Coś pękło i co dalej?

Coś pękło i co dalej?

Zawisł nad nami znak zapytania, a kropka pod nim się rumieni, na razie chyba tylko się żarzy. Podziwiam odwagę tych, którzy wiedzą, co będzie. Czy ta Polska, której tak nie lubię, plemienno-katolicka, wchodzi na scenę? Jestem w swoim odruchu niechęci w licznym i dobrym towarzystwie. Właściwie to nawet już chcę, żeby te demony dostały się w blask reflektorów, światło szkodzi zatęchłym duchom przeszłości. A może nie, może politykę przejmują nowe, młode siły, które już nie chcą się babrać w przeszłości? W mediach pojawiło się wiele diagnoz dotyczących tego, co właściwie się stało. Najbliższa mi jest teza prof. Andrzeja Rycharda – gdy formułowana, była oryginalna, ale już staje się banalna – przyczyna porażki Komorowskiego „ma charakter strukturalny. Nie zależy od jakości kampanii. Nie wynika ze społecznej niewiedzy czy z niechęci do tego, aby Polska się rozwijała. Przeciwnie, wynika z tego, że dla wielu grup nie rozwija się tak, jak tego oczekują”. I zgadzam się, że w Polsce są dwie grupy sfrustrowanych: ludzie starsi, którzy stali się ofiarami transformacji, i młodzi, dla których tej transformacji było za mało i jest za mało skuteczna. Andrzejowi Dudzie udało się pozyskać głosy obu grup. Ale pamiętajmy też, że niewiele brakowało, a lepsza kampania mogła dać Komorowskiemu zwycięstwo. Rozpoczął

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2015, 24/2015

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun