Biednemu wolno mniej

Biednemu wolno mniej

Wyższość i pogarda, z jakimi „oświeceni” demokraci odnoszą się do uboższej i gorzej wykształconej części społeczeństwa, umacniają podział na Polskę solidarną i liberalną, który w 2005 r. dał władzę PiS Prof. Magdalena Środa w wielotysięcznym marszu „Obudź się, Polsko!” dostrzegła jedynie Jarosława Kaczyńskiego, Tadeusza Rydzyka i Piotra Dudę. W felietonie dla „Gazety Wyborczej” uznała manifestację za wydarzenie błahe i humorystyczne („Internauci gorączkowo pytają, czy Jezus już się zapisał do PiS-u”). Po czym napisała: „A teraz o tym, co działo się naprawdę ważnego w ostatnim czasie. Fundacja Viva! przedstawiła raport o traktowaniu zwierząt na polskich targowiskach”. Wysterylizować biedę Z dokumentu prof. Środa wywnioskowała, że „zwierzęta gospodarskie traktuje się gorzej niż rzeczy”. Skoro krowom należy się podmiotowość, powinna ona przysługiwać i ludziom. Niekoniecznie. W 2009 r. Magdalena Środa poparła sterylizację dokonaną w szpitalu w Szamotułach bez wiedzy i zgody pacjentki. Jej felieton napisany dla Wirtualnej Polski był uznaniem prawa do podejmowania przez lekarzy decyzji w sprawie kobiet w złej sytuacji materialnej, z samego dołu drabiny społecznej. Tak też został odczytany przez „oświeconych” internautów: „Wcześniejsze życie tej kobiety wystarczało do podjęcia takiej słusznej decyzji”, „Sterylizować powinni wszystkie takie zwierzęta, które potrafią się tylko rozmnażać, a później żyć z zasiłku. Sterylizacja to i tak bardzo łaskawe dla tych »ludzi«”, „Brawo, gratuluję odwagi w powiedzeniu tego, co myśli, ale boi się powiedzieć większość myślącego społeczeństwa”. W czasie dyskusji w sprawie kobiety poddanej sterylizacji socjolog prof. Elżbieta Tarkowska powiedziała „Gazecie Wyborczej”, że lekarz nie pozwoliłby sobie na taki zabieg w stosunku do pacjentki dobrze sytuowanej: „Tylko biednego można potraktować jak rzecz, nie dostrzec w nim człowieka, który ma prawo do wyrażenia własnej opinii i decydowania o sobie. To drastyczny, ale jednak reprezentatywny przykład pewnej, wcale nierzadkiej, postawy wobec ludzi biednych, słabszych, o niższej pozycji społecznej. Postawy protekcjonalnej, paternalistycznej, nieuwzględniającej faktu, że biednemu – jak każdemu człowiekowi – należy się szacunek. Świat niebiedny wie lepiej, jak powinni żyć biedni, i dyktuje im swoje zasady”. Prof. Tarkowska, badając historię podejścia do biednych, dostrzegła, że przez wiele stuleci było ono poprawne bądź wręcz dobre. To się zmieniło w okresie oświecenia. W „Rzeczpospolitej” pisała: „Oświeceniowa krytyka biednych identyfikowała ich jako leniów i nierobów. (…) Na tym tle pojawiły się poglądy o odpowiedzialności samego biednego za ubóstwo, które go dotknęło. W konsekwencji ukształtowało się (…) łączenie biedy ze zjawiskami patologii społecznej, z przestępczością i innymi zachowaniami nagannymi lub społecznie nieakceptowanymi”. Oświecenie to nie tylko triumf rozumu i wolności, lecz także tradycja przeciwstawienia ciemnemu ludowi, ciemnogrodowi oświeconej mniejszości. Zgodnie z nią wybitne jednostki mają prawo podejmować decyzje za „niewybitnych”. Oświeconym wolno więcej, ciemnogrodowi – mniej. Ten sposób myślenia pozostaje bliski środowiskom liberalno-demokratycznym od zarania przemiany ustrojowej. Ilustrują go wydane po raz pierwszy w 1992 r. wspomnienia Leszka Balcerowicza „800 dni”. Reforma gospodarcza, która przesądziła na wiele lat o kierunku rozwoju kraju, została przygotowana za szczelnie zamkniętymi drzwiami gabinetów przez wąskie grono osób, które wiedziały lepiej niż większość społeczeństwa, czego chcą (lub powinni chcieć) Polacy. Teresa Torańska wytykała Balcerowiczowi, że wbrew społeczeństwu wprowadził kapitalizm. Odpowiedział jej: „Wiesz, to takie upraszczające, a więc błędne dziennikarskie stwierdzenie, bo co to jest społeczeństwo? (…) Jedni chcieli, inni nie chcieli, jeszcze inni nie wiedzieli, czego chcieć”. Czy przygotowywany niemal w konspiracyjnych warunkach plan Balcerowicza nie nadaje się na budulec mitu o spisku i zdradzie elit, a jednocześnie na jego racjonalne wytłumaczenie? Jerzy Baczyński, który spisał wspomnienia Balcerowicza, na łamach „Polityki” z aprobatą odniósł się do metody zastosowanej przez wicepremiera: „Niewiele osób, łącznie z członkami rządu i parlamentarzystami »Solidarności«, miało wtedy świadomość skali proponowanych zmian. (…) Balcerowicz i jego ekipa uznali, że w Polsce trzeba wprowadzić system, który sprawdził się w praktyce rozwiniętych krajów”. A gdyby „Kaczyński i jego ekipa uznali”, że w Polsce trzeba wprowadzić system, który sprawdził się na Węgrzech? Lud smoleński Komentując marsz „Obudź się, Polsko!”, prof. Ireneusz Krzemiński podał w wątpliwość prawo do organizacji podobnych przedsięwzięć, bo „niedemokratyczny był cel całego marszu”. „GW” podkreśliła następującą opinię profesora:

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 41/2012

Kategorie: Kraj