W co wierzy ateista?

W co wierzy ateista?

Ktoś, kto nie wierzy, nie jest nihilistą, a ktoś, kto wierzy, nie jest aniołem Gdy człowiek spotyka się z dalszą rodziną, to lepiej już beknąć głośno przy stole, niż powiedzieć, że jest się ateistą – mówi Tomek Żukowski, młody polonista związany z ateistycznym pismem „Bez dogmatu”. Wtóruje mu Katarzyna Chmielewska, też młoda autorka: – To charakterystyczne dla polskich relacji rodzinnych, że mama z tatą ukrywają przed ciotkami i wujkami, że ktoś tu jest niewierzący. W Polsce, ojczyźnie Jana Pawła II do niedawna jeszcze ateiści znajdowali się na uboczu. W przekonaniu mieszkańców innych państw funkcjonowaliśmy jako kraj o silnie zakorzenionym katolicyzmie. Tymczasem ateiści w Polsce to spora grupa społeczna. Obok znanych osób ze świata polityki i mediów tworzą ją też zupełnie zwykli ludzie w różnym wieku, o różnym wykształceniu i korzeniach. Mówią, że nie wierzą w Boga, uznają za to potęgę nauki, natury. I siłę rozumu, jeżeli nie swojego, to z pewnością wielkich ludzi tego świata. Na przykład minister Magdalena Środa, pełnomocniczka rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, przyznaje, że jest niewierząca, a wiarą interesuje się trochę tak jak ornitolog ptakami. – On nie fruwa, ja nie wierzę. Ale fascynuje mnie wiara i podziwiam ludzi wierzących, tak jak ktoś niepływający – pływających – mówi. I dodaje: – Etyka chrześcijańska to niezwykle interesująca, spójna teoria, ale są też inne: utylitaryzm, kantyzm, etyka troski, etyka cnoty. Ktoś, kto nie wierzy, nie jest automatycznie nihilistą, a ktoś, kto wierzy – aniołem. Gdy patrzę na wykrzywioną w nienawiści do wszystkiego i wszystkich twarz Giertycha, zadaję sobie pytanie: na czym polega jego wiara i jak rozumie on zalecenie miłości bliźniego? I myślę sobie, że per saldo jest wielu ateistów znacznie lepiej rozumiejących moralne wezwanie chrześcijaństwa niż poseł Giertych i że osobiście wolałabym, by takich katolików było jak najmniej. Także znany socjolog, prof. Janusz Czapiński, głośno mówi o swoim ateizmie: – Człowiek jest tak skonstruowany, że kiedyś to ostateczne pytanie o Boga musi sobie zadać. I gdyby kierować się tylko tym, co mówi nauka, w końcu trafilibyśmy na pytanie bez odpowiedzi. Można wtedy próbować gasić w głowie to ostrzegawcze światełko, co nie znaczy, że wątpliwości nigdy już nie powrócą. Tylko ludzie kompletnie bezrefleksyjni, jacyś drobni pijaczkowie czy degeneraci nie szukają odpowiedzi. Ania Orthodox, znana piosenkarka grająca ostrą muzykę, jest ateistką. Wierzy jednak w ideały, uniwersalne wartości nadrzędne. Dla niej to dobro i miłość. Jedna z jej piosenek, „Miraż”, jest o człowieku, który dopiero na łożu śmierci zorientował się, że żył złudzeniami. Że religia to złudzenie. Jej zdaniem, ateistów w Polsce jest o wiele więcej, niżby się wydawało. – Zachwycaliśmy się, że w stolicy na mszę w intencji papieża przyszło tysiące ludzi – mówi. – Ale Warszawa to milionowe miasto. Ateistów tu nie brakuje. Ci ostatni mają jednak swoją listę zarzutów, która zaczyna się od tego, że wierzący nie dają im spokojnie działać w sferze publicznej, tak jak powinno się to odbywać w demokracji. – Marzy mi się kraj skonstruowany według republikańskiej normy: ja swój ateizm zostawiam za drzwiami, kiedy wchodzę w sferę publiczną. Inni zostawiają tam swój buddyzm, katolicyzm, judaizm. I wszyscy spotykamy się jako równi. W szkołach nie ma krzyża, ale też nie ma lekcji ateizmu – mówi Tomek Żukowski. I przekonuje zaraz, że nie jest istotne, ilu jest w Polsce ateistów. Gdyby był tylko jeden na dziesięciu wierzących, to i tak dla tej jednej osoby trzeba stworzyć warunki do swobodnego życia społecznego. Na tym polega wolność w demokracji. Kim jest ateista? Dr hab. Bohdan Chwedeńczuk jest filozofem na Uniwersytecie Warszawskim. Nigdy nie ukrywał przed swoimi studentami, że jest niewierzący. – Są trzy odmiany ateizmu. Pierwsza to ateizm bezrefleksyjny, odpowiednik teizmu bezreflesyjnego. Żywiołowo uznaję, że nie ma Boga, i nie zastanawiam się więcej nad tym. Po drugie, ateizm refleksyjny: odrzucam wiarę w Boga, kierując się generalnie tym, że nie widać racji przemawiających za jego istnieniem. I po trzecie, mamy ateistów semantycznych, do których się zaliczam, czyli takich, którzy nie wiedzą, jakie znaczenie przypisywać słowu Bóg. Bo chyba nie ma co szukać pod tym pojęciem jakiegoś siwobrodego starca – mówi. – A filozoficzne pojęcie Boga, istoty wszechmocnej, nieskończenie dobrej itp., obciążają znane od wieków

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 21/2005

Kategorie: Obserwacje