Jacek Czaputowicz odszedł z MSZ w niesławie. Dla Kaczyńskiego od początku był tylko eksperymentem. I gdy latem 2020 r. opróżnił fotel ministra, nikt po nim nie płakał. Bo i dlaczegóż miałby to robić? W MSZ Czaputowicz był figurantem. Decyzje podejmowali za niego inni. Rugi kadrowe dotykały co mądrzejszych dyplomatów. A Czaputowicz to wszystko firmował. Przestraszony starszy pan bez godności. Nawet gdyby się jeszcze bardziej schował niż w czasach ministrowania, to efekty jego rządów długo jeszcze będą ciążyły na MSZ. I nie zmieni tego fakt, że jego następca jest również dziwadłem. Te uwagi odnoszą się do tekstu w „Rzeczpospolitej” „o ambitnej polityce zagranicznej Czaputowicza”. Chyba że to był taki redakcyjny żarcik? Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









