Będę głosował

Będę głosował

Pójść i zagłosować, czy dać sobie spokój z tymi wyborami? Bardzo wielu ludzi o poglądach lewicowych ma ten dylemat. A jeśli już nawet pójść bez głębszej wiary w sens tego ruchu, a głównie z poczucia obywatelskiego obowiązku, to na kogo z dwóch prawicowych kandydatów oddać głos? Na Tuska czy na Kaczyńskiego? Obydwaj mają przecież na koncie długą listę obelg i afrontów pod adresem lewicy. Czego można oczekiwać od tych niemłodych już polityków?
Łatwiej byłoby o decyzję, gdyby serio potraktować umizgi do lewicy, jakich kandydaci nie szczędzą jej w ostatnich dniach. Fotel prezydencki jest, jak widać zbyt cenny, by upierać się przy wcześniejszych poglądach. I choć metody kuszenia lewicy obrane przez pretendentów są różne, to cel jest ten sam. Pozyskać zaufanie kilku milionów wyborców, elektoratu Cimoszewicza i Borowskiego. I nie tylko. Bo przecież także wśród tych, którzy nie głosowali, bo są głęboko rozczarowani polityką SLD, jest wielu ludzi identyfikujących się z wartościami lewicowymi. Bez ułożenia sobie przynajmniej neutralnych stosunków z ludźmi o takich poglądach nie da się skutecznie rządzić w Polsce. Nie wierzę, by Kaczyński i Tusk to w pełni rozumieli i by naprawdę byli gotowi do takiego przewartościowania swojej polityki. Co bowiem proponują w zamian za poparcie? Niewiele treści, za to wiele słów ze słownika tradycyjnej lewicy. Bardziej jest to czarowanie uśmiechami niż oferta. Zobaczymy, czy zdesperowani wymykającą się szansą na prezydenturę zdecydują się na bardziej konkretne kroki?
Wołając \”chodźcie z nami\”, Kaczyński i Tusk nie odpowiedzieli na najprostsze pytanie: dlaczego mamy ich wybrać. Przecież nie chcemy być mięsem wyborczym. Polacy dosyć mają niezapłaconych weksli, które żyrowali kolejnym ekipom. Czekają na polityków, którzy pociągną polski wóz ku lepszemu światu. Wiedzą, że musimy gonić europejską czołówkę. Lepiej zorganizowaną, bogatszą, z mniejszymi dysproporcjami społecznymi, z życzliwszymi sobie ludźmi. Tylko kto ma to zrobić? Kto ma wytyczyć cele i kierować polskim wozem wypełnionym bagażem problemów? Czy można jeszcze liczyć na coraz bardziej karlejącą klasę polityczną? Zajętą sobą, grzebaniem w życiorysach konkurentów i pozowaniem do billboardów. Zakompleksieni, nieznający coraz bardziej globalizującej się polityki i rządzących nią reguł.
Strach pomyśleć, gdzie ta zaściankowość może nas zaprowadzić. Gdzież się podziali kompetentni i odważni przywódcy, widzący dalej niż kalendarz wyborów?
PO i PiS szli po władzę z hasłami odnowy moralnej na sztandarach. I co? Jeszcze kraj nie został posprzątany z plakatów z tymi hasłami, a co mamy?
Żałowałbym bezpardonowo i nieuczciwie atakowanego Tuska, gdyby nie jego wcześniejsze zachowanie w sprawie Cimoszewicza. Milczał. Nie przeszkadza mu, że politycy PO posługują się kłamstwem i prowokacją. Bez wyjaśnienia sprawy Jaruckiej trudno mi będzie wierzyć w hasło Tuska, że będziemy dumni z Polski. Bo z kogóż mamy być dumni? Z Miodowicza?
Jednak mimo tego, o czym piszę, będę głosował. Bo z wszystkich możliwych wariantów zachowania nieobecność w lokalu wyborczym wydaje mi się rozwiązaniem najgorszym.

Wydanie: 2005, 42/2005

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy