Nixonowi udało się przetrwać ostatnie miesiące prezydentury prawdopodobnie dlatego, że wciąż był pijany Trzeźwy jak Nixon? Co zgubiło Nixona? Szaleństwo, buta czy alkohol? Nie ma wątpliwości, że po reelekcji w jego zachowaniu ujawniły się cechy charakterystyczne dla syndromu buty. Z pewnością byli i tacy, którzy powątpiewali, czy prezydent pozostawał przy zdrowych zmysłach podczas ostatnich 18 miesięcy urzędowania, kiedy już prawie dosięgała go sprawiedliwość, topniał krąg bliskich, a on przeistaczał się w coraz większego odludka. Tip O’Neill, przewodniczący Izby Reprezentantów, który obserwował Nixona w czasie tzw. wojny Jom Kippur (październik 1973 r.), napisał: „Prezydent zachowuje się bardzo dziwnie”. W grudniu senator Barry Goldwater zanotował: „Mam powody przypuszczać, że w Białym Domu jest coś nie w porządku z jasnością umysłu”. Sekretarz obrony James Schlesinger, polityk o wyjątkowo trzeźwym osądzie, przestrzegł Komitet Szefów Sztabów przed realizacją decyzji militarnych prezydenta, póki nie zaaprobuje ich cała piątka członków. Komitet powinien także najpierw skonsultować sprawę z samym Schlesingerem. Stan psychiczny prezydenta tak bardzo niepokoił sekretarza obrony, że zażądał, by na mocy ustawy o bezpieczeństwie narodowym wszystkie rozkazy Nixona kierować najpierw do jego biura. POJAWIŁY SIĘ TEŻ WIEŚCI, że Nixon znalazł się na skraju załamania nerwowego i często się upija. Picie prezydenta nie miało charakteru towarzyskiego i doświadczeni psychiatrzy uznali je po latach za alkoholizm. Admirał Elmo Zumwalt, szef operacji morskich, 22 grudnia 1973 r. spotkał się z prezydentem Nixonem w Białym Domu. „Choć nie był »całkowicie skuty« […], urządził przerażające widowisko. Zobaczyliśmy człowieka tak napompowanego adrenaliną, że znalazł się na krawędzi szaleństwa. Odniosłem wrażenie, że nie potrafi prowadzić rozumnej rozmowy, a tym bardziej rozsądnie kierować krajem uwikłanym w wiele skomplikowanych spraw, zaangażowanym w dziesiątki ryzykownych przedsięwzięć”. O PARANOI NIXONA, jego niechęci do Żydów i wulgarnym słownictwie zaświadczają wielogodzinne nagrania rozmów odbywanych w Gabinecie Owalnym. Kasety ujawniają również gotowość prezydenta do płacenia za dyskrecję i kupowania głosów wyborców. W 1973 r. podczas spotkania na Florydzie z redaktorami Associated Press w sprawie śledztwa dotyczącego zwrotów podatków w latach 1969-1972, które prowadził urząd skarbowy, Nixon powiedział, że „[…] ludzie mają prawo wiedzieć, czy ich prezydent jest, czy nie jest krętaczem”. Nixon z całą pewnością był krętaczem, a jego prezydentura to przedziwna mieszanina korupcji i olśniewających sukcesów. Pomimo skłonności do paranoi, lęków, depresji i alkoholizmu temu pełnemu sprzeczności człowiekowi udało się jednak pozostać przy zdrowych zmysłach. Jego osobistym lekarzem był Walter Tkach. Syn doktora Tkacha, John, również lekarz, w grudniu 2005 r. poinformował listownie Roberta Dalleka, że zdeponowana w Bibliotece i Muzeum Prezydenta Richarda Nixona dokumentacja medyczna ojca jest utajniona na 75 lat. Dodał jednak: „[…] niektóre sprawy dotyczące Nixona są tak poufne, że nigdy ich nie ujawnię”. NIXONOWI UDAŁO SIĘ PRZETRWAĆ ostatnie kilka miesięcy prezydentury prawdopodobnie dlatego, że wciąż był pijany. Dzięki temu nie doszło do kryzysu w stosunkach ze Związkiem Radzieckim wywołanego wojną na Bliskim Wschodzie. Wieczorem 24 października 1973 r. Leonid Breżniew szykował się do wysłania do strefy działań wojennych jednostek powietrznodesantowych, więc amerykańskie siły zbrojne postawiono w stan gotowości. Do eskalacji nie doszło tylko dzięki temu, że przybyły do Białego Domu sekretarz stanu Henry Kissinger oraz wspierający go gen. Alexander Haig przedstawili obraz sytuacji w taki sposób, jakby nic się nie stało. Schyłek prezydentury Nixona Haig nazwał „jednym z najniebezpieczniejszych okresów w historii Ameryki” i dodał, że legalna zmiana przywódcy wcale w owym czasie „nie była przesądzona”. Wyraźnie więc obawiał się jakichś działań, może nie armii, ale Kongresu. Mimo problemów żywotne interesy Stanów Zjednoczonych absolutnie nie zostały narażone na szwank w wyniku przypadłości Nixona. Natomiast zmalały zaufanie publiczne i wiara w polityków, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale we wszystkich państwach demokratycznych świata. Gdyby nie procedura impeachmentu, pozwalająca trzymać prezydenta w szachu, Nixon z pewnością nigdy nie podałby się do dymisji, a incydenty nadużywania przez niego władzy nie ujrzałyby światła dziennego. Duża część spraw poszła w zapomnienie, a dzięki następcom wizerunek Nixona został w znacznym stopniu ocieplony. Znacznym uznaniem cieszą się jego inicjatywy w dziedzinie
Tagi:
David Owen









