„CLINTON” TAK, A „GLEMP” NIE

Kto to jest prezydent Clinton w Pol­sce, powszechnie wiadomo. Co to jest „Clinton” – ustalono właśnie w Sejmie RP zwanym nierzadko „Wysoką Izbą”. Otóż wspomniany „Clinton” jest „inną czynnością seksualną”, co potwierdził pan poseł Bentkowski, sprawozdawca komisji sejmowej, zajmującej się zao­strzeniem przepisów karającym za sto­sunki płciowe. A ściślej za ukazywanie, fotografowanie, filmowanie czynności, która jest niezbędnym warunkiem roz­mnażania, zwanego po polsko-katolicku „poczynaniem”.

W Polsce mamy paranoiczną sytua­cję. Rządząca prawica AWS stale za­chęca obywateli RP, zwłaszcza polskie­go pochodzenia, do wzmagania wysił­ków. prokreacyjnych, czyli do intensyfi­kacji stosunków płciowych. A jednocze­śnie robi wszystko, aby swe stosunki do­prowadzić do stanu konspiracji. Do podziemia.

Duże emocje i kuluarowe dyskusje wzbudziła w Wysokiej Izbie poprawka do art. 200 kk w brzmieniu: „Kto dopu­szcza się obcowania płciowego lub in­nej czynności seksualnej w obecności małoletniego poniżej 15 lat, albo pu­blicznie, podlega grzywnie, karze ogra­niczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2“. Tu właśnie trzeba było uściślić pojęcie „innej czynności seksualnej” i Wysoka Izba przyjęła, iż może to być „modelowy przykład prezy­denta Clintona”, przy okazji dowodzą­cy, jak bliskie są nam stosunki polsko- amerykańskie.

Ale więcej emocji wzbudziła karal­ność „obcowania płciowego” w „obecności małoletniego”. Jak słusznie po­słowie SLD, zwłaszcza Bogdan Lewan­dowski, zauważali, wiele polskich mło­dych rodzin posiada jedno dziecko i tyl­ko jeden pokój.

Pragnąc drugiego dziecka, muszą publicznie, w obecności małoletniego, „obcować płciowo”. Bo inaczej nie doj­dzie do poczęcia. Nie można przekazać życia bez obnażania „organów płcio­wych”. Ukryte organy to przecież jest, potępiana przez Kościół kat. i polską prawicę, antykoncepcja.

I oto owe „organy płciowe”, zwła­szcza obnażone, będące w stanie czynnym, czyli „w czasie stosunku”, bu­dzą największe zgorszenie. Za utrwala­nie, ukazywanie swych „organów płcio­wych w czasie stosunku”, za rozpo­wszechnianie, niebawem grozić im bę­dzie kara 10 lat więzienia!

I tu polska prawica wykazała swoją zdumiewającą niekonsekwencję. Oto karane będą rozpowszechniane, np. w pismach erotycznych, stosunki se­ksualne, nawet odbywane w pozycji klasycznej, „na Glempa”, jak to się po­pularnie w środowiskach młodzieżo­wych mówi, a zabronione zostaną sto­sunki oralne, czyli tak zwana „miłość francuska”. Bo w tym przypadku mamy do czynienia nie z „organami płciowy­mi”, lecz z jednym „organem płciowym”. Nie jest to bynajmniej efekt preferowa­nia wśród polskiej prawicy wzorców francuskich, tylko drastyczne poskro­mienie pasji antyerotycznych. Bo prze­cież totalny zakaz prezentowania „organu płciowego” doprowadziłby już do totalnej cenzury, np. rzeźb klasycystycznych w warszawskich Łazienkach..

Polska prawica zaostrzyła antyerotyczne paragrafy, aby, ponoć, ułatwić pracę sądów i prokuratur. Zdopingować organy sprawiedliwości do skuteczne­go działania. Skutkiem obostrzenia bę­dzie ośmieszenie prokuratur, sądów. No i ośmieszenie Wysokiej Izby.

Wydanie: 01/1999, 1999

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy