Czarna dziura zamiast II filaru

Czarna dziura zamiast II filaru

Nadzieje na godną starość, zapewnianą przez fundusze emerytalne, mogą okazać się płonne Pamiętamy jeszcze agresywną kampanię reklamową, zachwalającą uroki funduszy emerytalnych. Ich prezesi zawiadamiali o kolejnych rekordach i chwalili się, ile to duszyczek udało im się złowić. Teraz okazuje się, że w dużej mierze są to martwe dusze. Ponad jedna czwarta rachunków prowadzonych przez fundusze jest pusta. Nie wpłynęła na nie ani jedna składka! Fundusze emerytalne założyły ok. 11,8 mln rachunków dla swych członków. Na 26% rachunków nie wpłacono złamanego grosza. Na 57% składki wpływają nieregularnie, od przypadku do przypadku – i jedynie 17% rachunków funkcjonuje, jak należy, a składki wpłacane są terminowo. 17% to ok. 2 mln osób – i dotychczas tylko tyle Polek i Polaków z tych, którzy uwierzyli w zalety II filaru, może otrzymać takie emerytury, jakie im obiecywano w różnych rachunkach symulacyjnych. Pozostałym – grozi bolesne rozczarowanie i finansowa klęska w chwili zakończenia aktywności zawodowej, bo skoro na ich rachunki nie napływają pieniądze, to nie będzie z czego wypłacać pełnych emerytur. Może to dotyczyć, bagatela, kont ponad 9 mln osób i sprawi, że cała nasza reforma emerytalna zakończy się klapą. Uwierz w ducha Zdaniem szefów towarzystw emerytalnych winę ponosi ZUS, który z powodu paraliżu informatycznego nie umie przesłać otrzymanej składki na właściwy rachunek. ZUS jednak uważa, że przede wszystkim winna jest akcja zapisywania do funduszy emerytalnych, prowadzona w bardzo nieuczciwy sposób. Akwizytorzy zawierali umowy z osobami nieubezpieczonymi, nie pracującymi lub zgoła nieżyjącymi. Pewnego bezdomnego dżentelmena aż 429 razy zapisali do różnych funduszy. Szefowie funduszy niechętnie o tym mówią. Przecież tyle razy zapewniali o wysokich kwalifikacjach i uczciwości swej kadry akwizycyjnej. – Nikt nie przewidywał tylu nieprawidłowości. To efekt szaleństwa ubiegłego roku, akwizytorzy-rekordziści zdobywali i po tysiąc umów. Towarzystwa emerytalne wyznaczały nawet 300 zł premii od każdego zapisanego. Zwykle 100 zł z tej sumy brał dyrektor, 80 – szef grupy, a 120 – akwizytor. Większość akwizytorów wciągała do funduszy krewnych, znajomych, kolegów z pracy. Jedynie 20% umiało sobie radzić w innym środowisku. Konkurencja była ostra, więc sięgano po martwe dusze – uważa prof. Bogusław Hadyniak, specjalizujący się w tematyce ubezpieczeniowej. W wielu funduszach martwe dusze przeważają zdecydowanie. ZUS oblicza, że puste rachunki stanowią większość aż w dziewięciu funduszach z 21 działających. Rekordzista, najmniejszy w Polsce fundusz Rodzina, ma aż 88% martwych dusz. To istna armia duchów! Oczywiście, utrzymywanie martwych kont kosztuje, a płacą za to żywi ubezpieczeni, od których wpływają składki. Ta sytuacja stawia pod znakiem zapytania istnienie wielu towarzystw emerytalnych. Rodzina, ach Rodzina Prawie 800 tys. ludzi zostało parokrotnie zapisanych do funduszów. Dowiedzieli się o tym poniewczasie, np. z listów gratulacyjnych od towarzystw emerytalnych. Prawie co czwarty uczestnik II filaru był już namawiany do zmiany funduszu na inny, ponoć znacznie lepiej inwestujący i przynoszący większe zyski. Prawda jest zaś taka, że fundusze bardzo kiepsko gospodarują naszymi składkami i zapewne żaden z nich w tym roku nie osiągnie zysków. Wiadomo, że 200 złotych, odprowadzane co miesiąc w postaci składki przez ostatnie 12 miesięcy (listopad 1999-październik 2000), dało ubezpieczonym, zależnie od funduszu, od 2130 do 2296 zł na ich rachunkach. Oznacza to stratę nominalną (a więc bez doliczenia skutków inflacji) od 104 do 270 zł rocznie. To jedna z najbardziej niekorzystnych inwestycji finansowych w Polsce. Jest wprawdzie jeden fundusz – Rodzina – który wypracował aż 2440 zł. Gdy jednak zważymy, że to właśnie Rodzina ma 88% pustych kont, ów sukces stanie się nader wątpliwy. Oczywiście, w następnych latach dochody funduszów będą stopniowo rosnąć (zmniejszą się koszty związane z ich powstaniem), ale wszystko wskazuje na to, że zwykła lokata terminowa w banku może być bardziej opłacalna. Z obliczeń specjalistów wynika, że jedynie fundusze mające ponad 300 tys. osób mogą spodziewać się zysków. Szefowie funduszy nie są więc zainteresowani weryfikacją liczby członków i twierdzą, że mają wręcz obowiązek zawierania umów z każdym, kto się zgłosi, zaś akwizytorzy, w myśl przepisów, nie mogą sprawdzać, czy osoba pragnąca wstąpić do funduszu jest ubezpieczona czy nie. Owszem, może

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 49/2000

Kategorie: Kraj