Wpisy od Łukasz Grzesiczak
Jak Czesi i Słowacy (nie) szykują się na wojnę
Debaty o przywróceniu obowiązkowej służby wojskowej
Wicepremier i słowacki minister obrony Robert Kaliňák podczas wizyty w Warszawie pod koniec lutego stwierdził, występując w towarzystwie naszego szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, że w razie rosyjskiego ataku Słowacja nie powinna się bronić. Za to Czesi dyskutują o wzmocnieniu możliwości obronnych, ale decyzję utrudnia tocząca się kampania wyborcza.
W styczniu 2023 r., na finiszu czeskiej kampanii przed wyborami prezydenckimi, podczas debaty telewizyjnej ówczesny kandydat Andrej Babiš powiedział, że w przypadku ataku na Polskę lub państwa bałtyckie nie wysłałby żołnierzy z pomocą. Babiš przedstawiał się wówczas jako „kandydat pokoju”, a kontrkandydatowi, emerytowanemu generałowi Petrowi Pavlovi, próbował przykleić łatkę byłego wojskowego, który chce wciągnąć Czechów w wojnę z Rosją. Pavel jednoznacznie opowiedział się za wysłaniem czeskich wojsk np. do zaatakowanej Warszawy. I to on ostatecznie został prezydentem.
Okazało się, że Andrej Babiš źle ocenił czeskie nastroje po roku inwazji Rosji na Kijów. Jego wypowiedź spotkała się z ogromną krytyką w kraju i za granicą. Następnego dnia próbował wycofać się ze swoich słów, w mediach społecznościowych tłumaczył, że „obowiązkiem światowych polityków jest zapobieganie wojnie”. „Jeśli doszłoby do niej, to oczywiście zastosowałbym się do art. 5, który nie podlega dyskusji”, zapewniał. Warto jednak pamiętać, że wspomniany przepis Traktatu północnoatlantyckiego nie zmusza do wysłania wojsk na pomoc zaatakowanemu sojusznikowi, ale zobowiązuje do podjęcia działań, „jakie [kraj sojuszniczy] uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego”.
Przed rokiem to samo pytanie podczas telewizyjnej debaty w końcówce kampanii wyborczej usłyszeli dwaj słowaccy kandydaci na prezydenta: Peter Pellegrini i Ivan Korčok. Ten drugi podkreślił, że Słowacja nie może być pasażerem na gapę, i zdecydowanie opowiedział się za pomocą. Pellegrini nie zadeklarował przyjścia z pomocą zaatakowanej Warszawie. Stwierdził, że Słowacja jest do tego stopnia rozbrojona, że nie ma jak przyjść z pomocą, a jej broń została wysłana do Ukrainy. I to właśnie Pellegrini najlepiej wyczuł słowackie nastroje, ostatecznie pokonując w głosowaniu Korčoka, który później dołączył do najsilniejszej liberalnej partii Progresywna Słowacja.
Przywołane sytuacje ilustrują, jak bardzo czeskie i słowackie społeczeństwo różni się w kwestii oceny rosyjskiego zagrożenia. Przygotowany przez słowacki think tank raport „Globsec Trends 2024”, dotyczący nastawienia społeczeństw państw Europy Środkowej i Wschodniej, pokazuje, że dwa lata po inwazji Rosji na Ukrainę aż 27% Słowaków wciąż uważało Rosję za jednego z dwóch strategicznych partnerów. Podobnego zdania jest jedynie 8% Czechów i – dla porównania – 3% Polaków. Tylko 49% Słowaków uważało, że Rosja jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa ich kraju. Podobnego zdania było aż 76% Czechów i 90% Polaków.
Nasi południowi sąsiedzi różnią się nie tylko oceną zagrożenia ze strony Rosji, inaczej także postrzegają odpowiedzialność Moskwy za atak na Kijów. Słowacja jest jedynym z dziewięciu uwzględnionych w badaniu państw naszego regionu, gdzie większość społeczeństwa jest zdania, że to nie Rosja ponosi winę za atak na sąsiada. Według aż 51% Słowaków odpowiedzialność ponosi Ukraina, która nie respektowała praw rosyjskojęzycznej mniejszości, oraz NATO
Podzieleni jak nigdy
Polaryzacja słowackiego społeczeństwa doprowadziła do zamachu na życie premiera
U południowych sąsiadów aż kipi od politycznych emocji. Zeszłorocznym wrześniowym wyborom parlamentarnym towarzyszyły podejrzenia o fałszerstwa oraz fake newsy generowane za pomocą sztucznej inteligencji, którymi na ostatniej prostej kampanii, tuż przed ciszą wyborczą, uderzono w Michala Šimečkę, lidera Progresywnej Słowacji i największego politycznego oponenta Roberta Ficy. Wybory prezydenckie sprzed kilku tygodni przedstawiano jako starcie Zachodu i Wschodu, liberalnego kandydata Ivana Korčoka i Petera Pellegriniego, który w oczach demokratów mógł co najwyżej przesunąć ostatecznie Słowację w strefę wpływów rosyjskich.
Kolejny zresztą raz słowackie wybory przedstawiono jako cywilizacyjne starcie, w którym decyduje się przyszłość narodu, a nie jako decyzję o wyłonieniu rządu. Stawką miała być sama demokracja. To jeszcze bardziej podzieliło społeczeństwo, zmobilizowało poszczególne elektoraty. Ivan Korčok w drugiej turze dostał więcej głosów niż Zuzana Čaputová w 2019 r., kiedy wygrywała wybory prezydenckie, ale wyraźnie przegrał z Peterem Pellegrinim.
Nieznośny ciężar kuchni i tradycji
Słowacy budują swoją tożsamość nawet w sferze tak prozaicznej jak jedzenie „Vinea już nie jest taka jak kiedyś” – tak zatytułowano artykuł opublikowany wiosną 2009 r. w „SME”, jednym z najpopularniejszych słowackich dzienników. Nasi sąsiedzi byli zaniepokojeni zmianą ich narodowej dumy – vinei. To produkowany z winogronowego moszczu bezalkoholowy napój, który przypomina w smaku gazowane wino, obecnie dostępny w wersji białej, czerwonej i różowej. Winnymi całego zamieszania byli rzecz jasna Czesi. Produkcję napoju
Polaryzacja po słowacku
To jedna z najostrzejszych kampanii wyborczych na Słowacji To był kolejny dzień kampanii na Słowacji, którą 30 września – Słowacy głosują w sobotę – czekają wybory parlamentarne. Były premier Robert Fico wraz z innymi politykami kierowanej przez siebie partii Smer-SD (Kierunek-Socjaldemokracja), która według sondaży cieszy się największym poparciem Słowaków, zwołał w Bratysławie konferencję prasową. Tę zakłócił były premier, jeszcze do niedawna pełniący także funkcję ministra finansów, Igor Matovič. Lider ugrupowania OĽANO, czyli
Czesi zaciskają pasa
Rząd twierdzi, że cięcie wydatków socjalnych i wyższe podatki są konieczne. Droższe ma być nawet piwo Nie podniesiemy podatków i nie podwyższymy wieku emerytalnego – takie obietnice składał w kampanii wyborczej przed wyborami do sejmu Petr Fiala. To samo deklarował jeszcze w zeszłym roku. Dziś czeski premier zdaje się o tym nie pamiętać. Zapowiedział wyższe podatki i ogromne cięcia budżetowe. Zaplanowane działania mają w 2024 r. przynieść 94 mld koron czeskich (18,8 mld zł) oszczędności dla budżetu,
Zabójstwo, które nie odmieniło Słowacji
Po pięciu latach zleceniodawcy zabójstwa dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej, archeolożki Martiny Kušnírovej, nadal nie zostali skazani Martinę Kušnírovą pochowano 2 marca 2018 r. w niewielkiej wsi Gregorovce pod Preszowem. 27-letnią archeolożkę ubrano w białą suknię (za dwa miesiące, 5 maja, poszłaby w niej do ślubu) i włożono do białej trumny. W kościele żałobnicy usłyszeli piosenkę Jaromira Nohavicy „Sarajewo”, przy której młoda para planowała zatańczyć swój pierwszy taniec. Ostrawski bard, popularny także
Czeski prezydent w mundurze?
Wybory pokazały, że Czechy są podzielone na „kawiarnię” liberałów w Pradze czy Brnie i na „hospodę”, gdzie niechętnie patrzy się na nowinki Korespondencja z Pragi Wszystko wskazuje, że to 61-letni gen. Petr Pavel startujący jako kandydat obywatelski jest faworytem w drugiej turze wyborów prezydenckich, która odbędzie się 27 i 28 stycznia (piątek i sobota). Profesorka Danuše Nerudová to największa przegrana pierwszej tury. Jeszcze na początku grudnia Nerudová górowała w sondażach, ale na ostatniej prostej straciła ponad połowę swoich wyborców. Być
Czeska Čaputová idzie po władzę?
Prezydent Zeman poparł Andreja Babiša, ale faworytami wyborczych sondaży są były wojskowy Petr Pavel i ekonomistka Danuše Nerudová Kateřina Čechová ma za sobą rok sprawowania funkcji czeskiej prezydentki. Czuje się przytłoczona obowiązkami, jej codzienny grafik jest rozciągnięty do granic możliwości. Czasami chciałaby móc w spokoju odpocząć, nie wzbudzając zainteresowania całej Republiki Czeskiej. Marzy, by pod osłoną nocy uciec z Zamku na Hradczanach, gdzie znajduje się siedziba czeskiego prezydenta, i na jednej z przepięknych uliczek Pragi









