Wpisy od Eugeniusz Guz

Powrót na stronę główną
Historia

Uciszyć prymasa Hlonda

Dla Piusa XII kardynał Hlond był po wybuchu wojny kimś w rodzaju persona non grata

Wiele spraw związanych z rozwojem stosunków między Watykanem, Polską i III Rzeszą, w tym losy prymasa Augusta Hlonda(1), doczekało się opracowań zarówno w publikacjach kościelnych, jak i świeckich. Opracowania te jednak prawie w ogóle nie uwzględniają dokumentów znajdujących się w archiwum hitlerowskiego MSZ, obejmujących dokumentację resortu Ribbentropa dotyczącą stosunków ze Stolicą Apostolską i sytuacji Kościoła w Polsce w okresie II wojny światowej. Zawartość tego archiwum, aczkolwiek jednostronna, upoważnia, jak sądzę, do znacznej korekty obrazu utrwalonego w dotychczasowych publikacjach. Chodzi tu przede wszystkim o losy wojenne prymasa Hlonda, o stosunek Watykanu do prześladowań polskiego duchowieństwa i postawę Stolicy Apostolskiej wobec III Rzeszy

za pontyfikatu Piusa XII. Pewne skłonności do usprawiedliwiania „niemieckiego papieża”, a nawet dostrzegania u niego propolskiej życzliwości, rozbudzone szczególnie po ogłoszeniu wyboru materiałów watykańskich, w świetle dokumentacji hitlerowskiej nie znajdują uzasadnienia.

Postawa Watykanu wobec wysiłków prymasa Hlonda, by chociaż nad Tybrem znaleźć zrozumienie i wsparcie po tragedii wrześniowej, to papierek lakmusowy podejścia Piusa XII do sprawy polskiej w ogóle. Utrzymuje się, jak sądzę, mylna opinia, że wyłącznie z woli i inicjatywy Hlonda czyniono w Watykanie – bezskuteczne zresztą – starania o jego

powrót do Polski.

Przedstawia taki pogląd w swoich wspomnieniach nie tylko ks. Bolesław Filipiak, kapelan prymasa, bezpośredni towarzysz jego doli i niedoli, lecz także inni autorzy, którzy w publicystycznych czy naukowych opracowaniach podejmowali temat wojennych losów prymasa(2).

Ks. Stanisław Wilk pisze w „Więzi”: „Starania kard. Hlonda o powrót do Polski, które przedsięwziął przy poparciu Stolicy Apostolskiej w październiku 1939 r. i w styczniu 1940, nie przyniosły pozytywnego rezultatu”.

Ks. Antoni Baraniak, sekretarz prymasa, późniejszy arcybiskup, zapewnia, że kard. Hlond niczego tak nie pragnął, jak wrócić szybko do kraju: „Najwyższy duszpasterz Polski uważał zarazem za swój obowiązek, by jak najszybciej powrócić do kraju i tam osobiście czuwać nad położeniem ludności, a w szczególności duchowieństwa, o którego prześladowaniu ze strony okupanta dochodziły coraz to nowe i coraz bardziej wstrząsające wiadomości”. W czasie gdy kard. Hlond miał zabiegać o powrót do kraju, nie docierały jeszcze do Watykanu informacje o prześladowaniach księży. Motyw podany przez ks. Baraniaka w tym wypadku jest wątpliwy.

Zapewnienia o woli powrotu do okupowanego kraju wyłącznie z własnej inicjatywy są przede wszystkim niespójne logicznie. Nie po to opuszcza się kraj, udziela nadzwyczajnych uprawnień pozostałym tam wikariuszom generalnym, by zaledwie trzy dni po przybyciu do Rzymu zabiegać usilnie o powrót. Poza tym czy możliwe jest, by myśląc o powrocie i wiedząc, jak trudna to sprawa, jednocześnie wystąpieniami w mediach narażać się Niemcom, oskarżając ich o prześladowania w Polsce? I tak kard. Hlond miał u nich konto wystarczająco obciążone. Myślę, że chyba nie w ten sposób wyrabia się u wroga glejt na powrót do kraju.

Antoni Baraniak sam przecież pisze, że Hlond godził się prowadzić za granicą, zgodnie z życzeniem rządu, „delikatną i ważną misję na rzecz napadniętej Polski. Chodziło przede wszystkim o autorytatywne

zdemaskowanie hitlerowskiej propagandy

na forum światowym, która Polskę czyniła odpowiedzialną za rozpętanie wojny”. Skoro ktoś na coś takiego się godzi, i to po długich naradach z nuncjuszem warszawskim, nie będzie natychmiast wracać z Rzymu. Musiały o tym zadecydować inne powody. Sam Wilk zresztą stwierdza, że powrót Hlonda do Poznania nie miał sensu, bo „Niemcy z pewnością nie dopuściliby go do objęcia rządów w archidiecezjach”.

Bardziej logiczne, wsparte dokumentacją, jest rozumowanie, że to Pius XII, przyjąwszy Hlonda po jego przybyciu do Rzymu, rozmawiając z nim niemal na stojąco, chcąc się pozbyć kłopotliwego dla Watykanu gościa, nakazał ubiegać się o bilet powrotny do kraju i zaangażował w to wszystkie moce watykańskie. A że koncepcja nie spodobała się Berlinowi, to już inna sprawa.

Opierając się na zasobach archiwalnych z hitlerowskiego MSZ(3), można postawić tezę o wypraszaniu Hlonda z Watykanu. Okazuje się bowiem, że zaraz po przybyciu prymasa do Rzymu 19 września 1939 r. usiłowano się go pozbyć czym prędzej, zabiegając w Berlinie o zgodę na powrót Hlonda do kraju.

 

1 Prymas August Hlond (1881-1948) w połowie września 1939 r. opuścił kraj, udając się do Rzymu, a stamtąd w 1940 r. do Francji. Aresztowany w 1944 r. przez Niemców, wrócił do Polski w lipcu 1945 r.

2 Wymienić można chociażby benedyktyńskie pięciotomowe dzieło Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymsko-katolickiego pod okupacją hitlerowską 1939-1945, a także prace zawarte w „Materiałach i Studiach” pod redakcją ks. F. Stopniaka. Również: A. Baraniak, Misja opatrznościowa prymasa Hlonda w okresie wojny światowej 1939-1945, S. Wilk, Kardynał Hlond w latach II wojny światowej oraz Losy wojenne kardynała Hlonda.

3 Archiwum hitlerowskiego MSZ, AA. Politisches Archiv: Inland I-D Polen Kirche, Inland II Heiliges Stuhl-polen, Inland II Geheim, Berichte zur Lage in Polen und über Polen 1940-1944.

 

Tekst ukazał się w PRZEGLĄDZIE nr 2/2010

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Media

Słowa są najpotężniejszą bronią

Wielcy tego świata o dziennikarzach Od redakcji: Publikujemy ostatni artykuł Eugeniusza Guza, historyka, dziennikarza i publicysty, wybitnego znawcy spraw niemieckich. Dostaliśmy go już jakiś czas temu, ale ciągle nie mógł zmieścić się na łamach. Niestety, autor nie doczekał jego publikacji, zmarł 15 września br. w wieku 93 lat. Dawno, bardzo dawno temu (rocznik 1929) dałem się uwieść pomysłowi gromadzenia upublicznionych opinii o dziennikarzach. Zebrało się tego zatrzęsienie. Od Napoleona do Moniki Olejnik. Rygory

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Pierwsze powstanie w demoludach

17 czerwca 1953 r. w NRD doszło do strajków i krwawych zamieszek Zaledwie cztery lata po proklamowaniu Niemieckiej Republiki Demokratycznej, powstałej w odpowiedzi na utworzenie przez mocarstwa zachodnie Niemieckiej Republiki Federalnej, 17 czerwca 1953 r. w Niemczech Wschodnich doszło do strajków i krwawych zamieszek. Był to pierwszy buntowniczy zryw ludności w krajach demokracji ludowej. Wydarzenia te długo pozostawały białą plamą, ponieważ w NRD wracano do tematu niechętnie, a jeżeli już, to poprzestawano na lakonicznych tekstach, w dodatku rażąco upraszczających fakty. Z kolei

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Grynszpan, Goebbels i Bonnet

Według kalkulacji Goebbelsa wsparciem hitlerowskich Niemiec miał się stać francuski minister spraw zagranicznych Najpierw krótkie who is who, bo nie tylko młodzi, lecz i starsze pokolenie może mieć kłopoty z Herszelem Grynszpanem. Nie pamiętano o nim ani w sześciotomowej Encyklopedii PWN, ani w 30-tomowej Wielkiej encyklopedii PWN. Śladu tego nazwiska nie ma również w 30-tomowej polskiej edycji Encyklopedii Britannica. A przecież to jego, 17-letniego polskiego Żyda, śmiertelne strzały do niemieckiego dyplomaty Ernsta vom Ratha, oddane 7

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Ocalenie Jasnej Góry

Niespodziewany atak czołgów radzieckich na Częstochowę sprawił, że żołnierze Wehrmachtu uciekli w popłochu Zalew ipeenowskiej propagandy sprawia, że tylko nieliczne osoby wiedzą, jak w styczniu 1945 r. uratowano sanktuarium na Jasnej Górze. W obszernej publikacji „Jasna Góra” (Wydawnictwo Dolnośląskie, 2001) Antoni Jackowski, Jan Pach i Jan Stanisław Rudziński drobiazgowo omówili przed- i powojenne losy centrum kultu maryjnego, pominęli jednak cały okres okupacji. Bogaty, kilkusetstronicowy opis tego czasu można znaleźć w niskonakładowym wydawnictwie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

List biskupów polskich czy polsko-niemieckich?

Dopiero po 30-40 latach od przekazania Niemcom listu wyszło na jaw, że abp Kominek wielokrotnie konsultował jego projekt z biskupami niemieckimi W zderzaniu się państwa i Kościoła przez prawie półwiecze PRL żadne wydarzenie nie wywołało tak gigantycznego rozgłosu jak list polskich biskupów do biskupów niemieckich, przekazany im 18 listopada 1965 r. w Rzymie podczas Soboru Watykańskiego II. Stanowisko biskupów ostro krytykowali zarówno I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR Władysław Gomułka, jak i ówczesny premier Józef Cyrankiewicz. Kościół

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Opinie

Żołnierze nierówni po śmierci

Niemcy przenieśli w Polsce swoich żołnierzy na 13 nowych cmentarzy, Polacy nie stworzyli w Niemczech miejsca gromadzącego szczątki polskich ofiar Pewne rocznice z upływem lat czy dekad odchodzą w zapomnienie. Sądzę, że nie dotknie to rocznicy zwycięstwa w II wojnie światowej nad hitlerowskimi Niemcami. Na żołnierskich cmentarzach pochylamy wówczas głowy bądź odnosimy się do tych miejsc z szacunkiem. Ten cywilizacyjny odruch nie jest u nas niestety powszechnie akceptowany. Do podjęcia powyższego tematu, medialnie dotychczas nieobecnego, zdopingował mnie fragment felietonu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Salonka dwóch kapitulacji

11 listopada 1918 r. w lasku Compiègne podpisano rozejm kończący I wojnę światową, 22 lata później kapitulowali w nim Francuzi Wojennych kapitulacji historia odnotowała bez liku. Dwie jednak warto przypomnieć, bo odbyły się w wyjątkowych okolicznościach. Przedstawiciele dwóch wrogich państw spotkali się dwukrotnie, w 1918 i 1940 r., w tym samym kraju, w tej samej miejscowości i w tym samym pomieszczeniu, by ogłosić koniec wojennego starcia. Chodzi o lasek Compiègne, położony 80 km na południe od Paryża. Delegacja upchnięta

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Czy napaść na Polskę umożliwił dopiero pakt Ribbentrop-Mołotow?

Gdyby Hitler rzeczywiście uzależniał atak na Polskę od konsultacji ze Stalinem, nie wydałby aż tylu decyzji przesądzających o napaści Liczni polscy historycy, nie mówiąc już o publicystyce historycznej, na postawione w tytule pytanie odpowiadają twierdząco. Przekonanie o słuszności tej tezy utrwaliło się po transformacji ustrojowej, która dała historykom zielone światło do badań w czasach PRL zablokowanych. W książce „Zmowa” Andrzeja Leszka Szcześniaka wydanej w 1990 r. czytamy, że „zawierając sojusz z Hitlerem, Stalin umożliwił i pomógł Niemcom w napaści na Polskę” (s. 76). Bogusław Wołoszański

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Opinie

Polska obwiniana o Holokaust

Po wojnie nie było na Zachodzie śladu oburzenia czy debaty nad nikczemną postawą aliantów wobec eksterminacji Żydów Dlaczego zarzut współwiny w Holokauście stawia się akurat Polsce i – co bardziej zdumiewające – tylko Polsce? Przyjrzyjmy się faktom. Czy jakiś inny kraj chociaż jednym zdaniem głośno, publicznie przeprosił za te zbrodnie? Dźwigają one przecież nieporównanie większy ciężar winy niż Polska. W USA, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii i Szwecji, krajach wówczas bardzo bogatych, znano beznadziejną sytuację Żydów

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.