Cały pogrzeb na nic!

Cały pogrzeb na nic!

Kto płaci, zamawia muzykę

A propos zginąć. Film Antoniego Krauzego został nakręcony metodą crowdfundingu, co polega na tym, że projekt finansowany jest nie przez wytwórnię filmową czy ministerstwo, lecz przez zwykłych ludzi w ramach publicznej zbiórki funduszy. Wokół zamawianego dzieła, tematu, osoby twórcy grupuje się społeczność i ona kompletuje datki. Bardzo szlachetne. Tyle że kto daje, stawia też wymagania. Można zaryzykować przypuszczenie na granicy pewności, że rodacy, którzy często odejmowali sobie od ust i wrzucali do skarbonki wdowie grosze, nie byliby zadowoleni, że powstał film, który „stawia odważne pytania na temat tego, do czego doszło w Smoleńsku”. Jak zapowiadają twórcy. Nie ma sensu „stawianie odważnych pytań”, gdy publiczność od dawna zna odpowiedź! W filmie za nasze pieniądze musi być wyłożone jasno: tak i tak – trotyl podłożyli Tusk z Putinem. Jak – tego na razie nie wiemy, ale nie szkodzi. Wskazaliśmy bohatera, musi być nazwany po imieniu również zdrajca. Jest Jezus, musi być i Judasz.

I tu producenci z twórcami znaleźli się w imadle. Bo film nie może literalnie wskazywać tych dwóch panów jako ewidentnych zbrodniarzy – za coś takiego jest prokurator, bajeczne odszkodowania za pomówienie i smród pod niebiosa. Ale też film absolutnie nie powinien sugerować, że najważniejsi ludzie w państwie znaleźli się w jednym samolocie (zwłaszcza po katastrofie pod Mirosławcem!), bo są z gatunku tych, którzy nigdy się nie nauczą. Film nie może podpowiadać, że całe nieszczęście to sprawka jednego nierozgarniętego, który nie doczytał, gdzie tak naprawdę mają lądować najważniejsi ludzie w państwie, drugiego, który się spóźnił na lotnisko, i trzeciego, który miał ponaglać pilota: „Zmieścisz się śmiało!”. To by była artystyczna rejestracja odwiecznej polskiej głupoty, bylejakości i tego naszego: a nuż! I wtedy widz zapytałby: no to po co ta cała pompa, pomniki, apele, po co Wawel? Bo ktoś kombinował: a nuż? I cały pogrzeb na nic!

Twórcom dzieła w tym imadle niezbyt wygodnie. Zamarzyli sobie kręcić fabułkę jak z Fredericka Forsytha: główne postacie są autentyczne, a między nimi plączą się wymyśleni figuranci.

Tymczasem tutaj wszystko jak po grudzie. W filmie lektor czyta: „Operator polskiej telewizji, który jako pierwszy nagrał materiał na miejscu katastrofy, zmarł w Moskwie, a materiał nigdy nie został pokazany”. Po czym okazuje się, że ów operator z TVP, Sławomir Wiśniewski, rzeczywiście był pierwszy na miejscu katastrofy, ale ma się całkiem dobrze. W takim razie na końcu filmu dopisze się: „Pewne fakty zostały dopasowane na potrzeby fabuły”. I już mamy Forsytha. Polskiego! No i na to wszystko łódzkie Multikino zaprasza na „Smoleńsk” w ramach przeglądu filmów science fiction. Skandal! Jak można tak się pomylić?!


W filmie niczego nie fabularyzuję, nie wymyślam jakichś historii. Spożytkowałem całą wiedzę zgromadzoną przez tych, którzy próbują dojść prawdy o katastrofie smoleńskiej. Mam na myśli zespół posła Antoniego Macierewicza, który od wielu lat próbuje dojść do tego, co tam się stało.
Antoni Krauze, reżyser


– A dla ciebie katastrofa smoleńska jest o czym?
– To cała Polska – chaos, bałagan, nieodpowiedzialność, awantury. Czyli coś, co urodziło się tu przez okres komunizmu. Teza, że ta katastrofa się wydarzyła, bo zrobili to Rosjanie, jest prawdziwa. Ale nie dlatego, że podłożyli bombę, tylko że przez lata mieli na nas wpływ tak ogromny, że nauczyli nas tego, że wszystko stoi na głowie.
Robert Gliński, reżyser (z wywiadu)

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2016, 36/2016

Kategorie: Kultura

Komentarze

  1. jacek Nadzin
    jacek Nadzin 13 września, 2016, 12:04

    Ładne.
    Ale pisanie o Swierczewskim, uczestniku Brygad Międzynarodowych i Dowódcy II Armii WP że „był wiecznie pijany” to już poziom polskiej skrajnej prawicy.
    Zyczę autorowi aby był wspominany jak Walter.
    A uwiecznił Go nawet Ernest Hemingway w swojej powieści i tym dał Mu nieśmiertelność!

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. fly
    fly 13 września, 2016, 20:48

    Też tak sądzę . Ładne . Poza ukłonem w stosunku do styropianu ws. Świerczewskiego – opluć , i ostatnim akapitem o „ruskiej” spuściżnie .
    Panie redaktorze , burdel w wojsku powstał po (!) wyjściu Rosjan !
    Kaman ?

    Specpułk działał znakomicie , mając WYBITNYCH dowódców szkolonych w ZSRR z racji używanego sprzętu .
    POLSKI , podkreślam , POLSKI post styropianowy BURDEL zaczął się wtedy , kiedy ich wyrzucono i zastąpiono , młodym , nowym personelem bez surowego szkolenia ale bez skażenia „Moskwą ” .

    Pamięta Pan pilota Jaka ? Pogoda nie do lądowania , szczególnie TAKIEGO samolotu , a on nadaje : pogoda pizda , ale próbujcie !

    Za Generała nie do pomyślenia !

    Zaczęło rozpierduchę PO , PiS dokończył !
    Szef pułku nie miał nawet uprawnień na TU 154 !

    Więc pudło zupełne i zły adresat pretensji !!!

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy