Cena błędów: ćwierć miliona trupów

Cena błędów: ćwierć miliona trupów

03.11.2021 Warszawa, Konferencja prasowa doktora Pawla Grzesiowskiego, eksperta Naczelnej Rady Lekarskiej ds COVID-19, fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER n/z: Pawel Grzesiowski

Rząd pudruje rzeczywistość, wprowadzając pozorne obostrzenia, lekarze z Rady Medycznej chcą radykalnych działań Na początku listopada minister Adam Niedzielski stwierdził: – Ścieżka wzmacniania restrykcji wydaje się mało skuteczna w Polsce. Powinniśmy egzekwować te obowiązki i tę dyscyplinę, która już w tej chwili powinna obowiązywać, ale nie obowiązuje. „Panowie z Rady mogą się rozejść. Szkoda ich czasu, i tak rząd ich rad nie słucha”; „Rada to listek figowy pisowskiej władzy”; „Horban (prof. Andrzej Horban, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych, główny doradca prezesa Rady Ministrów ds. COVID-19, przewodniczący Rady Medycznej – przyp. red.) kieruje się politycznymi interesami rządu i PiS, a nie potrzebami medycznymi”, piszą internauci o Radzie Medycznej przy premierze. Ostro, z przesadą. Dlatego prof. Krzysztof Simon, członek Rady, ordynator I Oddziału Chorób Zakaźnych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu, nie zgadza się z osądem, że rząd nie ustosunkowuje się do jej rekomendacji. – One się przebijają, jeśli chodzi o zasady prowadzenia szczepień i jeśli chodzi o określone restrykcje. Natomiast od pół roku kompletnie nie przebijają się, jeśli chodzi o ograniczenie aktywności ludzi, szczególnie niezaszczepionych, w miejscach publicznych. Jest dziwna moda: zajmujemy inne oddziały, powiększamy liczbę łóżek, angażujemy wszystkich lekarzy do walki z covidem, natomiast nie zmniejszamy napływu pacjentów. To zupełny absurd. Przy takim podejściu łóżka można sobie ustawić do bieguna północnego. Tylko jak i kim zapewnić opiekę medyczną? Zostaną sami umierający bez pomocy lekarskiej i pielęgniarskiej! – denerwuje się profesor. Uważa, że trzeba pójść w drugą stronę, ale restrykcje muszą być zrozumiałe dla społeczeństwa i akceptowane. Tyle że minister zdrowia i premier mówią publicznie, że to nie ma poparcia politycznego. – Żeby było jasne: cieszę się, że jakieś ograniczenia są, ale to pudrowanie rzeczywistości, bo w niewielkim stopniu wpłyną na przebieg epidemii, choć wszystko wskazuje, że jesteśmy na szczycie kolejnej fali. Skala zgonów tylko z powodu COVID-19 jest dramatyczna. A jaka jest skala zgonów ludzi z innymi schorzeniami, bo nie ma dla nich miejsc w szpitalach lub jest problem z dostaniem się do lekarza? – punktuje prof. Simon. – Dlatego postulujemy paszport covidowy – problem w tym, że kilkadziesiąt procent społeczeństwa na to się nie zgadza; ograniczenia, jak w innych krajach, i obowiązek szczepienia przynajmniej pracowników służby zdrowia, opiekunów osób starszych, nauczycieli, policji, wojska, straży miejskiej – konkluduje. Za ostateczność obowiązek szczepień uważa prof. Andrzej Horban, specjalista chorób zakaźnych i szef Rady Medycznej przy premierze. Ale 25 listopada ostrzegał: – Jeżeli ludzie w Polsce się nie opamiętają i nie zaszczepią, w regionach kraju, w których jest najwięcej zakażeń, trzeba będzie wprowadzić lockdown. Przyznał też, że obecnie 20% powiatów kwalifikuje się do wprowadzenia dodatkowych obostrzeń. Jednak, jego zdaniem, wprowadzanie ograniczeń dla osób niezaszczepionych nie będzie w naszym kraju skuteczne. Smutny rekord Eksperci z Rady Medycznej to lekarze praktycy, za uczestnictwo w niej nie pobierają wynagrodzenia. Inna kwestia, czy takie ciało doradcze powinno funkcjonować przy premierze. Raczej nie. Rada rekomendująca szczepienia i obostrzenia powinna się składać z medyków, ale także psychologów i funkcjonować jako gremium niezależne od rządu. Powinna wypracowywać komunikaty, a następnie przekazywać je społeczeństwu w umiejętny sposób. – Najbardziej poważaną przez społeczeństwo grupą ekspercką są praktycy medyczni na co dzień rekomendujący wykonywanie szczepień, ale również na bieżąco rejestrujący i analizujący kliniczne skutki swoich decyzji. Tak jest np. w Niemczech. U naszych sąsiadów działa Stała Komisja ds. Szczepień (STIKO) – uważa gen. dyw. prof. Grzegorz Gielerak, specjalista chorób wewnętrznych i kardiologii, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, członek Rady ds. Zdrowia Publicznego. W drugim tygodniu listopada gruchnęła wieść o nowej odmianie koronawirusa. Omikron ma liczne mutacje i prawdopodobnie może szybko się rozprzestrzeniać. Ludzie się boją, bo media pompują temat. Prof. Piotr Kuna, pulmonolog z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Wydziału Lekarskiego w Łodzi, 29 listopada mówił portalowi Gazeta.pl: „Szczepmy się trzecią dawką, nie popadajmy w histerię. Ostatnią rzeczą, którą trzeba robić, to wywoływać w ludziach mający katastrofalne skutki strach”. Ministerstwo Zdrowia w reakcji na wieści o omikronie ogłosiło nowe obostrzenia. Zmienione zasady w większości będą obowiązywać

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 50/2021

Kategorie: Kraj