Co zawiera szafa Lesiaka

Co zawiera szafa Lesiaka

Wiem, czego boi się Kaczyński. Sprawy FOZZ Płk Jan Lesiak – oficer SB i UOP. W SB pracował w departamencie III, zwalczającym opozycję. Był oficerem osobiście „zajmującym się” Jackiem Kuroniem. W UOP kierował Wydziałem Ogólnym, a potem Zespołem Inspekcyjno-Operacyjnym, umiejscowionym w gabinecie szefa UOP. Tajny zespół, pracowało w nim sześciu oficerów, zajmował się rozmaitymi sprawami – m.in. Art-B, FOZZ, inwigilacją i dezintegracją prawicy (Lesiak temu zaprzecza), poszukiwaniem córki marszałka Kerna. Dokumentację działań znaleziono 25 lipca 1997 r. w słynnej szafie. Kilka tygodni później szef UOP, Andrzej Kapkowski, na podstawie tych materiałów złożył do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Sprawa, po ośmiu latach śledztwa, trafiła do sądu. – Jak długo zna pan Jarosława Kaczyńskiego? – W Służbie Bezpieczeństwa to ja pierwszy go odkryłem. Pojawił się u Kuronia, jakiś taki człowiek, akurat była obserwacja, w związku z tym poszli za nim i ustalili, kto to jest i gdzie mieszka. Sprawdziliśmy, nie był zabezpieczony. Więc ja go zabezpieczyłem. Ale jak przechodziłem z wydziału IX do wydziału II, to Kaczyński tam został. – Stracił pan go z oczu? – Później spotkaliśmy się już za nowego ustroju. W tym starym budynku obok Sejmu, jak był ministrem u Wałęsy. Wysłano mnie do niego po jakąś drobną rzecz. On był wielki minister, ja mały człowiek, skażony SB. I na tym nasza znajomość się skończyła. Lojalka – Teraz znów o niej głośno, bo Jarosław Kaczyński odtajnił swoją teczkę. I mówi, że są w niej ślady pańskiej działalności. Czyli fałszywa lojalka, którą opublikowało kiedyś „NIE”, a którą znaleziono w pańskiej szafie. – Wcale jej nie fałszowaliśmy, ale badaliśmy, skąd się wzięła. Zajmowaliśmy się tym od roku 1993, kiedy „NIE” ją opublikowało, do roku 1995, a może i do roku 1996. Sprawa była dla nas ambicjonalna, ponieważ jak gdyby było to na naszym kierunku działań, na którym pracowaliśmy w SB. „NIE” nie chciało z nami współpracować. – A czego od „NIE” chcieliście? – Proponowaliśmy, żeby redakcja udostępniła nam lojalkę, żebyśmy mogli ją zbadać. Dostaliśmy odmowę. Uzyskaliśmy ją operacyjnie. – Operacyjnie zabrał pan Urbanowi lojalkę? – Zdobyłem kserokopię. A potencjalne źródła były dwa. Było „NIE” i był sąd. – Przecież kserokopię miał pan w zasadzie wydrukowaną w gazecie. Więc po co ją pan zdobywał? – Gazeta jest dużo gorsza do badania. Nie wiadomo, czy to, co wydrukowane, jest zwiększone, czy zmniejszone… Mało tego, ponieważ były tam podpisy oficerów SB, to myśmy porównywali je z innymi materiałami z ich podpisami. Czy nie są kompilacją kserograficzną. Czy podpis jest idealnie identyczny, czy trochę się różni. To taka najprostsza metodyka. – A jak sprawdzaliście prawdziwość drugiego dokumentu, tej notatki, w której Kaczyński rzekomo miał się zgodzić na podpisanie lojalki? – Na dole notatki był podpis Mariana Kijowskiego, że to on rozmawiał. A na górze Wacława Króla. Kijowski już wtedy nie żył, ale żył Król. Poszedłem do niego: twój podpis? On mówi: mój. Ale pamiętasz? Nie pamiętam. Wtedy się upewniłem, że lojalka jest fałszywa. Czy mi prawdę powiedział? On już był słaby, miał raka płuc. Parę miesięcy po tym jak rozmawialiśmy, zmarł. Myśmy badali tę lojalkę jeszcze w innym kierunku, gdyby to chciało zrobić kierownictwo. Ale gdyby chciało, to mogło spokojnie podmienić. – W teczce Kaczyńskiego? – Nie stanowiło to żadnego problemu. I Kaczyński by się nie wytłumaczył do końca życia. Gdyby robił ją ktoś, kto miał dostęp do materiałów archiwalnych, tę notatkę napisałby inaczej. Nie była ona napisana w naszym stylu. – Dlaczego ta notatka znalazła się w teczce Kaczyńskiego? – Ponieważ była u mnie w szafie. A dlaczego ją potem włożyli do teczki Kaczyńskiego – to nie wiem. – Czy ta lojalka, która była u pana w szafie, była kserokopią lojalki, którą wydrukowało „NIE”? – Tak. Czego boi się Kaczyński? – To dlaczego w takim razie Kaczyński tak kluczył, zanim ujawnił swoją teczkę? Czego się boi? – Dlaczego zrobiono ten szum medialny? Otóż według mnie zrobiono go po to, żeby przykryć pewne materiały, które rzeczywiście były w teczce Jarosława Kaczyńskiego. I nie chodziło tu o żadną lojalkę. – A o co? – Mogło chodzić o fragmenty notatki z grudnia, którą sporządził oficer rzeczywiście rozmawiający z Jarosławem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2006, 24/2006

Kategorie: Wywiady