Wpisy od Przegląd

Powrót na stronę główną
Przebłyski

Kruk na widelcu

Prawie trzy lata temu Jarosław Kaczyński przeprowadził swoją najskuteczniejszą akcję polityczną. Łamiąc wszystkie możliwe zasady, w ciągu kilkudziesięciu godzin zdobył całe media publiczne, telewizję i radio. A osobą, która w tym blitzkriegu odegrała główną rolę, była Elżbieta Kruk, wieloletnia przyjaciółka braci Kaczyńskich. Jako szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wykazała się niezwykłą wiernością linii partii. PiS-owscy nominaci byli taśmowo powoływani do Rad Nadzorczych TVP i Polskiego Radia. Kruk opanowała też wszystkie ośrodki regionalne, których zarządy do dziś na wszelkie sposoby służą PiS. Łatwo więc sobie wyobrazić, jakie uczucia targają dziennikarzami, którzy decyzją Kruk trafili pod rządy Czabańskich, Targalskich czy Farfałów. Mieli chwilę zabawy, gdy zobaczyli, w jakim stanie Elżbieta Kruk zjawiła się w Sejmie. No cóż, można by, trochę zmieniając znane porzekadło, powiedzieć: nosił kruk razy kilka, ponieśli i kruka. Stan posłanki rzuca też nowe światło na rzeź kadrową, którą przeprowadziła trzy lata temu. Może też była wtedy niedysponowana?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Zły pomnik czy tabliczka

Na Podhalu wiele dyskutuje się ostatnio o pomnikach słusznych i niesłusznych. W centrum Zakopanego odsłonięto pomnik „słusznego” bandyty Józefa Kurasia, ps. „Ogień”, który mordował ludność cywilną podejrzaną o sympatie lewicowe, natomiast na przełęczy Snozka szykuje się zburzenie „niesłusznego” pomnika autorstwa Władysława Hasiora, bo postawiony został w latach PRL i zawiera tabliczkę z dedykacją dla władzy ludowej. Rzecz w tym, że pomnik Kurasia to artystyczny potworek, który wykonał jakiś dyletant, pomnik zaś wykonany przez jednego z najwybitniejszych rzeźbiarzy jest zupełnie abstrakcyjny i przypomina organy, nie władzy, tylko kościelne. Może więc zamiast mścić się na monumencie, który tylko werbalnie urąga Kurasiowi, wystarczy zdjąć z niego tabliczkę z dedykacją? Tabliczkę można też zabrać z pomnika Kurasia. Niech ludzie myślą, że to jakiś partyzant mordujący ponad podziałami.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy należy wprowadzić obowiązkowe elementy odblaskowe dla pieszych?

pro Krystyna Łybacka, posłanka SLD Wystarczy zwykła obrączka samoprzylepna lub cokolwiek świecącego, np. latarka, by pieszy poruszający się po zmroku był widoczny. Polska ma w UE pierwsze miejsce w wypadkach z udziałem pieszych. W ubiegłym roku zginęło na drogach 1955 pieszych. To tak, jakby znikło małe miasteczko. Do tej pory prawo stanowi, że tylko dzieci do 15. roku życia mają obowiązek nosić elementy odblaskowe, ale będę wnioskować o zmianę, aby każdy, kto chodzi po drodze z ruchem kołowym, miał taki obowiązek. kontra Maks Kraczkowski, poseł PiS, przewodniczący Komisji Gospodarki Posłowie zgłaszający równie naiwne wnioski powinni przeprosić innych, że zajmują się tak mało ważnymi sprawami. Wszyscy użytkownicy dróg, kierowcy i piesi, powinni przestrzegać zasad ruchu drogowego, ale nie wyobrażam sobie, abyśmy mogli namówić wszystkich pieszych, czyli potencjalnie wszystkich Polaków, aby po zmroku zakładali kamizelki odblaskowe lub inne świecące elementy. Smutny jest parlament, który się zajmuje tak kabareciarskimi, śmiesznymi pomysłami.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Książka dla Noblisty

Pisał książki, o nim pisano książki, a teraz napisano książkę dla niego. 19 listopada, niemal w rocznicę 71. urodzin, prof. Karol Modzelewski otrzymał od swych przyjaciół historyków, kolegów, uczniów pamiątkową księgę „Europa Barbarica, Europa Christiana”, w sposób oczywisty nawiązującą do naukowych pasji Profesora i jego ostatniej książki – „Barbarzyńskiej Europy”, za którą w roku 2007 otrzymał Polskiego Nobla. Uroczystość odbyła się w Sali Złotej Pałacu Kazimierzowskiego Uniwersytetu Warszawskiego. A podczas niej mówiono wiele o naukowej drodze Profesora. I o tym, że gdy przychodzi czas obywatelskiej próby, jak na dźwięk trąbki bojowej rzuca wszystko i angażuje się w działalność polityczną. Lata spędzone w więzieniach nie zahamowały naukowej kariery Profesora, choć mocno ją poplątały. Tak jak „zsyłka” do Wrocławia – w latach 70. władze zdecydowały, że najlepszą metodą na „uciszenie” Modzelewskiego będzie wyrwanie go ze środowiska warszawskiego. Otrzymał więc propozycję nie do odrzucenia – mógł wybierać między bezrobociem w Warszawie albo pracą w Zakładzie Historii Materialnej PAN we Wrocławiu… Wybrał to drugie, wyjechał na Śląsk i zamieszkał w służbowym mieszkanku, przy ulicy, nomen omen, Więziennej. „Skąd jestem? – zastanawiał się Modzelewski podczas uroczystości. – Jestem, po pierwsze, z Moskwy. Tam urodziłem się w roku 1937. Znajoma

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Zasłużeni dla Tolerancji

Po raz kolejny Fundacja Ekumeniczna „Tolerancja” wręczała medale „Zasłużony dla tolerancji”. W tym roku uhonorowani zostali prof. Andrzej Romanowski, prof. Marek Safjan, Robert Szuchta, prof. Andrzej Walicki, prof. Jan Widacki, a z zagranicy – prezydent Izraela Szimon Peres i sir Sigmund Sternberg. Uroczystość odbyła się w związku z proklamowanym przez UNESCO 16 listopada Światowym Dniem Tolerancji, w Teatrze Żydowskim, w Warszawie. Z udziałem liderów SLD – Jerzego Szmajdzińskiego, Grzegorza Napieralskiego i Wojciecha Olejniczaka, ambasadora Izraela, laureatów, młodzieży oraz dziennikarzy. „To, co mnie jako obywatela, chrześcijanina, zobowiązuje, to poczucie akceptacji dla drugiego, dla czyjejś odmienności – mówił, przyjmując medal, prof. Andrzej Romanowski. – Miłości wobec drugiego bliźniego, który się ode mnie różni tym czy innym. Tak rozumiem ideę tolerancji – to jest coś więcej niż tolerowanie odmienności, to głęboka akceptacja odmienności”. „Tolerancja dosłownie to znaczy cierpliwe znoszenie – mówił z kolei prof. Jan Widacki. – Ale to jest coś więcej – to akceptacja różności. To otwarcie na innego, na inne poglądy, chęć wysłuchania innego. Kiedyś mówiono, że nie ma wolności bez Solidarności. Nie ma też wolności i solidarności bez tolerancji”. Wzruszony przyjmował wyróżnienie Robert Szuchta, nauczyciel historii, autor podręczników o Holokauście i programów nauczania o Holokauście.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Wsadu się nie zmieni

– Nie zna się chłopina – tak stylista Tomasz Jacyków skomentował strój Michała Kamińskiego, który na prezydenckim balu pojawił się w krawacie. Podobnie ubrali się Przemysław Gosiewski i Jarosław Kaczyński. Znany stylista nie miał natomiast zastrzeżeń do stroju pary prezydenckiej. – Cóż, wsadu się jednak nie zmieni – dodał po chwili Jacyków.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Poseł na polu bitwy (sprzed 400 lat)

Poseł Artur Górski jest specjalistą od oświadczeń poselskich, w które wsłuchują się tylko nieszczęsny marszałek/wicemarszałek i jeden kolega, który klaszcze, aby w protokole można było zapisać, że mądrości pana posła zostały nagrodzone oklaskami. Poseł Górski swoje oświadczenia poświęca nie tylko tematyce bieżącej. Szczególnie lubuje się w wydarzeniach historycznych. Czasami cofa się o 70 lat, aby uczcić „górali”, którzy porzucili „roboty w polu, zostawili swoje rodziny i stawili się do walki, gdyż ojczyzna była w potrzebie i w niebezpieczeństwie. Ich katolicyzm nie miał chadeckiej miękkości, tolerancji i wyrozumiałości. Pobrzmiewały w nim nuty twarde, bezkompromisowe, stal wojen krzyżowych”. Mowa oczywiście o wojnie domowej w Hiszpanii, czyli „wojnie wyzwoleńczej, krucjacie antykomunistycznej, która na Półwyspie Iberyjskim zatrzymała postępy rewolucji bolszewickiej”. Czasami jednak cofa się do czasów jeszcze dawniejszych. Jedno ze swoich oświadczeń poświęcił rocznicy bitwy pod Lepanto z 1571 r., kiedy to „wojska katolickie zwyciężyły Imperium Osmańskie dzięki niewątpliwemu, a potężnemu wstawiennictwu Bogarodzicy Dziewicy”. Wbrew pozorom jest to wydarzenie niezwykle dziś aktualne. Nauka płynąca bowiem z bitwy pod Lepanto powinna „towarzyszyć nam także w innych bitwach, które staczamy (Dzwonek) ze złem tego świata, szczególnie uczestnicząc w życiu publicznym”. Nie wiemy, jak z tokiem rozumowania, ale poetykę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zdrowie

Tuczący początek dnia

TEST PŁATKÓW ŚNIADANIOWYCH DLA DZIECI Płatki śniadaniowe mają często za dużo cukru, tłuszczu i soli, a za mało błonnika Śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Dlatego poranne menu powinno mieć optymalny skład. Szczególnie w przypadku dzieci. Rano na talerzach nie może zabraknąć produktów zbożowych, czyli np. musli, płatków śniadaniowych czy chleba, najlepiej pełnoziarnistego. Do tego mleko, jogurt lub ser oraz jakiś owoc i już mamy pełnowartościowe śniadanie. Wybór składników wydaje się prosty. Nic bardziej mylnego… Płatki śniadaniowe, reklamowane jako zdrowy składnik śniadania, mają często za dużo cukru, tłuszczu i sodu, aby można było je nazwać zdrowym posiłkiem. Problemem bywa również za mała ilość błonnika. To wyniki wielkiego międzynarodowego testu wykonanego przez czasopisma i organizacje konsumenckie z całego świata, w którym badaniom poddano płatki śniadaniowe z 32 krajów z pięciu kontynentów. W teście uczestniczył również „Świat Konsumenta”. W ramach testu eksperci porównali m.in. produkty dwóch największych koncernów produkujących płatki śniadaniowe na światowe rynki: Nestlé i Kellogg’s. Z polskiego rynku wybrano do testu Nestlé Nesquik oraz Nestlé Miodowy Cheerios Honey Nut, a ponadto kilka produktów innych marek: Chaber Jaśki Czekoladowe, Granex Płatki Śniadaniowe, Lubella Mlekołaki

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Na każdym siedzeniu leży Michalski

W springerowskim „Dzienniku” króluje duch Cezarego Michalskiego, znanego głównie z opisywania świata, jakiego nie ma. A jak nie ma na łamach „Dziennika” realnego świata, to i nie ma czytelników. W listopadzie springerowcy pochwalili się na swoich łamach, że wrzesień był dla nich bardzo dobry! Że po raz kolejny wyprzedzili „Rzeczpospolitą”! I że są na drugim miejscu wśród codziennych gazet opiniotwórczych (?). Perełka. Jedno zdanie, a jak śmieszne. A co o dobrym samopoczuciu ferajny Michalskiego mówią eksperci? „Oczekujemy w przyszłym roku zamknięcia „Dziennika””, głosi raport analityków Domu Maklerskiego BZ WBK. Nowy rok niebawem. Zobaczymy. A na razie pasażerowie pociągów katowani są bezpłatnymi egzemplarzami „Dziennika”. Np. na trasie do Krakowa w każdym przedziale leży sześć sztuk „Dziennika”. I na każdym siedzeniu leży przynudzający Cezary Michalski. A nieszczęśni pasażerowie to właśnie jego wirtualni wielbiciele.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Krupski – panisko na urzędzie

Rocznice historyczne obchodzimy z coraz większą pompą. Gorzej, niestety, z pamięcią o ludziach, bez których nie byłoby czego świętować. W przyszłym roku mamy 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Żyje jeszcze kilka tysięcy żołnierzy weteranów, uczestników kampanii wrześniowej 1939 r. Wydawałoby się więc, że władze skorzystają z tej szczególnej okazji, by ich, może po raz ostatni, odpowiednio uhonorować. Podobnie myśleli generałowie rezerwy Lesław Dudek i Włodzimierz Kopijkowski, którzy od czerwca w imieniu Krajowej Rady Środowiska Żołnierzy Weteranów Września dopraszają się spotkania z premierem Tuskiem. Bezskutecznie. Weteranów nie przyjął nawet Janusz Krupski, kierownik Urzędu ds. Kombatantów. Nie znalazł czasu dla ostatnich żywych weteranów człowiek, którego urząd jest wyłącznie po to, by im służyć. Są chyba jakieś granice bezczelności i chamstwa. Krupski dawno je przekroczył. Jedyne honorowe rozwiązanie dla rządu to odesłać go do lamusa.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.