Wpisy od Arkadiusz Panasiuk

Powrót na stronę główną
Kraj

Dla jakiej szmaty pracujesz

Media w zderzeniu z machiną wojskową Mariusz Błaszczak publicznie pochwalił soldateskę, która 16 listopada w Wiejkach napadła i sponiewierała trzech fotoreporterów pracujących dla zachodnich mediów poza strefą stanu wyjątkowego. 23 października sam przekonałem się, jaki jest stosunek wojska do osób z legitymacją dziennikarską. Jest poranek, wybieram się pieszo w stronę cmentarza w Hajnówce, który styka się prawie ze strefą stanu wyjątkowego. Leży przy drodze w kierunku Białowieży, która od 1 września została zamknięta. Wcześniej, spacerując z psem po osiedlu, zobaczyłem na parkingu przed własnym blokiem honkera z wojskową rejestracją. W środku kilka osób po cywilnemu plus kierowca w wojskowym polarze. Psa zostawiłem w domu, wziąlem plecak i wychodząc z klatki schodowej, zrobiłem odruchowo zdjęcie honkerowi. Reakcja była natychmiastowa. Z samochodu wyskoczyło dwóch wojaków w cywilnych ciuchach: – Skasuj, k… te zdjęcia! – rzucił niższy. – Nie zrobię tego, jesteście poza strefą stanu wyjątkowego. Hajnówka w niej nie leży. – Nic nas to nie obchodzi, k…! Kasuj zdjęcia, bo wezwiemy policję! – dodał wyższy. – Możecie wzywać. – W takim razie nigdzie się nie ruszasz i poczekasz z nami na patrol! Ten niższy dzwoni na policję. Przedstawia się, o ile dobrze pamiętam,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Jak leśnik leśnikowi…

Posiadłość za kilka tysięcy? Tylko w Lasach Państwowych Andrzej Konieczny i Józef Kubica, poprzedni i obecny dyrektor generalny Lasów Państwowych, odkupili z 95-procentową bonifikatą domy od „samych siebie”. Jak ujawniły media, Konieczny za 110-metrowy, odnowiony dom w miejscowości Pomorze na Podlasiu zapłacił zaledwie 9420 zł, choć był on wyceniony na 188,4 tys. zł. Natomiast Kubica za dom jednorodzinny i dwa budynki gospodarcze na terenie nadleśnictwa Brynek na Śląsku, wyceniane na 198,8 tys. zł, zapłacił w styczniu br. 9943,20 zł. Kiedy transakcje wyszły na jaw, Konieczny stracił stanowisko, ale Kubica jak dotąd nie poniósł żadnych konsekwencji. „Czy Najwyższa Izba Kontroli planuje przeprowadzenie kontroli w kontekście sprzedaży nieruchomości należących do Lasów Państwowych własnym, w tym emerytowanym, pracownikom z bonifikatą nawet 95%? Pytanie wydaje się zasadne wobec ostatnich głośnych doniesień medialnych dotyczących zakupu takich nieruchomości przez byłego (Andrzej Konieczny) i obecnego (Józef Kubica) dyrektora generalnego LP. A może taka kontrola już trwa? Jeśli tak, to ile nadleśnictw jest objętych taką kontrolą?”, zapytaliśmy w instytucji, która zabrała się ostatnio do kontroli rządów PiS w wielu obszarach działalności publicznej. Wydział Prasowy NIK odpisał: „Najwyższa Izba Kontroli będzie miała na uwadze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Konieczne odwołanie?

Wygląda na to, że Lasy Państwowe przeszły pod władzę Zbigniewa Ziobry 8 kwietnia ze stanowiska dyrektora generalnego Lasów Państwowych odwołano dr. Andrzeja Koniecznego. On sam i jego byli zastępcy napisali listy w tej sprawie do najważniejszych osób w państwie. Andrzej Konieczny, członek Prawa i Sprawiedliwości, funkcję dyrektora generalnego Lasów Państwowych pełnił nieprzerwanie od 2018 r. Na stołku najważniejszego leśnika w Polsce wylądował miękko, mimo dymisji w tym samym czasie swojego protektora, nieżyjącego już Jana Szyszki, ministra środowiska (wcześniej był u Szyszki wiceministrem). I przetrwał na nim za rządów zarówno Henryka Kowalczyka z PiS, jak i Michała Wosia z Solidarnej Polski. Wydawało się, że Edward Siarka, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska oraz pełnomocnik rządu ds. leśnictwa i łowiectwa, będący tak jak Woś członkiem formacji Zbigniewa Ziobry, również zapewni Koniecznemu bezpieczne trwanie na stanowisku. Tak się nie stało. W przeddzień odwołania dyrektora generalnego Lasów Państwowych Onet i „Gazeta Wyborcza” opublikowały prawie identyczne materiały o nabyciu przez niego z 95-procentową bonifikatą atrakcyjnej nieruchomości z zasobów państwowej firmy, którą zarządzał. „Andrzej Konieczny kupił dom od Lasów Państwowych – czyli właściwie sam od siebie. Za 110-metrowy dom wart niemal 190 tys. zł zapłacił tylko 9,4 tys.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Pasztet po „Gazecie Polskiej”

Jak podlaska policja ujawniła Piotrowi Nisztorowi dane o zdrowiu funkcjonariusza Wojciech Fiłonowicz, były funkcjonariusz z policyjnego „dołka” Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, wygrał właśnie proces z Komendą Wojewódzką Policji w tym mieście. 29 marca I Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Białymstoku wydał wyrok w sprawie o ochronę dóbr osobistych i zasądził na rzecz Fiłonowicza 20 tys. zł od komendanta wojewódzkiego policji w Białymstoku. Wyrok jest jeszcze nieprawomocny. To na adres mejlowy Piotra Nisztora z „Gazety Polskiej” z konta służbowego rzecznika komendy, podinsp. (wtedy nadkom.) Tomasza Krupy trafiło bardzo obszerne dossier Fiłonowicza, m.in. z informacjami, na co i u kogo sierżant sztabowy się leczył. Czołowe pióro Tomasza Sakiewicza część tych danych wykorzystało potem w publikacji, za którą pisowski tygodnik również musi Fiłonowicza przeprosić i przelać na jego konto 10 tys. zł. To konsekwencje wyroku w sprawie, którą były policjant wytoczył także Nisztorowi i „Gazecie Polskiej”. Zachowanie rzecznika prasowego podlaskiego garnizonu policji dowodzi albo zadziwiającej niekompetencji podinsp. Krupy, albo tego, że nie miał on innego wyjścia i skwapliwie wykonywał rozkazy swoich bezpośrednich zwierzchników. Najważniejszym z nich był wówczas nadinsp. Daniel Kołnierowicz, szef podlaskiego garnizonu i zaufany Jarosława Zielińskiego, suwalskiego barona

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Lasy Państwowe w służbie partii i Kościoła

Pochlebcom w mundurach leśnika włos z głowy nie spadnie Edward Siarka, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska oraz pełnomocnik rządu ds. leśnictwa i łowiectwa, podąża duktem wyznaczonym przez poprzednika i partyjnego kolegę z Solidarnej Polski, Michała Wosia. Woś na leśnictwie i łowiectwie również się nie znał, więc otaczał się pochlebcami w mundurach leśnika, którym włos z głowy nie spadnie, o ile głośno manifestują przywiązanie do triady Bóg, honor, ojczyzna. Tak jak Jan Kosiorowski, szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie, któremu na początku października, niedługo po nominacji Siarki na ministra, Onet.pl poświęcił dwuczęściową publikację. Pierwsza część dotyczyła wynajęcia za bezcen gajówki teściowi Beaty Szydło. Docelowo ma tam zamieszkać jej syn Błażej z żoną. Druga publikacja poświęcona była pompowaniu kasy z nadleśnictw podległych krakowskiej dyrekcji Lasów Państwowych w budowę kaplicy w Puszczy Niepołomickiej poprzez fundację Dla Niepodległej założoną przez Kosiorowskiego i jego podwładnych. Po tych publikacjach Lasy Państwowe wszczęły w krakowskiej dyrekcji kontrolę. Kontrola trwa, a Kosiorowski jakby nigdy nic pozostaje dyrektorem. Wołanie na puszczy Z kolei Arkadiusz Wojciechowicz, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu, musiał niewątpliwie słyszeć o bałaganie w nadleśnictwie Głogów. Huczy bowiem o tym od kilku miesięcy. Pod koniec września delegatura Centralnego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Znikające publiczne pieniądze

Oficjalnie wiadomo, że z kont Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego wypłynęło 50 tys. zł, ale mówi się nawet o 17 mln „Dziękuję państwu za (…) wszystko, co robicie, abyśmy mogli realizować nałożone na nas cele. Dziękuję, że czynicie wysiłki w zakresie nadzoru nad transportem w Polsce, ale i także w segmencie systemu poboru opłat. To segment bardzo ważny, rozwijający się dynamicznie”, mówił na spotkaniu świątecznym 18 grudnia w siedzibie Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury. Do tych podziękowań dołączył się Alvin Gajadhur, dyrektor GITD: „Dziękuję za państwa wysiłek i codzienne zaangażowanie. Liczę, że w przyszłym roku będziemy realizować nałożone na nas zadania na tak wysokim poziomie jak dziś”. Żaden z panów nie zająknął się o aferze, która wybuchła na początku grudnia w centrali, tymczasem wszyscy w GITD szepczą o wypływie pokaźnych kwot z kont tej ważnej instytucji państwowej, podległej ministrowi Adamczykowi. Mówi się nawet o 17 mln zł, choć oficjalnie GITD informuje tylko o 50 tys. zł. Dochodzenie w sprawie kradzieży prowadzi wydział do walki z przestępczością przeciwko mieniu Komendy Rejonowej Policji Warszawa III pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota. Chodzi o czyn z art. 287 par. 1 kk, co w tym wypadku oznacza przestępstwo komputerowe

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Pożegnanie ministra od konfetti

Jarosław Zieliński, wszechwładny, wydawałoby się, sekretarz stanu w MSWiA, na swoje odejście pracował cztery lata „Kończę pracę w MSWiA z poczuciem dobrze wykonanych zadań, których efekty ocenili Wyborcy, a obraz medialny skoryguje czas. W Polsce żyje się bezpiecznie, służby, które nadzorowałem, działają sprawnie. Dziękuję wszystkim za współpracę przez ostatnie cztery lata. Dalej służymy Polsce”, napisał z charakterystyczną dla siebie nieomylnością Zieliński 25 listopada na Twitterze. Niedługo po nim w tym samym medium odezwał się Maciej Wąsik, zastępca koordynatora ds. specjalnych Mariusza Kamińskiego, który pochwalił się, że otrzymał propozycję pracy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, któremu od sierpnia szefuje tenże Kamiński od tajnych służb. I już wiadomo, że Wąsik zajmie tam miejsce równe baronowi PiS z Suwałk. Jak to się stało, że pozycja Zielińskiego po wyborach zaczęła słabnąć? On sam przecież nie zakładał, że po zdobyciu ponad 40 tys. głosów wyborców coś lub ktoś może mu realnie zagrozić. Choć powód do niepokoju był oczywisty. Jeszcze przed wyborami bowiem Mariusz Kamiński pozbawił go nadzoru nad policją, Strażą Graniczną i Służbą Ochrony Państwa, zostawiając mu na otarcie łez m.in. Państwową Straż Pożarną i pogotowie wodne. Zieliński chodził potem po zaprzyjaźnionych mediach, twierdząc, że właściwie nic

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Białorusie, doceń naszą gościnność

Zastanawiająca niemoc podlaskich organów ścigania w sprawie wpisów znieważających mniejszość narodową Kilka dni przed IV Marszem Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce, który odbył się 23 lutego br., na Twitterze pojawiły się wpisy znieważające mniejszość białoruską w Polsce. Sprawę natychmiast zgłosiłem policji. Pod koniec września śledztwo jednak umorzono z powodu niewykrycia sprawcy. To zastanawiające, bo mnie po kilku godzinach udało się ustalić prawdopodobnego hejtera. Klękać przed polskim panem „Panasiuk to typowy białorus – wszystko w temacie. – Bury tępił tą komunistyczną swołocz w Hajnówce”, napisał m.in. na Twitterze niejaki „Bob” [pisownia oryginalna – przyp. AP]. Odpowiedziałem mu zgodnie z ustaleniami IPN w Białymstoku z 2005 r. Posłużyłem się przy tym teologicznym wtrętem, zakładałem bowiem, że mam prawdopodobnie do czynienia z fanem ONR, dla którego kwestie religijne, przynajmniej deklaratywnie, mogą mieć znaczenie: „W Hajnówce »Bury« przestraszył się ludowego wojska, więc poszedł na okoliczne wioski bohatersko zabijać cywili. Za to prawdopodobnie smaży się w piekle. Dla niego i jemu podobnych pozostała już tylko apokatastaza… [pogląd w chrześcijaństwie zakładający ostateczne zbawienie dla największych grzeszników, a nawet dla samego szatana – przyp. AP]. Pozdrawiam serdecznie”. „Bob” nie podjął jednak polemiki na gruncie teologicznym.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Pokazówka „Kołnierza”

Ulubiony komendant wiceministra spraw wewnętrznych i administracji w sądzie i z naganą „Kołnierz” chce walczyć przed sądem z komendantem głównym policji Jarosławem Szymczykiem, żeby go w przyszłości zastąpić na tym stołku. To pokazówka, by udowodnić, że nikogo się nie boi – tak białostoccy policjanci komentują ostatni ruch komendanta wojewódzkiego Daniela Kołnierowicza, ulubieńca wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego. Zieliński po okrojeniu mu kompetencji przez Mariusza Kamińskiego, superszefa MSWiA i koordynatora ds. służb specjalnych, stracił wprawdzie nadzór nad policją, ale nadal pozostaje formalnym pierwszym zastępcą ministra, co oznacza, że w przypadku nieobecności Kamińskiego w resorcie właśnie podlaski baron z PiS przejmuje rządy. Wiedzą to jego najbardziej zaufani mundurowi, w tym również nadinsp. Daniel Kołnierowicz, szef podlaskiego garnizonu policji. Stąd pewnie bierze się jego odwaga. Niedawno bowiem zaskarżył naganę, którą dostał od komendanta głównego policji nadinsp. Jarosława Szymczyka za publiczne zachęcanie do pisania anonimów na suwalską posłankę Bożenę Kamińską. Kamińska od ubiegłego roku jest największym wrogiem Zielińskiego i jego nominatów w mundurach. To do niej funkcjonariusze służb piszą bagatelizowane przez Zielińskiego „anonimy”, skarżąc się na bałagan panujący w mundurówce za rządów „dobrej zmiany”. Kamińska zgłasza te uwagi w formie poselskich interpelacji oraz inicjuje, jak ostatnio, aktywność inspektorów

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Krajobraz po bitwie białostockiej

Teraz wszyscy potępiają agresję podczas Marszu Równości. Bo tak należy przed wyborami Koniunkturalną postawę widać najlepiej u lokalnych działaczy PiS związanych czy to z radą miasta, czy z zarządem województwa podlaskiego. Wypowiedziane na jednym z konwentykli partyjnych słowa Jarosława Kaczyńskiego o powstrzymywaniu się od agresji i pojednaniu narodowym, deklaratywnie mają odzew również u nich. Non possumus arcybiskupa – Obejrzałem nagrania internautów z wydarzeń w Białymstoku i podkreślam, że nie ma zgody ani tolerancji dla agresji, i to jest oczywiste. Policja musi odszukać osoby odpowiedzialne za tę sytuację i je ukarać – mówił na konferencji prasowej Artur Kosicki, marszałek województwa podlaskiego. Właśnie ten, który wpadł na pomysł zorganizowania mniej więcej w tym samym czasie i miejscu, w którym miał się znaleźć Marsz Równości, Pikniku Rodzinnego pod patronatem metropolity białostockiego abp. Tadeusza Wojdy i prawosławnego ordynariusza diecezji białostocko-gdańskiej abp. Jakuba. – Bawiło się z nami tysiące rodzin, uśmiechy dzieci były dla mnie największą nagrodą i potwierdzeniem tego, że to wydarzenie i piknik, i przemarsz były potrzebne – zapewniał marszałek. Ani słowa o tym, że piknik można było zorganizować dzień później, w niedzielę, unikając zarzutu, że miał on na celu konfrontację z przekonaniami uczestników Marszu Równości. Mówiąc wprost, Kosicki, jak na „dobrego chrześcijanina”

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.