Biała dama i dwa pluszowe misie

Biała dama i dwa pluszowe misie

Wspólnota interesów Polski, Niemiec i Rosji wzmocniłaby pozycję Polski w Europie i w świecie Nieodżałowanej pamięci Aleksander Małachowski, który doświadczył koszmaru stalinowskich polowań na wrogów ludu, zatroskany stanem spraw publicznych pytał, co będzie z Polską, jeżeli kraj zaleje lawa ciemnej nienawiści i dobrowolnej głupoty i jeżeli katolicko-narodowa prawica zdoła połączyć siły z rosnącą popularnością populizmu. Pytał i proroczo odpowiadał, że wzniecona przez prawicę permanentna wojna polityczna, destabilizując państwo polskie, stanie się codziennością Polaków, ich chlebem powszednim. Przez prawie 300 lat w naszym zbiorowym zachowaniu negatywizm dominował nad kreatywnością. Gdy przekuwaliśmy lemiesze na kosy, nasi południowi, zachodni i północni sąsiedzi budowali fabryki, infrastrukturę swoich gospodarek, doskonalili organizację pracy, zwiększali jej wydajność, tworzyli kult pracy jako dobro najwyższej wartości. Parli do przodu ku nowym horyzontom cywilizacji, jakie sami sobie tworzyli. Dwa z trzech rozbiorowych mocarstw, Niemcy i Rosja, wyrosły na mocarstwa europejskie i światowe. Sumaryczny wynik przegrupowania sił w układzie europejskim jest taki, że aktualny stosunek mocy Polski do mocy Rosji i Niemiec (rozdzielnie i łącznie) jest gorszy niż w XVIII w., przed upadkiem państwa polskiego. Taka była i jest cena wewnętrznej anarchii. Tam, gdzie leżą żywotne interesy Polski, z pluszowych misiów wyrosły dwa muskularne niedźwiedzie, syberyjski i nadreński. Życzliwie zerkają na siebie, widać, że mają się ku sobie. Moc białej damy jest zaledwie ułamkiem mocy obu niedźwiedzi. Dobry los sprawił, że po raz pierwszy w dziejach Polski nie zagraża nam ich potęga. Teraz i w przyszłości los i bezpieczeństwo Polski zależą od nas, od tego, jak i czym będziemy traktować mocarnych sąsiadów – politycznym tańcem z szablami czy wysublimowaną intelektualnie grą dyplomatyczną. Kunszt niemieckiej dyplomacji Żywię głębokie przekonanie, że premier Tusk, historyk, doskonale rozumie niemiecką politykę i jej moc sprawczą w dzisiejszej Europie. W trudzie i znoju buduje zainicjowaną przez ministra Skubiszewskiego wspólnotę interesów Polski i Niemiec. Nie ma lekko. Wszak za partnera ma dyplomację niemiecką najwyższej próby. Kunszt niemieckiej dyplomacji polega na tym, że będąc twardą, jest dyplomacją spokojną. Nie ma w niej hałaśliwej demonstracji siły, elementu charakterystycznego dla dyplomacji amerykańskiej. Jest dyplomacją niezwykle racjonalną, nacechowaną dużym realizmem i wyczuciem granic swoich możliwości. Świadomie nie działa odstraszająco, przeciwnie, charakteryzuje się wstrzemięźliwością w wyrażaniu sądów, zawsze zmierza do pozyskania sympatii lub przynajmniej zrozumienia jej racji. Taka formuła dyplomacji jest zapewne rezultatem chłodnej kalkulacji wynikającej z obaw, by konfrontacyjne fronty, jakie co pewien czas polityka amerykańska otwiera w różnych regionach świata, nie zagrażały strategicznym celom niemieckim. Siły polityczne Niemiec, niezależnie od rozdzielających je przeciwieństw, zespala interes narodowy. Kierując się racją stanu, partie polityczne budują na niej strategie rządzenia – chadecką i socjaldemokratyczną. Nie są to strategie alternatywne w sensie absolutnym, są to raczej przemienne orientacje polityczne realizujące ponad partyjnymi waśniami nadrzędny cel narodowy. Taka polityka wydźwignęła Niemcy na szczyt Europy. Przypomnijmy: niespełna 70 lat temu podzielone na strefy okupacyjne Niemcy były tylko pojęciem geograficznym, a nie państwem. Obecny potencjał ekonomiczny, techniczny i finansowy tego kraju przewyższa łączny potencjał Anglii i Francji. W okresie równym zaledwie dwóm pokoleniom zawodowej aktywności Niemcy zdystansowały trzy z czterech zwycięskich mocarstw: Anglię, Francję i Związek Radziecki (Rosję). Wyjście Niemiec na drugą pozycję w przestrzeni euroatlantyckiej, po Stanach Zjednoczonych, i na pierwsze miejsce w Eurazji, przed Rosję, oznacza, że stały się mocarstwem światowym we wszystkich wymiarach i że takie mocarstwo nie musi trzymać palca na swoim cynglu atomowym, żeby mieć dużo do powiedzenia w polityce europejskiej i światowej. Ma za to pewność, że wszyscy zainteresowani wysłuchają jego głosu z należytą uwagą i powagą. Budująca wspólnotę interesów Polski i Niemiec polityka premiera Tuska przynosi Polsce i Polakom wymierne korzyści. Polska potrzebuje Rosji A jak się ma polska polityka wschodnia, zabużańska, w szczególności ta wobec Rosji? Czy wywołuje ona w polityce rosyjskiej wobec Polski pozytywne odbicie, czy reakcje negatywne? Rozumie się samo przez się, że tylko jeden rodzaj rosyjskiej reakcji można uważać za miernik skuteczności polskiej polityki zabużańskiej. Aktualnie Polska nie ma polityki

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2014, 2014

Kategorie: Opinie