Państwo PiS w zeznaniach renegatów Może pan uważać, że złamałem dane panu słowo – te słowa usłyszał wicepremier Roman Giertych z ust premiera Jarosława Kaczyńskiego. Lista niedotrzymanych umów, niedomówień czy też zwyczajnych kłamstw lidera PiS jest naprawdę imponująca. Od kilku tygodni powstaje społecznie w internecie. Budowę IV RP premier Kaczyński rozpoczął od zadeklarowania, że nie będzie premierem, gdy jego brat będzie prezydentem. Zarzekał się również, że Kazimierz Marcinkiewicz to „premier na całą kadencję”. Potem następuje długa litania wypowiedzi na temat Samoobrony: „My w kolejnej kompromitacji i w otwieraniu Samoobronie drogi do władzy w Polsce uczestniczyć nie będziemy”, „Nie poprzemy nikogo z wyrokiem sądu lub przeciwko komu toczą się sprawy sądowe. To jest sprzeczne z ideałami PiS” czy też: „Cieszę się, że będę na pierwszej linii walki z Samoobroną”. Listę wieńczą solenne zapewnienia genetycznego antykomunisty: „W rządzie nie będzie byłych członków PZPR” czy słowa, że „minister sprawiedliwości nie ścigał i nie osadzał w więzieniu działaczy opozycji w latach 70.”. Zasada, że w polityce umów nie należy dotrzymywać, stała się pierwszą zasadą premiera Kaczyńskiego. A o tym, że zasady zobowiązują, Polacy mogli się dowiedzieć z tysięcy billboardów rozwieszonych w każdym zakątku Polski. Słowo premiera W ciągu ostatnich tygodni ujawniło się kilku skruszonych ludzi premiera Kaczyńskiego, którzy kawałek po kawałku odsłaniają kulisy rządów PiS. Rozpoczął minister Kaczmarek. Po nim przyszli następni: Antoni Mężydło i Radosław Sikorski. Obóz budowniczych IV RP opuścił również marszałek Senatu, Bogdan Borusewicz. On jednak swoje obserwacje postanowił zachować dla siebie. Zeznania trzech pierwszych pozwalają jednak zrekonstruować sieć relacji władzy funkcjonujących w państwie PiS. Sporym wstrząsem dla zwolenników „rewolucji moralnej” musiały być wyznania Radosława Sikorskiego. Między nim a Jarosławem Kaczyńskim doszło do konfliktu o nominację Antoniego Macierewicza na szefa kontrwywiadu wojskowego. Minister Sikorski łudził się, że Macierewicz kontrwywiadem wojskowym będzie kierował tylko przez trzy miesiące. – Premier wyłudził ode mnie podpis na nominacji Antoniego Macierewicza. W efekcie, nominalnie przez mój autograf, faktycznie wbrew mojej woli, Macierewicz jest do dzisiaj szefem kontrwywiadu wojskowego – mówił były szef MON w wywiadzie dla „Dużego Formatu”, dodatku do „Gazety Wyborczej”. – Był październik 2006 r., za miesiąc wybory samorządowe, do wzmocnienia misji w Afganistanie zostało pół roku. Zdążę jeszcze powołać kompetentnego szefa – tłumaczy się Sikorski. Po trzech miesiącach zwrócił się do premiera Kaczyńskiego z prośbą o dotrzymanie dżentelmeńskiej umowy. Wówczas to padły słynne już słowa, że „nie wszystkich umów można dotrzymać”. Według Sikorskiego, premier miał wypowiedzieć te słowa z „rozbrajającą lekkością”. Wówczas szef MON postanowił zwrócić się do prezydenta z prośbą o interwencję w sprawie Macierewicza. Wszystko na marne. Lech Kaczyński nie zdołał przekonać swojego brata do dotrzymania umowy danej Sikorskiemu. Kredyt zaufania, jakim premier obdarzył Macierewicza, okazał się bezgraniczny. To wówczas – wedle swoich własnych słów – Sikorski miał podjąć decyzję o rezygnacji z funkcji ministra obrony. Kolejnym wystrychniętym w dudka przez Jarosława Kaczyńskiego może się czuć Roman Giertych. – Mnie też obiecał, że Macierewicz będzie do końca września 2006 r. I dał mi na to słowo honoru, a jak wyszedłem w październiku w sprawie Macierewicza, to powiedział mi: to może pan uważać, że złamałem dane panu słowo – tłumaczył były wicepremier na antenie Radia Zet. Premier – pułkownik, ministrowie – sierżanci Sikorski postawił sprawę na ostrzu noża: „Albo ja, albo Macierewicz”. Premier wybrał tego drugiego. Były minister obrony nie ma o swoim byłym podwładnym najlepszego zdania. – To nie profesjonalista, tylko pasjonat – wyjaśnia obrazowo Sikorski. – Jego fascynacja tajnością w tej branży stanowi predyspozycję negatywną – dodaje. Jak groźny może być pasjonat tajności na czele kontrwywiadu wojskowego? Sikorski nie chce wystawiać ocen. Raczej opisuje rzeczywistość. – Prezydent i premier dostali od niego informację, że armia afgańska jest pod kontrolą Rosji. Że Sojusz Północny to rosyjscy agenci… Sojusz Ahmada Szaha Massuda, który odparł 13 sowieckich ofensyw! Ja się na Afganistanie akurat trochę znam i mogłem stwierdzić, że to są po prostu banialuki, a nie żadne informacje wywiadowcze! – mówi Sikorski.
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









