Reportaż

Powrót na stronę główną
Reportaż

Radon truł, teraz uzdrawia

Biznes w kowarskich sztolniach Tuż przy wejściu do lochów stoi manekin w mundurze żołnierza Armii Radzieckiej. Turyści zwiedzający kowarskie lochy są zaskoczeni. – Ostatni sowiecki oficer polityczny w naszej fabryce był inwalidą wojennym – wyjaśnia Franciszek Gawor – nie miał ręki. Zadbałem, by i manekin tak wyglądał. Zaraz po wojnie Kowary stały się „atomową potęgą” i, co oczywiste w tamtych czasach, miastem zamkniętym. Przejazd tranzytem był możliwy tylko w towarzystwie stosownych funkcjonariuszy. Coś z nastroju

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

I myśmy to przeżyli? (2)

W ubiegłym tygodniu pokazaliśmy codzienne życie Polaków w listopadzie 1981 roku. Dziś grudzień – do ogłoszenia stanu wojennego Warszawa tonie w śniegu i błocie. Nie ma części zamiennych do pługów, ani paliwa. Na ulicach nic nie zapowiada świąt Bożego Narodzenia – jest brudno, ciemno, a ponure witryny sklepowe ledwo podświetla zazwyczaj jedna żarówka. Mimo to nasze dzieci pamiętają o świętym Mikołaju i wyczekują na prezenty. Nie chcemy odbierać im tej przyjemności. Co kupić, żeby wytrzymał rodzinny budżet i nie za bardzo uchodzić nóg?

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Sprawiedliwy z Sokołowa

Perla Morgensztern do Kazimierza Miłobędzkiego: „Nigdy nie zapomnę, coś dla mnie zrobił” W 1946 r. Kazimierz Miłobędzki z Sokołowa Podlaskiego dostał list z Brooklynu: „To jest dopiero niespodzianka! Franka Drewicz, a raczej Gołda Hochberg, w Ameryce. Nie rób wielkich oczu i nie dziw się, bo ja sama jestem zdziwiona. Tak jest: długo wędrowałam, aż wreszcie wylądowałam na wolnej ziemi. Nie chcę dużo pytać ani dużo pisać, gdyż jest to mój pierwszy list jako wolny człowiek”. To był jedyny znak życia od Gołdy. Że

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

I myśmy to przeżyli?

Dwadzieścia lat temu o tej samej jesiennej porze mieliśmy tylko jedno w głowie: kiedy wreszcie to wszystko trzaśnie… Wieczorem, w Święto Zmarłych, wielu z nas opuściło na kilka godzin rodzinę, nawet tę, która zjechała z daleka, i jeszcze raz udaliśmy się na cmentarz. W bardzo praktycznym celu: aby pozbierać roztopioną stearynę. Za rok będzie jak znalazł – ponownie przetopiona, wlana do musztardówek z usztywnioną sznurówką w środku. Nikt z nas nie łudził się, że prawdziwe znicze pojawią się w sklepie. Ale

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Budowlana samowolka

Na Żywiecczyźnie można stawiać domy i mosty, jak kto chce, bo państwowy nadzór nie ma pieniędzy na objazd terenu Fotele dla interesantów w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Żywcu pamiętają czasy Gromadzkiej Rady Narodowej. Na nowe nie ma pieniędzy. Brakuje ich zresztą na wszystko, dlatego w powiecie walą się mosty i domy, a dzikie budownictwo hasa niczym juhas po halach. Andrzej Płonka, szef powiatowego nadzoru budowlanego w Żywcu, jest przygnębiony: – O czym tu mówić? Bieda u nas, aż piszczy. Siedzimy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Studenci innego Boga

Kilkadziesiąt osób, które łączy fascynacja światem arabskim Reakcje znajomych układały się w ironiczne teksty: – Chcesz wyjść za mąż za Araba? A proszę bardzo, w haremie cię zamknie i dzieci każe rodzić – mówiono Annie. Co bardziej łaskawi znajomi Magdy chcieli wiedzieć, co to w ogóle jest i czy można po takim bezsensie znaleźć jakąś pracę. Licealista, który decyduje się na studiowanie arabistyki na Uniwersytecie Warszawskim, musi być przygotowany na kpiny, niewiedzę i pukanie się w czoło. Katarzyna Siniakiewicz,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Polscy policjanci w Kosowie

Zatrzymują terrorystów i handlarzy bronią, zapobiegają samosądom albańskiej ludności Najtrudniej było rozstać się z najbliższymi. Zwłaszcza mając świadomość, że rok spędzą w rejonie, gdzie jeszcze niedawno była wojna, a do dziś słychać strzały i giną ludzie. Żaden z 115 polskich policjantów wchodzących w skład międzynarodowych sił policyjnych działających w Kosowie nie ukrywa, że przyjechał tutaj dla pieniędzy. Chęć poznania czegoś nowego, innych warunków życia ludzi i przeżycia przygody, choć istotne w podjęciu decyzji o wyjeździe,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Brzostowski znów ma głos

W wyborach do parlamentu Edward Brzostowski wystartował pod hasłem rozliczenia ludzi, którzy przed 11 laty zniszczyli Igloopol Nazwisko Brzostowskiego znów jest na pierwszych stronach gazet. Stało się tak po tym, gdy – startując w wyborach parlamentarnych z listy SLD, uzyskał jeden z najlepszych wyników na Podkarpaciu i został posłem do Sejmu RP. „Dawny król Igloopolu zbudował nowe imperium, tym razem rodzinne”. „Edward Brzostowski za pośrednictwem firm należących formalnie do członków jego rodziny, co najmniej od sześciu lat naciągał przedsiębiorstwa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Kaszubem zostać od święta

„Solidarność” nic dla nich nie zrobiła oprócz zalegalizowania tabaki. Na własnej ziemi są parobkami Pochmurny wrześniowy poranek. Przed niewielkim budynkiem szkoły podstawowej w Borzestowie zbity w ciasną gromadkę tłum rodziców. Na transparentach kaszubskie hasła przeplatają się z polskimi: „Chcemy gimnazjum kaszubskiego w Borzestowie”, „Dôjta nëma gimnazjum w Bórzëstowie”, „Stocznię za »Solidarność« zlikwidowano, czy za Rodno Mowo szkołę w Borzestowie czeka to samo?”. Grubo ciosane, zacięte twarze. Przybyli w znoszonych ubraniach, ubłoconych butach, z rozrzuconych po wybudowaniach gburstw, z pustk,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Karny obóz czy schronisko

W domu samotnej matki zamiast spokoju znalazły upokorzenie Wąska, górska droga. Ludzie przyjeżdżają tu odpoczywać, nabierać zdrowia, a one z tobołkami albo i nie, bo uciekając przed zwyrodnialcem, którego kiedyś nazywały swoim mężczyzną, nie zawsze miały możliwość zabrania czegokolwiek. Jadą z całym dobytkiem i dziećmi – najczęściej dwójką, trójką drobiazgu, a bywa, że jeszcze z wypuczonym ciążą brzuchem – zostawiając dotychczasowe życie. Wreszcie widać dom – schronisko dla samotnych matek w Świeradowie Zdroju – drewniany, zapuszczony.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.