Bomba zegarowa pod ziemią

Bomba zegarowa pod ziemią

Gigantyczna erupcja superwulkanu może unicestwić cywilizację Wybuchy wulkanów kształtowały historię naszej planety i zmieniły bieg ewolucji. Niewiele brakowało, a unicestwiłyby rodzaj ludzki. Także dziś pod ziemią kryją się prawdziwe bomby zegarowe zagrażające światu. Erupcja olbrzyma takiego jak ten pod amerykańskim Parkiem Narodowym Yellowstone może zakończyć istnienie cywilizacji. Prof. Michael Rampino z New York University obliczył, że wybuch superwulkanu doprowadzi do równie ogromnych zniszczeń jak uderzenie asteroidy o średnicy 1,5 km, a zdarza się od czterech do pięciu razy częściej. Teoretycznie ludzkość może się obronić przed wielkim obiektem kosmicznym, zmieniając jego bieg za pomocą rakiet z głowicami nuklearnymi, ale nawet najnowocześniejsza technologia jest bezsilna wobec superwulkanu. Wulkan uważany jest za aktywny, jeśli eksplodował w ciągu ostatnich 10 tys. lat. Takich wulkanów jest na lądzie ok. 1343 i z pewnością porównywalna liczba znajduje się na dnie mórz. Pół miliarda ludzi mieszka dostatecznie blisko aktywnych wulkanów, aby podczas erupcji znaleźć się w niebezpieczeństwie. Niektóre wulkany pozostają jednak, z przerwami, aktywne nawet przez 10 mln lat – nie można więc mieć pewności, że wulkan wygasł. Zagładę na skalę globalną mogą spowodować superwulkany, których naukowcy znaleźli ok. 30 i wciąż odkrywają nowe. W czasach historycznych one nie wybuchały, dlatego zagrożenie z ich strony nie zapisało się w ludzkiej pamięci. Ostatnia taka erupcja wystąpiła mniej więcej 26,5 tys. lat temu (Taupo na Nowej Zelandii). Według jednej z definicji, superwulkan podczas erupcji wyrzuca tysiąc kilometrów sześciennych materii skalnej. Ponadto nie tworzy krateru, lecz kalderę (zapadły krater). O istnieniu gigantycznej komory z wrzącą magmą świadczą na powierzchni tylko gorące źródła, gejzery i wstrząsy sejsmiczne. Największe wymieranie Ok. 250 mln lat temu, na przełomie permu i triasu, na Syberii niezliczone wyloty wulkaniczne pluły lawą, wyrzucały rozżarzone okruchy skalne i zionęły siarką może nawet przez milion lat. Świadectwem tego są trapy syberyjskie, pokrywa z bazaltów wulkanicznych, które obecnie mają powierzchnię 2 mln km kw., wcześniej jednak zajmowały niemal 7 mln km kw. Ten kataklizm doprowadził do największego wymierania w dziejach – zniknęło wtedy 90% stworzeń morskich – wszystkie korale i trylobity, prawie wszystkie gąbki, mszywioły, liliowce, jeżowce, amonity, małże, ślimaki i ryby. Jak pisze Mark Sephton z Imperial College London, chlor i dwutlenek siarki wyrzucane w ogromnych ilościach przez wyloty wulkanów zniszczyły ochronną warstwę ozonu wokół planety. Promienie ultrafioletowe Słońca zabiły większość roślin. Ziemia, której nie chroniły już korzenie, zsunęła się do oceanów, których wody zmętniały, co zablokowało fotosyntezę. Proces rozkładu mas martwej roślinności doprowadził do powstania rozległych stref beztlenowych. 70% zwierząt i roślin lądowych nie przetrwało tej katastrofy. Ok. 67 mln lat temu eksplodował następny superwulkan, o czym świadczą bazaltowe trapy Dekanu. Zdaniem wielu badaczy, zdziesiątkowało to dinozaury, zanim z powierzchni Ziemi zmiotło je uderzenie asteroidy. Być może największym superwulkanem jest Toba na Sumatrze, bezpośrednio nad stykiem płyt kontynentalnych. Toba wybuchł 74 tys. lat temu, wyrzucając do atmosfery tysiąc kilometrów sześciennych odłamków skalnych i popiołów. Pyły, a także molekuły z kwasu siarkowego zatrzymały promienie słoneczne. Na Ziemi zapanował półmrok, temperatura spadła o co najmniej 5 st. Celsjusza, kontynenty zostały pogrzebane pod śniegiem i lodem. Zdaniem wielu badaczy, gatunek ludzki niemal cudem to przetrwał – ocalało zaledwie 5-10 tys. homo sapiens. Dlatego obecnie zróżnicowanie genetyczne ludzi jest minimalne, mniejsze niż w stadzie szympansów. Po trzęsieniu ziemi i tsunami z 2004 r., które spustoszyło wybrzeża nad Oceanem Indyjskim, dał o sobie znać ogromny obszar aktywności sejsmicznej, zwany pierścieniem ognia, wzdłuż wybrzeży Oceanu Spokojnego. Zaobserwowano też wzmożoną aktywność wulkanu Toba. Gdyby znowu wybuchł z całą mocą, konsekwencją byłaby kilkuletnia „nuklearna zima”, śmierć milionów, polityczny i społeczny chaos, wreszcie wojny o terytorium i żywność. Rok bez lata W 1815 r. zagrzmiał wulkan Tambora na indonezyjskiej wyspie Sumbawa. Była to najgwałtowniejsza erupcja w czasach historycznych i zapewne najpotężniejsza w ciągu ostatnich

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 36/2012

Kategorie: Nauka