Bo nie spodobał się żonie

Pierwsza chińska transplantacja męskiego organu zakończyła się niepowodzeniem

Chińscy lekarze odnieśli na polu transplantologii sukces równie błyskotliwy, co krótkotrwały. Po raz pierwszy dokonali przeszczepu penisa. Męski organ się przyjął, lecz biorca poprosił o jego usunięcie po zaledwie 14 dniach. Chirurdzy uczynili zadość temu życzeniu.
Do tej pory przeprowadzono, z różnym skutkiem, operacje przyszycia prącia, utraconego w wyniku wypadku. Lekarze z wydziału urologicznego szpitala w mieście Guangzhou, kierowani przez dr. Weilie Hu, jako pierwsi dokonali jednak przeszczepu penisa od obcego dawcy. Nastąpiło to we wrześniu 2005 r. Dopiero teraz chińscy chirurdzy przedstawili swe dokonania na łamach magazynu „European Urology”.
Biorcą był 44-letni mężczyzna, który utracił organ w wyniku, jak to enigmatycznie określono, traumatycznego wypadku. Poszkodowanemu pozostał zaledwie kikucik nie dłuższy niż centymetr. Pacjent nie był w stanie normalnie oddawać moczu, oczywiście

o seksie mógł tylko pomarzyć.

Lekarze z Guangzhou bardzo długo dyskutowali, czy powinni przeprowadzić bezprecedensową operację. W końcu, nieco zawstydzeni, doszli do wniosku, że transplantacja jest konieczna, ponieważ: „Chińczycy bardzo tradycyjnie traktują penis jako źródło życia, które powinno zapewnić przedłużenie rodu. Penis uważany jest za symbol męskości. Zarówno pacjent, jak jego małżonka odczuwali silną potrzebę terapii”.
W tej sytuacji komisja etyczna szpitala musiała wyrazić zgodę. Znaleziono odpowiedniego dawcę – 22-letniego studenta w stanie śmierci mózgowej. Jego rodzina pozwoliła na pobranie narządu mającego długość 10 cm.
Penis przywieziono w szklanym pojemniku w cieczy o temperaturze 4 stopnie Celsjusza. Operacja trwała 15 godzin. Chirurdzy sprawnie połączyli liczne nerwy i naczynia krwionośne. Biorcy podano lekarstwa immunosupresyjne, tak aby przeszczep nie został odrzucony. Potem można było już tylko czekać – włókna nerwowe rosną powoli, przy tym często okazują się zbyt wątłe. Nie można było przewidzieć, czy penis będzie mógł pełnić swe normalne funkcje.
Początkowo wszystko rozwijało się pomyślnie. Nie doszło do odrzucenia obcego prącia. Organ był dostatecznie ukrwiony. Po 10 dniach od operacji pacjent mógł już oddawać mocz bez cewnika i na stojąco. Niestety, chińscy chirurdzy nie przewidzieli reakcji osób najbardziej zainteresowanych. Nowy penis był nabrzmiały i ten kształt spowodował u biorcy, a także u jego małżonki poważne problemy psychiczne. Prawdopodobnie pod wpływem nalegań zbulwersowanej żony pacjent odmówił przyjmowania lekarstw i zażądał usunięcia symbolu męskości. Chirurdzy wyrazili zgodę.
Przyczyną ostatecznego fiaska operacji były problemy psychiczne, a nie odrzucenie przeszczepu. Prawdopodobnie biorca i jego żona

nie zostali otoczeni po zabiegu odpowiednią opieką.

Komentatorzy zwracają uwagę, że w Państwie Środka lekarze nierzadko zaniedbują pacjentów po udanym przeszczepie. Dawcy niekiedy muszą „rezygnować” z otrzymanych organów czy kończyn, ponieważ nie mają pieniędzy na leki immunosupresyjne.
Na łamach „European Urology” zabrał głos Jean-Michel Dubernard, francuski transplantolog, który w bieżącym roku dokonał pierwszego przeszczepu twarzy (biorczynią była kobieta pogryziona przez własnego psa). Dubernard podkreślił, że dla biorców zwłaszcza widocznych części ciała problemy psychiczne mogą się stać ciężkim brzemieniem. „Kiedy spojrzy się w lustro i widać w nim twarz martwego człowieka lub też kiedy trzeba posługiwać się ręką od zmarłego człowieka, z pewnością nie jest to łatwe”. Przypomniano los Clinta Hallama z Nowej Zelandii, który w 2001 r. jako pierwszy otrzymał przeszczep ręki. Pacjent zażądał w końcu, aby odjęto mu tę „upiorną rękę zmarłego”, od której czuje się mentalnie wyalienowany. Lekarze nie mieli wyboru i Hallam utracił kończynę. Inny pacjent, który jako pierwszy otrzymał transplant obu rąk, opowiadał, że minęło wiele miesięcy,

zanim zaakceptował „obce” części ciała.

Specjaliści zwracają uwagę, że z chirurgicznego punktu widzenia przeszczep penisa nie powinien sprawiać większych kłopotów, nigdy jednak nie ma pewności, czy nerwy „zaskoczą” i organ wznowi swe funkcje seksualne. Pacjent musi zaś po operacji przyjmować leki immunosupresyjne, które mogą powodować zaburzenia pracy nerek i inne dolegliwości. Podobne ryzyko jest dopuszczalne w przypadku transplantacji organów ratujących życie, jak serce czy wątroba. Przeszczep penisa może mieć wszakże tylko „kosmetyczne” znaczenie. Czy zatem, przy obecnym poziomie mikrochirurgii, warto podejmować takie operacje? Zwłaszcza że biorca z pewnością poczuje brak psychicznej więzi ze swym nowym „źródłem życia”…

 

Wydanie: 2006, 39/2006

Kategorie: Zdrowie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy