Bo taki jest świat

Bo taki jest świat

Hitem minionego tygodnia na YouTube był filmik pokazujący tzw. interwencję policji. Widać było dużego faceta, którego szarpało i próbowało obezwładnić, psikając gazem, dwoje osobników w policyjnych kubraczkach. Wyglądało to i śmiesznie, i strasznie. Wina zatrzymanego była okropna: przekroczył dozwoloną prędkość o ok. 20 km/godz. Na oczach rodziny był nieudolnie zakuwany w kajdanki przez jakichś rozhisteryzowanych „obrońców porządku”. Na końcu tej historii dostał 6 tys. zł mandatu.W tym samym czasie minister Sienkiewicz miał powiedzieć „Gazecie Wyborczej”: „Policjanci często sami pochodzą z patologicznych rodzin i nie potrafią prawidłowo reagować na przemoc”. Chodziło o brak reakcji na przemoc i rasizm prawicowych kiboli. Minister wyłożył szczerze, co myśli. Mógł jeszcze dodać, że wielu funkcjonariuszy prywatnie wygłasza poglądy, które niewiele się różnią od kibolskich sloganów. A i mentalnie można zauważyć sporo podobieństw. To w sumie nic nowego. Faszystowski Złoty Świt w Grecji największe poparcie miał właśnie wśród stróżów prawa.Jak twierdzi wielu adwokatów i obrońców praw obywatelskich, największym problemem jest dziś jednak bezkarność policji. Jakiekolwiek pobicie czy agresję ze strony służb mundurowych od razu kwituje się i usprawiedliwia „czynną napaścią na funkcjonariusza”. Ten dyżurny slogan ma bronić każdego naruszenia prawa przez policjanta. Zazwyczaj to działa, bo zawsze można zorganizować kilku świadków, którzy potwierdzą, że 60-latek zaatakował umięśnionych 30-latków w mundurach. Do tego dochodzi przychylność prokuratury, która prawie zawsze stoi po stronie policji, a nie obywatela. Aby nieco osłabić policyjne sympatie prokuratury w różnych sprawach, które toczą się powoli w biurokratycznej maszynie, należałoby znieść immunitet dla prokuratorów. To już zupełny przeżytek z innej epoki, niepasujący do standardów europejskiej demokracji. Nieco większa odpowiedzialność za podejmowane decyzje wyszłaby na dobre prokuratorom i społeczeństwu.Co na to wszystko ci, którzy walczyli z PRL jako systemem autorytarnym? Czy tak miały wyglądać policja i aparat sprawiedliwości w „wolnej i demokratycznej Polsce”? Niektórzy uczciwie przyznają, że teraz jest gorzej niż wtedy. Wówczas kontekst polityczny zapewniał sporo bezpieczeństwa. Dziś zupełna obojętność otoczenia pozwala na dużą swobodę aparatu represji.I nie można się zgodzić ze stwierdzeniami typu „Tak było, jest i będzie” albo „Nie tylko w Polsce tak się dzieje”. Mają one taką samą wartość jak prowincjonalne „Bo taki jest świat”. W podtekście ma to znaczyć: „I tak nie da się nic zrobić”. Gdybym nie znał polskiej rzeczywistości i nie wiedział, że ten slogan wyznacza ogólną bierność i apatię ludzi w wielu sferach życia społecznego, to jeszcze bym uwierzył, że być może naprawdę niczego nie można z tym zrobić. Ale tak nie jest.Warto upubliczniać każdy przypadek szantażu, manipulacji, przemocy i prób zastraszania stosowanych przez stróżów prawa. Anonimowość daje poczucie bezkarności. Z drugiej strony anonimowość machiny represji powoduje poczucie bezsilności u pojedynczego człowieka. Zastraszone otoczenie dodatkowo legalizuje bezkarność. A jak wiadomo, „wolność zaczyna się tam, gdzie kończy się strach”. Warto wrócić do starych zwyczajów z lat 80., kiedy działacze WiP zamiast się ukrywać, jak to robiła anemiczna opozycja solidarnościowa, drukowali na ulotkach swoje nazwiska i adresy kontaktowe, aby powiedzieć wspólnie: „Dość!”.Jeśli nie będzie społecznej reakcji, za chwilę obudzimy się w mało przyjemnym kraju, gdzie o tym, kto uczestniczy w polityce, pracuje w mediach, wykłada na uczelniach, będą decydowali anonimowo osobnicy pracujący w budynkach z kratami w oknach. Jednych będą mogli zastraszyć, drugich zmusić do wycofania się z życia publicznego, a innych jak za starych czasów będą zachęcali do wyjazdów zagranicznych. Taka atmosfera obniża i tak już rekordowo niski poziom zaufania w Polsce. Ale władzy i instytucjom kontroli chyba właśnie o to chodzi, aby wszyscy siedzieli cicho zepchnięci do kąta. Ewentualnie donosili władzy na siebie nawzajem.Prof. Franciszek Ryszka opisywał taki system jako ten, w którym „prawo nie wyprzedza państwa, lecz państwo wyprzedza prawo”. Państwo przestaje być gwarantem realizacji praw jednostki i staje się – opierając się na swoich funkcjonariuszach – jedynym źródłem prawa. Tyle że to było państwo policyjne, nazywane przez Ryszkę „państwem stanu wyjątkowego”. Czy chcemy żyć w takim świecie? Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 42/2013

Kategorie: Felietony, Piotr Żuk
Tagi: Piotr Żuk