Czas na herbatę

Czas na herbatę

Herbata to nasz narodowy napój. Rocznie każdy wypija ponad pół tysiąca filiżanek Jak głosi legenda, wszystko zaczęło się pewnego poranka 2737 r. p.n.e. w Chinach. Cesarz Szen Nung, wielki zielarz i uczony, wypoczywał pod drzewem dzikiej herbaty. Nagle podmuch wiatru strącił kilka listków do dzbana z wodą. Jednak cesarz zapatrzony w piękno natury nie zauważył tego. Dopiero później, pijąc swój napój, poznał smak, który go oczarował. Inna legenda opowiada o mnichu Bodhidharmie, który postanowił przez siedem lat medytować bez zmrużenia oka. Gdy do końca kontemplacji został mu jeden dzień, powieki zaczęły mu się kleić ze zmęczenia. Zerwał wtedy kilka liści z drzewa, pod którym siedział, i zaczął je żuć. Od razu opuściło go zmęczenie. Nietrudno zgadnąć, pod jakim drzewem medytował. To są legendy, a jak było naprawdę? Pierwsze pisemne wzmianki o herbacie pochodzą z III w. p.n.e. Wtedy jej napar traktowano jak lek wzmacniający. Do Europy herbata dotarła znacznie później. I, jak byśmy to dziś powiedzieli, w atmosferze skandalu. Sekret uprawy herbaty, który od pokoleń był najlepiej strzeżoną tajemnicą chińskich rodów, został wykradziony. Udało się tego dokonać pewnemu angielskiemu botanikowi, Robertowi Fortune’owi, który został wysłany w tajnej misji przez Angielski Komitet Herbaty. Pod koniec XIX w. herbata była już najpopularniejszym napojem Europejczyków. Tak jest do dziś, mimo że po drodze zyskała wielu smakowitych konkurentów. Kiedy Kowalski planuje swój domowy budżet na nadchodzący miesiąc, jest w stanie zrezygnować z wielu rzeczy, byle nie z herbaty. Rosnąca cena, która odstraszyła część amatorów kawy, czekolady czy piwa, nie zmniejszyła grona wielbicieli herbaty. Bo zdaniem producentów, jesteśmy drugim po Wielkiej Brytanii herbacianym rynkiem Europy. Polska spożywa w ciągu roku około 30 tys. ton herbaty. Na statystycznego Polaka przypada 80 litrów rocznie, co daje jakieś 530 filiżanek. Dla porównania przeciętny obywatel świata wypija „tylko” 47 litrów. Mamy do wyboru herbatę gorzką lub słodzoną, z mlekiem lub cytryną, czarną, zieloną, aromatyzowaną. Albo po polsku. Czyli wrzucić torebkę do szklanki, zalać wrzątkiem, odczekać chwilę i rozkoszować się jej smakiem, jak w piosence Kabaretu Starszych Panów: „O jakżeś bliska chwilko jesienna. Pachną kwiaty, a my pragniemy tylko, już tylko tej herbaty”. Kontrowersyjna herbata Na początku XVII w. herbatę z Azji Wschodniej sprowadzali Portugalczycy. Od nich masowo kupowali ją holenderscy kupcy. Jednak w Europie miała trudne początki. Jej przeciwnicy twierdzili, że jest niezdrowa, zamierzali nawet wprowadzić zakaz jej picia. Na szczęście to się nie udało. W 1659 r. herbata dotarła do Anglii. Jej importowanie było drogie, a sprowadzanie z „taniej” Holandii – całkowicie zakazane. Królestwo nałożyło na herbatę wysokie cło i nie wszystkich Brytyjczyków było na nią stać. Dopiero pod koniec stulecia zaczęto ją legalnie sprowadzać z Holandii. Przez ten czas Anglicy wypracowali własny sposób picia herbaty. Zamiast cukru dolewali słodkiej śmietany lub mleka. Za czasów Katarzyny Wielkiej, w połowie XVIII w., herbata podbiła Rosję. Rosjanie też pili herbatę po swojemu. Kostkę cukru trzymali w ustach i popijali gorzkim napojem. Oni też wymyślili samowar – sprytne urządzenie, które przy niewielkiej ilości opału zaparzało herbatę. A gdy herbata stała się ulubionym napojem całej Europy, zaczęły się pojawiać pierwsze herbaciane koncerny. Jednym z najsławniejszych była firma Thomasa Twininga. Powstała w XVIII w. i zajmowała się zaspokajaniem herbacianych upodobań indywidualnych klientów. W 1930 r. wprowadziła do sprzedaży herbatę paczkowaną. Innym pionierem był Thomas Lipton. Mając już firmę w Londynie, kupił na Cejlonie ziemie po zniszczonych plantacjach kawy. Założył tam uprawę herbaty. A nad swoim londyńskim sklepem powiesił szyld: „Herbata z plantacji bez pośrednika, prosto na Wasz stół”. Jego herbata była tania i dzięki temu pojawiła się na biedniejszych stołach. A w uznaniu zasług królowa brytyjska mianowała go nadwornym dostawcą herbaty. W 1902 r. nadano mu tytuł szlachecki. Herbata w torebkach to w długiej historii herbaty nowy wynalazek. Pojawiła się w San Francisco wyprodukowana przez Josepha Kreigera w 1920 r. Piętnaście lat później ekspresową kupowała już większość amerykańskich

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 48/2003

Kategorie: Obserwacje