Włodarze gminy utrzymują, że za atomem jest zdecydowana większość mieszkańców. To nieprawda – mówią ludzie W środę 22 grudnia 2021 r. Polskę obiegła wiadomość, że w kraju powstanie pierwsza elektrownia atomowa. Preferowanym miejscem pod jej budowę jest nadmorska lokalizacja Lubiatowo-Kopalino w gminie Choczewo w powiecie wejherowskim na Pomorzu – informował inwestor, spółka Polskie Elektrownie Jądrowe. Odtąd nazwa Kopalino-Lubiatowo odmieniana jest przez wszystkie przypadki w wywiadach, wystąpieniach decydentów, polityków i specjalistów. Tymczasem, gdy trafiam do Choczewa, okazuje się, że elektrownia będzie budowana gdzie indziej, w lasach na wysokości Biebrowa, Słajszewa i Jackowa. – W Lubiatowie-Kopalinie jest za duża zabudowa, nieruchomości tam mają znane osoby, odszkodowania zbyt wiele kosztowałyby budżet państwa, a lasów, wiadomo, nie szkoda – tłumaczą mi ludzie w Choczewie Gdy Bartosz Węglarczyk z Onetu napisał na Twitterze: „Kopalino – tu powstanie elektrownia jądrowa i tu ma działkę Daniel Obajtek”, prezes Orlenu ripostował, że jego działkę od planowanej inwestycji dzieli kilka kilometrów, potwierdzając tym samym lokalizacyjne zamieszanie. „Dlaczego trzy lata temu kupiłem działkę w Słajszewie? Bo wpisałem do wyszukiwarki »najpiękniejsza plaża w Polsce« i wyświetliły się Słajszewo, Sasino, Lubiatowo, Kopalino. Błędna informacja o lokalizacji elektrowni atomowej nie powinna być nawet podana dla żartu 1 kwietnia, bo to absurd, szatański news”, ubolewa rozczarowany internauta. Denerwują się też ci, których sprawa elektrowni najbardziej dotyczy. – Kiedy na jednym ze spotkań zapytałam wprost, dlaczego podaje się, że inwestycja powstanie w Lubiatowie-Kopalinie, a nie w Słajszewie-Biebrowie, usłyszałam od przedstawicieli spółki, że tak jest naniesione na między- narodowych mapach i nie można tego zmienić – mówi Katarzyna Zacharewicz ze Słajszewa. – A przecież w ten sposób wprowadza się w błąd opinię publiczną i nas, mieszkańców. W Lubiatowie i Kopalinie wstrzymano inwestycje na dwa lata, w naszym sołectwie Słajszewo nikt ich nie wstrzymał. Ludzie się nie spodziewali, kupili działki, zaczęli się budować, a tu nagle przed świętami gruchnęła wieść, że jednak to u nas będzie elektrownia. Czujemy się oszukani – Od Łeby do latarni Stilo jest obszar Natura 2000 – tłumaczy pani Katarzyna. – Potem jest kilka kilometrów przerwy i dalej od Wydmy Lubiatowskiej znów mamy Naturę 2000. Elektrownia ma powstać w tym wąskim pasie nieobjętym ochroną, wycięte ma być ok. 500 ha lasów. Jak można twierdzić, że powstawanie tak dużej inwestycji nie wpłynie na obszary chronione? Mamy tu jeden z najpiękniejszych odcinków wybrzeża, z szerokimi plażami, jeszcze trochę dziki, nieujarzmiony. U nas nie ma tłoku, handlu, smrodu palonego oleju, hałasu, słychać tylko ptaki, jest naturalnie. Doceniają to turyści, którzy tu przyjeżdżają ze względu właśnie na tę ciszę i plaże. Czujemy się oszukani przez wójta gminy Choczewo, przez radę gminy. Zadaliśmy im 22 pytania, na które do dzisiaj nie otrzymaliśmy odpowiedzi. W zeszłym roku wysłaliśmy pisma do 11 różnych podmiotów, odpowiedział tylko jeden. Katarzyna Zacharewicz od 1992 r. prowadzi w Słajszewie gospodarstwo agroturystyczne. Mówi, że wypromowała nie tylko swoją wieś, ale i gminę. Jej produkty regionalne, takie jak kaczka po pomorsku, pasztet z dorsza, borówka z gruszką czy nalewka jagodowa, cieszą się uznaniem. – Ponieważ ziemia u nas słaba, musieliśmy znaleźć dodatkowy dochód, żeby wykształcić dzieci – wyjaśnia. – Na początku wszyscy się z nas śmiali, a potem zaczęli naśladować. Nie było łatwo pogodzić zajęcia rolnicze z obsługą turystów. Jeszcze dwa lata temu mieliśmy krowy, swoje mleko, masło, sery, ale po ciężkim zawale męża zrezygnowaliśmy z hodowli. Myśleliśmy, że na starość będziemy mogli w końcu odpocząć, nacieszyć się tym, co stworzyliśmy, że w prowadzeniu agroturystyki zastąpią nas dzieci. Ale jeśli dojdzie do budowy elektrowni, kto wie, czy wszyscy stąd nie wyjedziemy. Nie wyobrażam sobie tego, ale już zaczęłam rozważać taką możliwość. Pani Katarzyna należy do Choczewskiego Stowarzyszenia Turystycznego, które w 2016 r. uchwałą walnego zgromadzenia nie poparło budowy elektrowni. Obecnie jego prezeską jest Mirosława Górczyńska z Sasina, też prowadząca gospodarstwo agroturystyczne. Na płocie jej posesji wisi baner z napisem „Nie dla atomu w gminie Choczewo”. Takie plakaty można znaleźć w innych wsiach, lecz wielu mieszkańców choć jest przeciw, ich nie wywiesiło. – Wszystko z obawy – wyjaśnia Mirosława Górczyńska. – Gdy zbierano podpisy
Tagi:
Choczewo, Choczewskie Stowarzyszenie Turystyczne, Daniel Obajtek, elektrownie atomowe, energetyka, energia atomowa, Gdańsk, Gdynia, Katarzyna Zacharewicz, Lubiatowo, Lubiatowo-Kopalino, Łeba, Mirosława Górczyńska, Natura 2000, Orlen, polityka energetyczna, polski atom, Polskie Elektrownie Jądrowe, Pomorze, Słajszewo-Biebrowo, Trójmiasto, wybrzeże