Chłopa gnębić, Niemca hołubić

Chłopa gnębić, Niemca hołubić

Szlachta powróciła do ciemnoty średniowiecznej

Jeżeli szlachta za obcych rasowo uważała polskich chłopów, taki sam stosunek miała do protestantów. Jak pisał w historii protestantyzmu w epoce sarmackiej Wojciech Kriegseisen, nie mieli oni praw politycznych, nie mogli być posłami na Sejm, wiecznie podejrzewano ich o zdradę i branie łapówek od króla pruskiego. Zmieniło się to dopiero za światłego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na tle przedoświeceniowej Europy z przerażającą i krwawą nocą św. Bartłomieja, pogromami żydowskimi, osadzaniem w gettach oraz wypędzaniem tysięcy Żydów Polska nie była jednak krajem okrutnym, przeciwnie – tutaj uciekinierzy znajdowali często schronienie. Prof. Janusz Tazbir pisał o kraju „bez stosów”. Było tak szczególnie w wieku XVI, potem jednak nastały czasy kontrreformacji. Krakowski XIX-wieczny konserwatysta Józef Szujski (dziś uchodziłby za lewaka) pisał, że gdy w XVI w. w Europie budowało się nowoczesne państwo, w Polsce zaczęło się ono rozpadać, a lud wiejski zniknął jako podmiot prawa3. Kiedy na Zachodzie postępy robiła laicyzacja, u nas w czasach saskich zaczęła się nietolerancja. Najświetniejsza – pisał Szujski – była umysłowość polska czasów renesansu – potem przyszedł regres: „Szlachta w przeciwieństwie z Europą Zachodnią powróciła do wiary, ciemnoty i zabobonności średniowiecznej, powróciła dlatego, że reformacja nie pozostawiła na niej tych śladów”. Kiedy na początku XVIII w. w Europie rozwijało się oświecenie, u nas w najlepsze rządził ciemny sarmatyzm epoki saskiej. Stosy z czarownicami zapłonęły na dobre, kiedy Zachód właśnie odrzucił palenie czarownic, zabijanie homoseksualistów i stosowanie tortur, kiedy nastały czasy tolerancji religijnej i początki znoszenia wielkich różnic klasowych, stanowych. Wolność religijną głosiły także prawodawstwa krajów światłego absolutyzmu, takich jak Prusy (1794 r.)

Mimo to ksenofobia i nietolerancja religijna przegrywały z żądzą zysku i gdy w grę wchodziły pieniądze, okazywały się niezbyt głębokie. Rzekomo nienawidząca „lutrów” szlachta masowo sprowadzała do Polski niemieckich imigrantów. Aby ich pozyskać, gwarantowano im swobodę praktyk religijnych. Krzysztof Żegocki, starosta babimojski, ogłaszał, że pozwala „kochanym swoim i wiernym niemieckim obywatelom babimojskim wybudować sobie ewangelicki dom boży na królewskim gruncie”. To samo robiły władze polskie, zachęcając Niemców do kolonizacji. W „Monitorze” z 1765 r. czytamy: „Im więcej byśmy pożytecznego ze wszech miar, obcego ludu przyciągnąć i zatrzymać u nas mogli, tym więcej sum w królestwie zostałych, tym większa urodzajów naszych konsumpcja, wsie by nasze i miasta, i intraty podnosiła”. W Kaliszu komisja rządowa opublikowała po niemiecku obwieszczenie zachęcające do emigracji do Polski. W samym tylko obwodzie nadnoteckim w chwili rozbioru było 28% ludności niemieckiej, co ks. prof. Kazimierz Zimmermann tłumaczy prosto: „Oto krok za krokiem stawiając, wdzierał się chłop niemiecki w wieś polską, witany chętnie i wspierany przez polskiego dziedzica, który sobie obiecywał po jego wydatności w pracy i jego roztropności i wiedzy obfite korzyści”. Na proces niemczenia obszaru Pomorza Gdańskiego i obszaru Noteci zwracał uwagę Kurt Lück. Niemiecki historyk wskazywał jednak, że 80% osad niemieckich w Kongresówce zostało założonych przez samych Polaków przed rozbiorami.
Szlachta modernizowała rolnictwo i kraj poprzez spychanie w jeszcze gorsze położenie 80% polskiej ludności. To ona również odpowiada w jakimś stopniu za wytworzenie się na Zachodzie negatywnego stereotypu polnische Wirtschaft. Dostrzegali to już oświeceniowi modernizatorzy kraju, tacy jak Stanisław Staszic, który dowodził, że nie ma potrzeby sprowadzania do Polski imigrantów, wystarczy poprawić położenie polskich chłopów, uwolnić ich i wziąć pod opiekę państwa. Ta problematyka była w tym czasie żywo dyskutowana w samych Prusach, gdzie masowo zmieniano już poddaństwo w czynsze w majątkach prywatnych i państwowych i przymierzano się do całkowitego zniesienia feudalizmu w majątkach państwowych, choć przy ogromnym oporze szlachty.

1 W XVIII w. imigrantów do Polski nazywano Holendrami, a w staropolszczyźnie Olędrami, dlatego historycy mówią o osadnictwie holenderskim, chociaż przybywali najczęściej Niemcy, którzy w kolejnych pokoleniach bardzo szybko się polonizowali.
2 Władysław Smoleński, Szlachta w świetle własnych opinii, w: Wybór pism, Warszawa 1954, s. 6-7.
3 Józef Szujski, Rzut oka na stanowisko Polski w historii powszechnej, Dzieła, Seria 2, Tom 5, Kraków 1885, s. 18, 28, 33.

Strony: 1 2

Wydanie: 2015, 52/2015

Kategorie: Historia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy