazwana „Letni Deszcz”, sprawiła, że w Hamasie znów wzięli górę ekstremiści, którzy umiejętnie spychają premiera Haniję na boczny tor. Teraz zamiast prób porozumienia znacznie bardziej prawdopodobna jest wojna. Istnieją obawy, że Mosad, czyli izraelski wywiad zagraniczny, wyśle swe oddziały kidonów (zabójców), aby zlikwidowały przywódców Hamasu w Syrii i w Libanie. Szybko nakręciła się spirala przemocy. Na Zachodnim Brzegu 18-letni izraelski osadnik Eliahu Aszeri został porwany i zastrzelony przez palestyńskich ekstremistów. Władze w Tel Awiwie oskarżyły

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 27/2006

Kategorie: Świat