Przebłyski

Powrót na stronę główną
Przebłyski

Jarosław Kaczyński jako parkingowy

Znany pogromca układów Zbigniew Ziobro szukał ich daleko, a przecież pod samym bokiem miał aferę za 165 mln zł. Wystarczyło tylko pochylić się nad szwindlem, w którym uczestniczyli politycy Porozumienia Centrum, pierwszej partii braci Kaczyńskich. Już w 1991 r. pokazali, że nie są gapami. Do dziś trudno pojąć, jak można było tak gładko wejść w posiadanie czterech budynków i kilku działek w centrum Warszawy. A jednak sztuka ta udała się Fundacji Prasowej „Solidarność”, w której szefem rady fundacji był nie kto inny jak Jarosław Kaczyński. Minęło kilkanaście lat, których chłopcy z PC (dziś PiS) nie zmarnowali. Majątek fundacji rozpłynął się drogą sprzedaży i aportów. Dziś z szacunkowej wartości 165 mln zł ostał się parking na Nowogrodzkiej. I tylko tyle może skarb państwa jeszcze od fundacji odzyskać. Sprawa jest w sądzie. A swoją drogą prezes PiS jako parkingowy to kuszący obiekt dla fotoreporterów. Tylko czy auta by nie poginęły?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Męczeństwo Migalskiego bez granic

Marek Migalski znany jest z ogromnej miłości do PiS i z tego, że za tę miłość jest prześladowany tak okrutnie, że pogoniły go z pracą habilitacyjną aż trzy uniwersytety: Jagielloński, Wrocławski i Śląski. Męczeństwu Migalskiego towarzyszą media. Nie ma dnia, by ten najbardziej pazerny na szkło politolog nie stanął do bitki (słownej) o dobre imię PiS. Gorliwością i żarliwością przebił nawet posłów Brudzińskiego i Gosiewskiego. Migalski widzi w tej partii tyle zalet, że nawet paprotki reklamowe PiS nie są w stanie przebić go w tej miłości. Widzi niebywałe sukcesy, ooogromne zasługi PiS dla kraju. Ale nawet on ma przebłyski realizmu. Chce kandydować do europarlamentu i tam się męczyć dla naszego kraju. Może tam komuś wepchnie swoją pracę habilitacyjną?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Fotyga – ofiara kryzysu

Pierwsza dama PiS-owskiej dyplomacji będzie reprezentować Polskę przy ONZ. Dlaczego? Bo Polski – jak powiedział premier Tusk – nie stać na marnowanie zasobów kadrowych. To bardzo ciekawa opinia. Jeszcze w sierpniu 2007 r. Tusk mówił bowiem „o bankructwie polityki zagranicznej i pani minister spraw zagranicznych”. Czy więc Fotyga jako bankrutka została zlicytowana i przejęta przez PO za grosze? Bogdan Zdrojewski zarzucał Fotydze w lipcu 2007 r. „indolencję w polityce kadrowej”. Czyżby pani minister po zlicytowaniu została przez rząd przejęta z całym dobrodziejstwem inwentarza?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

„Fakt” przeprasza

Sąd nie dał się nabrać ani na „rzetelność dziennikarską”, ani na prawo do prowokacji dziennikarskiej. „Fakt” musiał przeprosić red. Andrzeja Kwiatkowskiego i uczynił to na pierwszej stronie sobotnio-niedzielnego wydania (21-22.02.09), zamieszczając nakazany przez sąd tekst oświadczenia. „Redaktor Naczelny i Wydawca »Faktu« uprzejmie przepraszają Pana Andrzeja Kwiatkowskiego za opublikowanie nieprawdziwych informacji godzących w jego dobre imię oraz uchybiających jego czci twierdzeń zawartych w materiałach prasowych zamieszczonych w numerach 155 i 156 »Faktu« z 2006 r.”. Ponadto „Fakt” musiał wpłacić zasądzoną kwotę na rzecz warszawskiego hospicjum dla dzieci. Wniosek – kłamstwo kosztuje.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

„Bez wartości, bez zasad, bez sensu”

Kazimierz Marcinkiewicz przed miesiącem jednocześnie wrócił na okładki prasy brukowej i wyleciał ostatecznie z polityki. Wszystko za sprawą rozwodu i kochanki Isabel. Jeśli cofniemy się jeszcze kilka miesięcy, do listopada 2008 r., to zobaczymy Kazimierza biorącego udział w II Krajowym Zjeździe Oblatów Benedyktyńskich w Tyńcu. Oblatów – czyli osób świeckich żyjących według reguły św. Benedykta. Kazimierz wygłosił tam referat pt. „Analiza aktualnej sytuacji chrześcijanina w świecie w kontekście wyzwań i zagrożeń”. „Mam prawie 49 lat, dobrą i wspaniałą rodzinę, kochaną i bardzo kochającą żonę, czwórkę dzieci i wnuka (…). Od 15 lat pracuję w świecie, a dom mam w Gorzowie, i żonę mam w Gorzowie, i rodzinę mam w Gorzowie”, przedstawia się były premier. Następnie narzeka, że coraz więcej młodych ludzi żyje ze sobą na kocią łapę: „bez dzieci, ślubu, bez Kościoła”. Bo tak taniej i wygodniej. Marcinkiewicz ten upadek obyczajów napiętnuje: „Straszne, bez wartości, bez zasad, bez sensu. Łamią swoje sumienia”. Marcinkiewicz jest natomiast „człowiekiem sumienia”, no, przynajmniej stara się być. „Sumienia nie zagłusza i nie zniekształca”, „nazywa po imieniu dobro i zło”. Na koniec były premier apeluje do oblatów: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. Chrystus powiedział podczas modlitwy w Ogrójcu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Kurtyka bez namaczania

„Rzeczpospolita” to ma fart! Jednym ruchem o sto procent zwiększyła redakcyjną pulę osób godnych zaufania, czyli bezpartyjnych fachowców, jacy jeszcze uchowali się przed siepaczami z PO. Do znanego z bezpartyjności Mariusza Kamińskiego, szefa CBA, dołączył Janusz Kurtyka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. I o ile Kamiński jest dla „Rzeczpospolitej” bezpartyjnym fachowcem z urzędu jako działacz Ligi Republikańskiej i PiS, to Kurtyka sam się namaścił na apolitycznego urzędnika. Sam, bo chyba trudno było znaleźć kogoś, kto by się chciał aż tak wygłupić. Skorzystał więc z okazji, że ciągle plotkuje się o jego odwołaniu, by powiedzieć, że nie boi się o posadę, bo „jednym z warunków wyboru szefa IPN jest jego apolityczność”. To ci dopiero jajcarz. Zajadle ścigając Wałęsę, robi to oczywiście w służbie prawdy. Wszyscy poza nim są przecież umoczeni w politykę. Tylko Kurtyka jest jak Vizir. Pierze bez namaczania. Drogi, ale skuteczny. Najbardziej w wyciąganiu kasy na swoje przepierki.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

„Dziennik” lustruje Niemena

Przed Grzegorzem Brzozowiczem z tej springerowskiej gazety nic się nie ukryje. Skorzystał z okazji, jaką są 70. urodziny Czesława Niemena, by przesłuchać jego żonę Małgorzatę. Długa jest lista przestępstw artysty. Brzozowicz ma za złe Niemenowi, że skomponował „Hymn do Matki Ziemi” na Festiwal Młodzieży i Studentów w Hawanie, „Symfonię dla kosmonauty” (po locie Hermaszewskiego). Że występował na Stadionie Dziesięciolecia podczas obchodów 35-lecia PRL. Że napisał muzykę do filmu „Polonia Restituta” (Bogdana Poręby). I tylko jeden epizod z życia Niemena Brzozowicz jest w stanie zaakceptować. Poparcie muzyka dla AWS. Wiadomo, że Niemen nie miał szczęścia do mediów za życia. I tak jest niestety dalej. Pociecha w tym, że „Dziennik” przeminie, a muzyka zostanie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Marcinkiewicz jako mąż i niemąż

Rok temu Kazimierz Marcinkiewicz zwyciężył w rankingu mężów stanu. Za takiego uważało go 55% ankietowanych przez GfK Polonia. W tym roku połowa głosujących oprzytomniała i były premier, znany ostatnio wyłącznie jako kochanek, spadł z hukiem na ósme miejsce z 27% głosów. Jak widać, trzeba być najpierw mężem, a dopiero potem można myśleć o byciu mężem stanu. A swoją drogą, miał Marcinkiewicz szczęście, że ranking robiono jeszcze przed przyznaniem się banku Goldman Sachs, w którym jest doradcą ds. Polski, Europy Środkowej i Wschodniej, do gry na zniżkę złotego.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Polak konspirator

Jan Rokita wyznał, że w swym bohaterskim starciu z niemiecką policją na pokładzie samolotu Lufthansy zachowywał się tak jak w trakcie kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa. No cóż, gdyby wszyscy byli konspiratorzy przyjmowali w stosunku do obcych funkcjonariuszy dawne swoje metody, bylibyśmy zakałą współczesnej Europy. Min. Czuma w trakcie zagranicznej wizyty zapewne usiłowałby wysadzić w powietrze jakiś pomnik, Lech Wałęsa zaproponowałby swoim rozmówcom „targanie po szczękach”, Antoni Macierewicz sporządziłby listę kapusiów w Parlamencie Europejskim, inni w dzień by się ukrywali, a w nocy bazgrali na murach.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

SKOK Stefczyka z winem gruzińskim w tle

Kto by pomyślał, że tak zabawną imprezę może zorganizować gazeta, przy której jastrzębie z PiS mogą uchodzić za gołębie? A jednak na jublu „Gazety Polskiej” zabawne było wszystko. Skromna nazwa – GALA STREFY WOLNEGO SŁOWA (?). I wielce pomysłowe nagrody. Jak choćby Nagroda im. Świętego Grzegorza I Wielkiego, którą odebrał sam Lech Kaczyński w miłym mu z pewnością towarzystwie „historyków nowego typu”, czyli Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Nazwy ich nagrody organizatorzy nie zdążyli jeszcze wymyślić, ale z pewnością będzie to coś równie niezwykłego. Co mogli spożywać tak specjalni laureaci i goście gali? Wino gruzińskie! Prezent od wiadomo kogo. No i wiadomo za co. ŕ propos za co, to fundatorem gali były Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe oraz SKOK Stefczyka zawsze chętny do sponsoringu. Zawsze wierny. Prawicy! Ciekawe, bo kasę zbiera też od ludzi o innych poglądach. Nie zabrakło patrona medialnego. Jeszcze raz umoczono Program I Polskiego Radia. Wiadomo, Jedynka ciągle z PiS.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.