Cały ten koronny trud (smród)

Cały ten koronny trud (smród)

Jeszcze niedawno nie podejrzewałem, że na giełdzie „skruszonych pisowców” liderem mógłby być legendarny agent Tomek, pupil twórców i szefów pisowskich służb specjalnych. A jednak wygląda na to, że zgłaszając się do prokuratury, zeznając w celu „odkupienia win”, ten najsłynniejszy i najbardziej jawny „przykrywkowy”, rozrywkowy, bezskrupułowy były policjant, poseł, ale przede wszystkim przodownik pracy Centralnego Biura Antykorupcyjnego (Antyopozycyjnego raczej?), wygrywa wyścig po laur świadka koronnego. Nie przesądzam o formalnej drodze do przyznania tego statusu Tomaszowi Kaczmarkowi. Tu na drodze do skruchy własnej, a tym samym aktu oskarżenia dla Gangu Olsena polskich służb specjalnych, wszechwładnej „trojki” Kamiński, Wąsik, Bejda, stanie zapewne kolejny „przenoszony” w nowy czas stary, ziobrowski prokurator. Do czasu. Ale jeśli chodzi o atrakcyjność medialną i realne zagrożenie dla niedawnych „panów życia i śmierci”, przestępców skazanych przez sąd na karę więzienia, a decyzją Dudy ułaskawionych przedwcześnie (wyrok nie był jeszcze prawomocny, ale pisowcom bardzo się śpieszyło, żeby akurat nimi obsadzić aparat podsłuchów, prowokacji i przecieków), to agent Tomek jest spełnieniem snów twórców medialnych show. Wszak to on rozkochał operacyjnie posłankę Platformy, żeby sprowokować wręczenie i wzięcie łapówki, to on krążył jak sęp nad rzekomą ukrytą własnością prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i Jolanty Kwaśniewskiej – willą w Kazimierzu Dolnym. Krążył i nie okrążył, bo sprawa była przez jego przełożonych, Wąsika i Kamińskiego, wyssana z ich fanatycznie antykomunistycznych paluchów. To on fotografował się półnagi z walizką „operacyjnych”, liczonych w miliony złotych. To on był pieszczochem i oczkiem w głowie, perłą w kartonowej koronie nowych, oddanych nie państwu, ale Jarosławowi Kaczyńskiemu służb. Teraz chce wszystko ujawnić, bo – primo – ma dzieci i nie chce, żeby się taty wstydziły i musiały go odwiedzać w więzieniu, secundo – zrozumiał, że służył złej i bezprawnej sprawie, a tertio – służby już od jakiegoś czasu próbują go oskarżać o prywatne malwersacje, kiedy się zbiesił i wymknął spod kurateli niedawnych patronów. Nie oceniam tych motywacji, radość z nawróconego grzesznika w naszym katolickim społeczeństwie winna być oczywista, a więzieniogenna (dla jego przełożonych) szczerość agenta Tomka otwiera puszkę Pandory w historii skrajnie upartyjnionego aparatu służb bezpieczeństwa. Serial zeznań realnego agenta Tomka jest chyba w stanie przyćmić przygody redaktora Maja z legendarnego serialu lat 70. „Życie na gorąco”. W ostatnich latach życie polityczne prześcignęło zarówno kabaret (a nawet, można powiedzieć, patrząc na paroksyzmy nieoddawania władzy, wciąż bierze udział w wyścigu, w którym metę należało minąć 15 października), jak i seriale kryminalno-komediowe. Ponieważ CBA Kamińskiego, Wąsika i Bejdy nie odnotowało niemal żadnych znaczących efektów śledczych w swojej doskonale opłacanej robocie (bo nie służbie przecież), oprócz nielegalnego nadużywania takiego narzędzia inwigilacji jak Pegasus, Biuro wypłynęło na szerokie wody przemysłu satyrycznego. A trzeba pamiętać, że ten serial ma dopiero zapowiadające go trailery, jeszcze nie wyemitowano pierwszego odcinka. Będzie na co patrzeć. Rumieńce na twarzach Wąsika i Ziobry (Kamińskiego chyba nie – ma po robespierre’owsku zaformalinowaną szarość twarzy) będą płonąć coraz jaśniej, nadając im urok biblijnego krzaku. Tak to już z fanatykami walki dobra ze złem jest. Przepisy i prawo są takie spowalniające, betonujące imposybilizm, który wielokrotnie piętnował patron nad patronami tej patologii – Jarosław „Bez trybu” Kaczyński. Istotną częścią tego wypaczonego procederu i widowiska zarazem byli funkcjonariusze pisowskich mediów, o których agent Tomek mówi po nazwiskach: Kania, Sakiewicz, Pereira, Gmyz. Brali pełnymi garściami, teczkami tajne dokumenty ze śledztw, działań, inwigilacji, żeby potem z gębami pełnymi frazesów o polskich środkach masowego przekazu być dziennikarsko-partyjnym kastetem PiS. Dla wielu obserwatorów tych niepokornych harców było jasne, że tak to musiało wyglądać. Jednak czym innym będzie wysłuchiwanie tych historii na sali sądowej. Dobrze, że ten agent Tomek ma dzieci i że pisowskie służby ze swoją nachalną amatorszczyzną chciały (wciąż chcą) ukarać tego, który się zbiesił i złamał omertę. Absolutnie wiarygodnie brzmią deklaracje „skruszonego” agenta Tomka, że nikt nie wie tyle o przestępczych działaniach, łamaniu prawa i operacyjnych konfabulacjach Kamińskiego, Wąsika, Bejdy, co on sam właśnie. Były szef CBA, wyrzucony przez PiS Paweł Wojtunik, uważa zresztą, że w świetle tego, co już ujawnił Tomasz Kaczmarek,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 48/2023

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz