Bezideowość jest gorsza od fanatyzmu

Bezideowość jest gorsza od fanatyzmu

Lewica jest przerażona słabnącym poparciem, ale nic nie robi, aby je zwiększyć Prof. Maria Szyszkowska – W najnowszej książce „Lewicowość XXI wieku” stawia pani diagnozę współczesnego stanu naszej świadomości politycznej. Pisze pani, że w obecnej polskiej lewicy najbardziej razi „bezideowość, brak poglądów lub łatwość zmiany poglądów”. Natomiast na prawicy jest dużo ludzi „fanatycznie zaangażowanych ideowo”. Co jest zatem gorsze: fanatyzm czy bezideowość? – Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa fanatyzmu, którego jednym z przejawów może się stać terroryzm, uważam, że bezideowość jest bardziej niepokojąca, ponieważ prowadzi do deprawacji charakteru. Nepotyzm, korupcja, oszustwa to skutki bezideowości. Ideowy działacz lewicy nigdy by tego nie popełnił. Od strony ludzi bezideowych niczego nie można oczekiwać, natomiast reakcje fanatyków można przewidzieć, można próbować z nimi rozmawiać, bywa możliwe porozumienie. Z ludźmi bezideowymi nie ma porozumienia, bo oni nie mają twarzy. Niepokojące jest, że po stronie lewicy jest tak mały odsetek ludzi żarliwych ideowo. Po stronie LPR czy Samoobrony jest ich znacznie więcej. – Jaka jest, pani zdaniem, kondycja duchowa dzisiejszej polskiej lewicy? – Rozpaczliwa. Po pierwsze, największa spośród partii czuje się oszukana poprzez odejście Borowskiego, który jest współwinny błędów popełnianych przez Millera; odejście nie zdejmuje z niego odpowiedzialności, ale stwarza fałszywy pozór, że część dawnych działaczy SLD jest bez zarzutu. Po drugie, jest przerażona spadkiem poparcia społecznego, zresztą całkowicie uzasadnionym, ponieważ od samego początku SLD prowadził politykę odbiegającą od deklarowanych zasad, sformułowanych we wstępie do statutu. Istnieją małe grupy lewicowe, np. Partia Racja, PPS, Nowa Lewica czy Polska Partia Komunistyczna. Są bardzo rozgoryczone, że nie mają żadnego wpływu na to, co się dzieje w kraju, a ich przedstawiciele nie są dopuszczani do środków masowego przekazu, w przeciwieństwie do Unii Wolności, której członkowie często wypowiadają się w telewizji na temat życia publicznego. Działają też stowarzyszenia lewicowe, np. Stowarzyszenie Ateistów i Wolnomyślicieli, Towarzystwo Kultury Świeckiej, Polskie Towarzystwo Humanistyczne, ale one także są pozbawione oddziaływania na społeczeństwo. – Czy tylko dlatego, że nie ma ich w telewizji? – Po pierwsze dlatego, że od 15 lat telewizja publiczna jest w rękach grup prawicowych i liberalnych; nawet kiedy większość stanowisk była obsadzona ludźmi lewicy, jak za Kwiatkowskiego, telewizja nie była zainteresowana przekazywaniem treści lewicowych. Po drugie dlatego, że lewica nie ma pieniędzy, aby założyć prywatne radio w rodzaju Radia Józef czy Radia Maryja lub prywatną telewizję w rodzaju Pulsu czy Trwam czy choćby jedno czasopismo. Lewica nie zatroszczyła się nawet o miejsce systematycznych spotkań z potencjalnymi zwolennikami. Kościół organizuje liczne spotkania dla młodzieży w salkach przykościelnych, część studentów o zdecydowanie lewicowych poglądach wyjaśnia mi, że chodzi na te spotkania, bo to jedyne miejsce, gdzie można dyskutować. Lewica jest przerażona słabnącym poparciem, ale nic nie robi, aby je zwiększyć. – „Kto jest wrażliwy na biedę i nieszczęścia innych, w naturalny sposób może stać się zwolennikiem prądów lewicowych”, twierdzi pani w „Manifeście człowieka lewicy XXI wieku”. W jaki sposób partie lewicowe mogłyby pozyskać tych potencjalnych zwolenników? – Powinny być jakieś stałe miejsca spotkań ludzi lewicy, w rozmaitych miastach. Potrzebny jest dostęp do telewizji, do radia. Nie można pozyskać zwolenników, skoro zwolennicy nie znają programu lewicowego, a lewica nie robi nic, aby do nich dotrzeć. Wielu potencjalnych zwolenników to ludzie zagubieni, którzy czują się niepotrzebni. Oni bardzo pragną kontaktu. Lewica powinna zadbać o edukację, o kulturę, poprzez te dziedziny krzewić swój system wartości. – Czy zgodzi się pani, że lewica przez cały okres III RP nigdy nie prowadziła polityki kulturalnej? Poza ministrem Dejmkiem, który miał długofalowy program. – To prawda, niestety. Lewica nie ufundowała nawet żadnych nagród w dziedzinie kultury. Powstają fałszywe mity, fałszywe wartości kulturowe poprzez systemy nagród i stypendiów oferowanych i fundowanych przez kręgi prawicowe oraz liberalne. – Obecna lewica nie ma także swojego zaplecza intelektualnego, w przeciwieństwie do prawicy i grup liberalnych. – Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że w ogóle nie dba o kształtowanie świadomości społeczeństwa. To, że uczeni o lewicowych poglądach pozostają w cieniu, jest mniej groźne, niż nieobecność pisarzy i artystów. Wielu twórców,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2005, 2005

Kategorie: Wywiady
Tagi: Ewa Likowska