Wpisy od Helena Leman

Powrót na stronę główną
Kraj

Recepta na wiejskie czytanie

Sprytny bibliotekarz potrafi wyposażyć bibliotekę – musi być nauczycielem i menedżerem Najlepszym sposobem sprawdzenia na wsi, czy biblioteka dobrze funkcjonuje, jest zapytanie przypadkowego mieszkańca, gdzie się ona mieści. Tak sądzą instruktorzy z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku. W kaszubskich Sierakowicach napotkani przechodnie bez chwili wahania wskazują właściwy adres. Gminną bibliotekę widać zresztą z daleka, bo powiewa nad nią kolorowy, wymalowany odręcznie plakat „Cała Polska czyta dzieciom”. Wewnątrz duży ruch, tak że nie sposób

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Prostytutki nastolatki

Same o sobie mówią zarazy. I wyliczają, za ile razy mogły sobie coś kupić Niedzielne popołudnie w małej, popegeerowskiej miejscowości pod Słupskiem. Chałupy Pauliny i Karoliny, dwóch gimnazjalistek, o których wiadomo, że „sobie poradziły” stoją krzywo tuż przy drodze. Dziewczyn nie ma. – Pojechały do lokali zarabiać, z nimi zabrało się jeszcze kilka koleżanek, tych z domu za stawem – wyjaśnia sąsiad. – Wiadomo, na noc nie wracają, bo czasem w przydrożnym barze coś się trafi albo w jednostce wojskowej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Przywołuję cię, panno…

Raz do roku szymborski Klub Kawalerów ogłasza, kto się w kim kocha – Dobry wieczór szanowne obywatelki i obywatele! I wy, mieszkańcy Szymborza. Obchodzimy dziś po raz 171. przywołówki – starokujawski obyczaj odziedziczony po naszych przodkach. Proszę was, byście nas wysłuchali i nie przeszkadzali. A każda z panienek niech sobie przypomni, czy przypadkiem na krytykę nie zasłużyła – grzmi z drewnianej ambony Michał Gawroński, lat 27, prezes miejscowego Klubu Kawalerów. Wokół tłum miejscowych. Szczekają psy,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Przecięci na pół

W Tokarach są dwa krzyże, dwaj księża, dwie świątynie i dwie historyczne racje. Tylko granica państwowa jest jedna Gdyby nie nowa czerwona tablica, można by ją przekroczyć nieświadomie, zwłaszcza w taką śnieżycę jak dziś. Resztki zasieków z kolczastego drutu zwisają smętnie nad ziemią, ledwo trzymając się spróchniałych słupków. Przypominają bardziej ogrodzenie pastwiska niż linię rozdzielającą państwa. Wokół żywego ducha, tylko wiatr zawodzi w koronach drzew. Przez chaszcze, krzaki i trawy widać pola po drugiej stronie, ale wsi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Artysta od pasów i kogutów

– Dzięki wystawom w Nowym Jorku mogę pokazywać się w Warszawie. Dzięki Warszawie tolerują mnie w Białymstoku i na białoruskiej wsi – przyznaje Leon Tarasewicz W jego pracowni w podbiałostockich Waliłach promienie słońca przeciskają się przez opuszczone żaluzje na rozwieszone płótna. Pomarańczowo-zielone ukośne pasy nagle budzą się do życia jak poruszane wiatrem trzciny albo trawy, między którymi przysiadł ciemny już cień wieczoru. Kołysane podmuchem płyną, falują, splatają się ze sobą, mieniąc się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

My, herkulesi

Dla publiki mogę być mięśniakiem – mówi strongman Jarek Dymek, ubiegłoroczny mistrz Polski Ciemne, ponure wnętrze hali w podmalborskich Kończewicach przypomina raczej przedsionek piekieł niż miejsce sportowego treningu. Od betonowych ścian i podłóg wieje chłodem, a nad głowami zasapanych strongmanów unoszą się obłoczki pary. – Uff! Uff! Dawaj! Dawaj! Idziesz! Idziesz! Mocno, do końca! – krzyczą, dodając sobie nawzajem animuszu. Ich okrzyki mieszają się z przeraźliwym łoskotem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Prezesowi brakuje tylko bata

Wyzyskiwane szwaczki w elbląskiej fabryce nie mają nic do gadania Czwartek, 16 stycznia, godzina 18. Przed zakładem odzieżowym Hetman w Elblągu milczący tłum. To już druga w tym miesiącu manifestacja w obronie zwolnionych dyscyplinarnie szwaczek. Z transparentów krzyczą hasła: „Żądamy godnego traktowania! Żądamy wypłacenia zaległych pensji! Żądamy przywrócenia koleżanek do pracy!”. Zdesperowani ludzie przyszli, licząc, że telewizja pokaże ich krzywdę, pomoże i wstrząśnie opinią publiczną. Tymczasem przed kamerami najbardziej zainteresowanym zamknięto usta. Nawet

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Na początku był krzyk i ogień

Połączył ich pożar w hali Stoczni Gdańskiej. Wzięli ślub Nazywają siebie parą pożar-pożar, bo gdyby nie tragedia w hali stoczni osiem lat temu, pewnie nigdy by się nie poznali. On i ona, Agnieszka z Pruszcza Gdańskiego i Marko z Gdyni. W samym momencie katastrofy nawet nie wiedzieli o swoim istnieniu, nie spotkali się też w szpitalu – Marko leżał w Siemianowicach na Śląsku, a Agnieszka w Trójmieście. Po raz pierwszy zobaczyli się rok po pożarze, w podbydgoskim Szteklinie na wyjeździe poparzeńców. Przemknęły wtedy Markowi przed oczami

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Dylewo stoi na głowie

Za absurdalnym oskarżeniem żony archeologa o kradzież cennej rzeźby kryje się dziwna intryga Policjanci z Ostródy zastukali do warszawskiego mieszkania państwa Mikockich, archeologów – Tomasz Mikocki jest naukowcem o międzynarodowej sławie – 13 listopada br. o 6.30 rano. Ze zgodą prokuratora na przeprowadzenie rewizji. Obudzili ich małe dziecko, bo szukali w pokojach ważącej około 1,5 tony rzeźby. Przetrząsnęli biurko profesora. Następnie oświadczyli, że zabierają jego żonę Monikę na przesłuchanie do Ostródy. Monika Muszyńska-Mikocka miała

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Historia ukryta w daszku

Sto lat temu w szkole w Rydzynie zamurowano pewną informację. Każdy kolejny remont budynku to nowe wieści ukryte w murach – We wrześniu ubiegłego roku – opowiada woźny podstawówki w Rydzynie – dużo padało. Zobaczyłem, że przecieka daszek nad wejściem do szkolnego budynku. Pan dyrektor Janusz Hoffmann postanowił, że trzeba to naprawić. Kiedy dekarz rozebrał daszek, we wnęce znalazł dwie butelki. Zawołał mnie na rusztowanie. Serce zabiło mi mocniej, czułem, że odkryliśmy jakąś tajemnicę tego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.