Szykany za odwagę

Szykany za odwagę

Dyrektorka liceum w Olsztynie musi się tłumaczyć w kuratorium z wywieszonych w szkole plakatów o tolerancji

Od zawsze pozwalam każdemu uczniowi wyjść z inicjatywą zorganizowania jakiejś imprezy, jeśli nie narusza prawa i nikogo nie krzywdzi – deklaruje Jolanta Skrzypczyńska, dyrektorka najstarszego na Warmii i Mazurach I Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza.

Armaty ojca Rydzyka

W ostatnich tygodniach stała się bohaterką mediów Wszystko za sprawą „Tęczowego piątku”, czyli akcji organizowanej 26 października przez Kampanię Przeciw Homofobii. Jej celem było pokazanie uczniom, że „szkoła to miejsce, w którym każda osoba powinna być otoczona szacunkiem i opieką”. W całej Polsce do akcji zgłosiło się 211 szkół, ale gdy armaty przeciw kampanii wytoczył o. Tadeusz Rydzyk, a za nim krucjatę podjęła minister edukacji Anna Zalewska wraz z podległymi jej kuratorami oświaty, część placówek wycofała się. Nie było wśród nich olsztyńskiego ogólniaka.

– Tego dnia przyjechała do mnie telewizja publiczna z Olsztyna, żeby zrobić materiał do głównych „Wiadomości”. Mówiłam, że zgłosiły się do mnie dwie uczennice, które chciały wziąć udział w akcji KPH. Pozwoliłam im na to w porozumieniu z ich opiekunem i samorządem szkolnym. W sumie skończyło się na wywieszeniu trzech plakatów i siedmiu przypinek, a niektórzy uczniowie ubrali się na tęczowo. Nie widziałam w tym nic zdrożnego, bo uważam, że humanizm polega przede wszystkim na przyjaznych relacjach międzyludzkich – mówi dyrektor Skrzypczyńska.

Wrażliwy temat

Jeszcze tego samego dnia dostała telefon z kuratorium oświaty, że ze skargą na akcję w szkole zadzwonił ojciec jednego ucznia. Napisała wyjaśnienie i sądziła, że sprawa się zakończy. W poniedziałek rano została jednak wezwana do kuratorium. Rozmowę z wicekuratorem odebrała jako nieprzyjemną, a do liceum wysłano kontrolę. W drugiej połowie listopada Jolanta Skrzypczyńska dostała protokół pokontrolny, który poświadczał ustawowy zapis, że nauczyciel obowiązany jest dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich „zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów”. Ale obok znalazła się uwaga, że nie dotyczy to akcji Kampanii Przeciw Homofobii, która „dotyka wrażliwego tematu seksualności uczniów, w przeważającym procencie nieletnich”.

Z tego względu, dodają wizytatorzy, wskazane jest, aby przekazywane w szkole treści wychowawcze były konsultowane „z rodzicami wszystkich uczniów”. Bo nieinformowanie rodziców o „treściach wrażliwych” może łamać gwarantowane konstytucją prawa rodziców do zapewnienia dziecku wychowania zgodnie z ich przekonaniami.

– Konsultujemy takie sprawy z radą rodziców, reprezentującą rodziców wszystkich uczniów w szkole, których mamy 540. Kto mi powie, jak mam ze wszystkimi prowadzić konsultacje? – pyta retorycznie dyr. Skrzypczyńska. W tym duchu odpowiedziała na zarzuty kuratorium, dodając, że jedna trzecia uczniów w liceum to osoby pełnoletnie.

Murem za panią dyrektor

Drugi główny zarzut pokontrolny dotyczy rzekomego dopuszczenia przez dyrektorkę do podjęcia w szkole działalności przez Kampanię Przeciw Homofobii. – To stowarzyszenie w naszej szkole nawet się nie pojawiło – ripostuje dyrektor Skrzypczyńska. Dodaje, że nikt nie korzystał z materiałów szkoleniowych KPH. W piśmie pokontrolnym do Kuratorium Oświaty odpowiada, że zgodziła się jedynie na umieszczenie przez dwie uczennice plakatów z hasłem „Szkoła jest przyjazna wszystkim uczniom i uczennicom”. A to przecież hasło światopoglądowo neutralne i nie narusza niczyjej wrażliwości.

Dyrektorkę popierają rada rodziców i uczniowie, którzy zawiesili w korytarzu liceum plakat z napisem: „Murem za panią dyrektor”. Podjęli także akcję wysyłania do Jolanty Skrzypczyńskiej mejli z wyrazami poparcia. Dostała ich w sumie ponad 150. Większość od osób dorosłych. I tylko jeden od rodzica, który ma jej za złe, że popiera zboczenie.

Fot. Marek Książek

Wydanie: 2018, 48/2018

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Paweł Bieńkowski
    Paweł Bieńkowski 28 listopada, 2018, 12:34

    Logika liberum veto – jeden rodzic, pewnie awanturnik, może zepsuć ogólnopolską akcję i jego racja jest ponad sensem i pozytywnym wpływem tej akcji (nauka szacunku do człowieka i zrozumienie ludzkiej seksualności).
    Naprawdę nigdy nie uwolnimy się od tego destrukcyjnego myślenia?

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy