Bukiet rasistowskiej nienawiści premiera

Bukiet rasistowskiej nienawiści premiera

Z jednej strony wiem, że odnoszenie się do politycznych tyrad rządzących (i walczących o utrzymanie władzy) to wysiłek jałowy. Ktoś powie: to tylko polityka, tak muszą mówić, przecież w rzeczywistości wcale tak nie uważają; poza tym gdybyś ty jako premier miał takiego wicepremiera, to nie takie rzeczy byś wygadywał, nie takich imigrantów atakował, antagonizował i szczuł.

A ja mówię: to aż polityka, więc wymagania są większe. Nie, nie muszą wcale tak mówić. Mówią, bo chcą dalej rządzić, bo chcą zostać bezkarni, bo obawiają się (i mam nadzieję, słusznie), że przyjdzie im i za czyny, i za słowa odpowiedzieć przed sądem. Szczerze mówiąc, nic mnie nie obchodzi, co „naprawdę” uważają tacy osobnicy jak Mateusz Morawiecki. Myślę, że nic nie uważają. Że nie mają żadnych poglądów, przekonań i wartości. Że są wypłukanymi z sumienia cynicznymi technokratami (tego „premier” nauczył się, nie tyle pracując, ile zarządzając z politycznego nadania bankiem takim, bankiem owakim). Ich religią jest „skuteczność”, ich technologią jest czarny PR wobec krytycznych mediów i manipulacje, żeby białe udawało czarne, a czarne białe.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 27/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Wydanie: 2023, 27/2023

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy