Bozia będzie w nas

Bozia będzie w nas

To, co dzieci zrozumieją z Pierwszej Komunii, zależy tak naprawdę od ich rodziców

Rozkrzyczane dzieciaki przed kościołem przygotowują się do próby przed Pierwszą Komunią, do której przystąpią w niedzielę. – Ustawiamy się w szeregach, ćwiczymy śpiewanie i jak będziemy szli do ołtarza, żeby nic się nikomu nie pomyliło – opowiada Rafał. Jak wszystkie dzieci jest bardzo podekscytowany ceremonią. Ale co z niej rozumie? – Ja wszystko rozumiem! Bozia będzie w nas – odpowiada najwyraźniej zdziwiony moim pytaniem. Jednak, kiedy pytam, co to znaczy, ma problemy z wyjaśnieniem.
– Chodzi o to, że ksiądz poświęci opłatek i stanie się święty. Potem my przyjmiemy, znaczy zjemy to Ciało Chrystusa i też staniemy się święci.
– To wcale nie o to chodzi – wtrąca się Kasia. – To tylko taki symbol – tak nam ksiądz mówił. Dołączymy do rodziny Pana Boga i będziemy mogli, jak umrzemy, iść do nieba, bo nie mamy już grzechu pierworodnego na sobie.
– Co ty gadasz? Grzechu pierworodnego nie mamy już od chrztu, bo byliśmy poświęceni wodą święconą. Nic nie rozumiesz! I ksiądz cię puścił do komunii? – dziwi się Krzyś.

Nie zabijaj nawet robaka

Przystąpić do Pierwszej Komunii wcale nie jest łatwo. Najpierw trzeba zdać egzamin “z katechizmu” – ze znajomości przykazań bożych i kościelnych, sakramentów, grzechów głównych, z wiedzy o życiu i męce Chrystusa oraz ze znajomości modlitw i pieśni religijnych. Dla ośmiolatka to nie lada wyczyn nauczyć się odpowiedzi na przeszło sto pytań.
– Najlepiej właśnie pamiętam ten egzamin – opowiada 25-letnia Anna. – Siostra Letancja, która nas przygotowywała do komunii, zawsze była dla nas bardzo dobra, ale tamtego egzaminu nikomu nie popuściła. Poprawkę miałam tydzień przed komunią i musiałam zdawać z dwoma największymi łobuziakami z całej szkoły. Było mi strasznie wstyd… Dziś jest już podobno inaczej – mniej stresowo. Nie trzeba wkuwać całego materiału, można zaliczać go po kawałku.
Po zdaniu egzaminów, najczęściej dzień przed uroczystością, jest pierwsza spowiedź. To właśnie przeżycie mocno zapada w pamięć. – Najbardziej się bałem, że mi się pomyli, co mam mówić księdzu przy spowiedzi – opowiada Rafał. Ksiądz poradził dzieciom, by robiąc rachunek sumienia, spisały wszystkie swoje grzechy na kartce. Rafał zrobił sobie jeszcze małą ściągawkę tego, co ma mówić, jak już podejdzie do konfesjonału. – Cały czas mi się z tych nerwów trzęsły nogi, ale teraz już jest dobrze.
– Mój siostrzeniec, który rok temu po raz pierwszy przystąpił do spowiedzi, przez kolejne dwa dni bardzo starał się nie popełnić absolutnie żadnego grzechu – opowiada Grzegorz. – Uważał na wszystkie robaczki, żeby tylko żadnego przypadkiem nie zdeptać. Przed komunią był chyba najgrzeczniejszym dzieckiem na świecie, ale już po uroczystości odbił to sobie z nawiązką.

Nalepka dla kamerzysty

– Czasem wydaje mi się, że dzieci bardziej przeżywają przygotowania do komunii niż ją samą – mówi ksiądz Zbyszek, który od kilku lat opiekuje się dziećmi przed Pierwszą Komunią.
– Nie przeżywają tych przygotowań w sensie duchowym. I, niestety, bardzo często winę ponoszą ich rodzice.
Dlaczego? Bo to, jak dziecko pokaże się podczas komunii, często świadczy o zamożności rodziców. Dziewczynki mają więc wyglądać jak małe królewny: w falbanach, koronkach, krynolinach. Ola, która w niedzielę przyjmie Pierwszą Komunię, mówi, że wystąpić w pelerynie robionej na szydełku “to zwykły obciach”. Ona chciała mieć pelerynkę z marabucich piór, ale mama kupiła jej “tylko” atłasową.
Od połowy lat 90. Kościół próbuje przywrócić Pierwszej Komunii pierwotny, bardziej religijny charakter. W wielu kościołach księża proponują, by dzieci przystępowały do niej w jednakowych tunikach. Wypożyczenie ich z parafii kosztuje na ogół mniej niż 50 złotych. Ale nie wszyscy rodzice się na to zgadzają.
– Dziecko po raz pierwszy w życiu jest w centrum uwagi wszystkich gości. Stara się być poważne, czasem jest nawet trochę za poważne – mówi matka Asi, która w ubiegłym roku była u Pierwszej Komunii. – Córka była bardzo zdenerwowana i tak rzadko się uśmiechała, że krewni, którzy rzadziej ją widują, myśleli, że coś złego jej się stało. Rozluźniła się dopiero, gdy zdjęła komunijną szatkę.
W domu u Rafała się nie przelewa. Jego mama, Maria, wzięła dodatkową pracę, żeby dorobić do pensji przed świętem. W piątek odebrała od kamerzysty (specjalnie przeszkolonego przez proboszcza, z “licencją na filmowanie w kościele”) znaczek. Przyklei go Rafałowi do garniturku. Dzięki temu będzie on filmowany dokładniej niż dzieci bez nalepki. Jeszcze tylko zamówić fryzjera; młody chłopak sam przyszedł do pani Marii i proponował, że wróci w niedzielę rano uczesać chłopca – weźmie za to 30 złotych. Potem zostanie już “tylko” wielkie gotowanie i sprzątanie domu.

Wielkie przeżycie
konfekcyjne

Podczas próby dzieci ustawione w równym rzędzie parami cichutko przechodzą przed ołtarz. Dominika się wlecze, Krzyś ją dawno wyprzedził. Robi się korek i już rząd rozpada się, trzeba powtarzać wszystko od początku – I co się stało? – pyta dziewczynkę ksiądz Zbyszek.
– Siłka mi całkiem opadła, proszę księdza, ja już nie mogę.
– Na te dzieci, nawet jeśli czasem drą się wniebogłosy i idą nierówno, nie można się za nic gniewać – mówi ksiądz Zbyszek. – Od tego, jak przeżyją Pierwszą Komunię Świętą, zależy ich późniejsze życie duchowe. Ale jak mogą się do niej przygotować, jeśli dla rodziców liturgia nie ma przełożenia na język codziennej miłości? Nie wystarcza dać dziecku prezent i ładnie je ubrać, by naprawdę przeżyło Eucharystię, w której uczestniczy po raz pierwszy w sposób pełny.
Czy jednak ośmiolatki są w odpowiednim wieku, by w sposób właściwy przeżywać Komunię Świętą? To, co z niej zrozumieją, zależy tak naprawdę od ich rodziców: czy przykładają uwagę do oprawy, czy do przeżycia duchowego. To oni mogą podczas Pierwszej Komunii okaleczyć chrześcijaństwo swych dzieci – mówi ksiądz Zbyszek.
– Teraz Pierwsza Komunia wygląda zupełnie inaczej niż 20 lat temu – mówi Maria. – Wtedy była uroczysta msza: dziewczynki w białych sukienkach, chłopcy w garniturkach
– ale skromniej, nie tak jak teraz. Pewnie tak samo jak dzisiejsi “pierwszokomuniści” niewiele rozumieliśmy z tej ceremonii, ale wtedy to było przeżycie religijne dla całej rodziny. Teraz to też wielkie przeżycie… ale konfekcyjne.
Kilka zdjęć z uśmiechniętą dziewczynką w białej sukience, w wianuszku ze stokrotek i z białym bukiecikiem. I jeszcze obrazek z Panem Jezusem i klęczącym przed nim dzieckiem, z tyłu naklejka “Na pamiątkę Pierwszej Komunii Świętej, która odbyła się dnia…”.


Portfelowy horror pierwszokomunijny

Dziewczynki:
Za sukienkę trzeba zapłacić od 180 zł (na Bazarze Różyckiego) do 1000 zł (w sklepie z sukniami ślubnymi). Buty kosztują od 50 zł w górę. Na pelerynkę trzeba wyłożyć co najmniej 50 zł, choć są i takie, które kosztują przeszło dwa razy tyle. Na torebkę trzeba wydać około 30 zł, a na bukiecik kolejnych 50 zł. Wśród wianuszków jest spora rozpiętość cenowa: od 10 złotych z żywych kwiatów do około 80 zł z ze srebrnymi dodatkami.

Chłopcy:
Za garnitur szyty na miarę trzeba zapłacić około 500 zł, w supermarkecie kosztuje 129 zł. Do tego koszula – trzeba na nią przeznaczyć minimum 19 zł, najdroższe dochodzą do 100 zł. Muszka to już drobny wydatek – od 5 do 20 zł. Tyle samo kosztują rękawiczki. Na buty rodzice muszą wydać około 50 złotych. Dla bardziej eleganckich są lakierki za trzy razy tyle.

Wydanie: 20/2001, 2001

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy