Prawa pracownicze załóg PLL LOT są naruszane z coraz większą arogancją. Zagraża to bezpieczeństwu lotów, ale premier nie reaguje Połamane drzewa, przejmujące zimno, lodowaty, silny wiatr i deszcz, brak toalet – to sceneria rozpoczętego 18 października strajku pracowników PLL LOT. Prezes Rafał Milczarski zakazał bowiem strajkującym wchodzenia do firmowych budynków i korzystania z ubikacji. Nie zgodził się również na rozłożenie nad protestującymi płachty chroniącej ich przed deszczem ani rozstawienie koksowników, które mogłyby ich ogrzać. „Zaraz nam drzewa wytną!”, napisał na Twitterze jeden ze strajkujących, komentując kolejne represje szefa narodowego przewoźnika. Mimo złej pogody nic nie wskazuje, żeby protestujący mieli się poddać. – Nie odpuścimy! – mówi zwolniona dyscyplinarnie kilka miesięcy temu stewardesa i przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Monika Żelazik, siedząc pod złoto-srebrną folią izotermiczną wraz z kilkoma innymi działaczami. – Większość z nas jest tutaj od godz. 6 rano do 10 wieczorem, jesteśmy bardzo zdeterminowani. Jakoś dajemy radę. Ludzie przynoszą nam ciepłą herbatę, wspierają nas. Jeśli teraz ustąpimy, to pokażemy, że wszystko jest dozwolone. Milczenie Strajk generalny pracowników PLL LOT rozpoczął się dzień po uchyleniu przez sąd apelacyjny wyroku niższej instancji oznaczającego w praktyce konieczność wstrzymania akcji strajkowych. Mimo tego wyroku prezes Milczarski nazywa strajk nielegalnym, a protestujących obciąża odpowiedzialnością za odwołane loty. 22 października zarząd zwolnił dyscyplinarnie 67 wieloletnich pracowników spółki. Związkowcy żądają powrotu do poprzedniego regulaminu wynagrodzeń, przestrzegania prawa pracy i przywrócenia na stanowisko Moniki Żelazik. Do wcześniejszych postulatów doszedł jeszcze jeden – dymisja obecnego zarządu spółki, z Rafałem Milczarskim na czele. Tymczasem prezes rezygnować ze stanowiska nie zamierza. „Nie podam się do dymisji – oświadcza w rozmowie z Money.pl, nazywając zapowiadany od dawna strajk „zakazaną próbą sterroryzowania firmy”. – Nie jestem tu na miesiąc, nie jestem na rok, a na lata”. Prezes nie ukrywa praktyk stosowanych wobec protestujących: „Tracimy i to chyba jasne. Muszę jednak powiedzieć, że jesteśmy w stanie wskazać pracownika winnego odwołania danego lotu. I oczywiście będziemy wysyłać takim osobom noty obciążeniowe, gdy już policzymy całość strat”. Mimo zaskakującej otwartości prezesa stosowanym przez niego metodom – podobnie jak samemu strajkowi – towarzyszy milczenie rządzących. – O tym, co się dzieje w Locie, byli wielokrotnie informowani premier Mateusz Morawiecki, a także Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Państwowa Inspekcja Pracy i ABW – mówi szef mazowieckiego OPZZ Piotr Szumlewicz. – Tylko Państwowa Inspekcja Pracy zajęła oficjalne stanowisko. Związkowcy zaś od wielu miesięcy apelują o interwencję premiera Morawieckiego. Wysłali do niego już kilkadziesiąt pism. I choć zobowiązał się kilka miesięcy temu do objęcia spółki osobistym nadzorem, na razie nie odpowiedział na żadne z nich. – Jeszcze raz bardzo prosimy premiera Morawieckiego o pilną interwencję. Nie możemy już dłużej czekać – apelował kilka dni temu Adam Rzeszot, pilot i szef Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych, zwolniony w poniedziałek wraz z innymi pracownikami. Przez OPZZ milczenie premiera interpretowane jest jednoznacznie. „Dotychczasowy brak działań premiera Mateusza Morawieckiego należy odczytywać (…) jako milczącą zgodę na brutalne łamanie praw pracowniczych i związkowych w strategicznej spółce Skarbu Państwa”, czytamy w stanowisku prezydium Porozumienia. Milczy również Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która do sprawy została włączona ze względu na sygnały o znacznych zaniedbaniach Lotu w dziedzinie bezpieczeństwa. Pisaliśmy o tym w 37. numerze PRZEGLĄDU. Choć kontrola trwa teoretycznie od września, stanowiska ABW wciąż nie ma. – Jeśli wszystko pod względem bezpieczeństwa jest w porządku, ABW powinna jak najszybciej uspokoić pasażerów. A jeśli nie – jak najszybciej ich ostrzec. Tymczasem ciągle nie ma żadnego sygnału – podkreśla Piotr Szumlewicz. – Można odnieść wrażenie, że ABW wstrzymuje się z zajęciem stanowiska, bo prezes Lotu jest kolegą Mateusza Morawieckiego. Załogi z łapanki Choć konflikt między zarządem a pracownikami Lotu narasta od 2013 r., a strajk zapowiadany był przez związkowców od maja, Rafał Milczarski uparcie zapewniał w mediach, że do niego nie dojdzie. Dziś gorączkowo










