Bruce Willis, ikona filmów akcji, 19 marca obchodzi 55. urodziny Rozśmieszyć ludzi jest o wiele trudniej, niż biegać po ulicy z giwerą w ręku – stwierdził przed kilkoma laty. Ale to właśnie bieganie z giwerą przyniosło mu największą sławę. Od ponad 25 lat pojawia się na dużym ekranie. Ubywa mu włosów, ale nie męskiego czaru. Tylko czekać, aż po raz kolejny uratuje świat. Aktor z okazji urodzin nie daje sobie chwili wolnego. Zaledwie trzy tygodnie temu na amerykańskie ekrany wszedł najnowszy film z jego udziałem, komedia „Cop Out” („Fujary na tropie”, polska premiera planowana jest na 4 czerwca), który podczas pierwszego weekendu zarobił 18,6 mln dol. Przed nami także premiera długo oczekiwanego „The Expendables”, gdzie Willis, wprawdzie w epizodzie, spotkał się z pozostałymi ikonami kina akcji: Sylvestrem Stallone’em i Arnoldem Schwarzeneggerem. Obecnie Willis pracuje na planie filmu „Red” w reżyserii Roberta Schwentkego, a w planach ma już kolejne produkcje. Z RFN do Hollywood Dzieje Willisa to spełnienie amerykańskiego snu. Jego matka była Niemką, ojciec – amerykańskim żołnierzem. Aktor urodził się w 1955 r. w RFN, po demobilizacji ojca rodzina przeniosła się do Penns Grave w New Jersey. W szkole Willis, nazywany często Brunem, bardziej angażował się w przedstawienia i działalność samorządu uczniowskiego niż w naukę. Jak wspominają jego znajomi, młody Bruce wyraźnie się jąkał, jednak paradoksalnie wada znikała, gdy wychodził na scenę. Po ukończeniu szkoły nie od razu ruszył do Hollywood. Przekonany, że jego przeznaczeniem jest praca fizyczna, został kierowcą, a następnie ochroniarzem na budowie elektrowni jądrowej. Jednocześnie od czasu do czasu grywał na harmonijce w lokalnych barach. Tęskniąc za aktorstwem, zapisał się na lekcje dramy do Montclair State College. Szkoły jednak nie skończył – za często opuszczał zajęcia, by brać udział w castingach do filmów, na dodatek na miesiąc przed planowanym dyplomem wziął udział w zamieszkach studenckich, za co wyleciał z placówki. Marząc o graniu i łapiąc wszelkie, nieraz nawet bezpłatne rólki, dorabiał jako nowojorski barman. Sukces przyszedł niespodziewanie w 1985 r., gdy Bruce przyjechał do Los Angeles na przesłuchanie do filmu „Rozpaczliwie poszukując Susan”. Roli nie dostał, ale zdecydował, że skoro jest w mieście, zajrzy na inne castingi. I tak trafił na przesłuchanie do serialu „Moonlighting”. Znalazł się wśród 3 tys. kandydatów – i wygrał, mimo że producenci planowali zaangażować do roli kogoś o znanym nazwisku. W górę Serial, w Polsce wyświetlany dopiero od 1992 r. jako „Na wariackich papierach”, okazał się wielkim sukcesem. Historia byłej modelki (Cybill Shepherd) i detektywa (Willis jeszcze z bujną czarną fryzurą) wspólnie rozwiązujących kryminalne zagadki gromadziła przed ekranami tłumy. O wiele gorzej, plotkowano, układała się relacja aktorów poza planem, a Willis zyskał reputację trudnego we współpracy. Kilka lat później Roger Director, producent serialu, uczynił go niespecjalnie sympatycznym bohaterem swej powieści z kluczem, „A Place to Fall”. Najważniejsze jednak, że „Na wariackich papierach” pozwoliło Willisowi pokonać niewidzialną bramę do hollywoodzkiego świata. Zdobył nagrodę Emmy i Złoty Glob. Jednak ambicją zdolnego aktora nigdy nie była telewizja – zawsze interesowało go kino. Rola w serialu sprawiła, że stał się rozpoznawalny. Dzięki temu dostawał kolejne role, m.in. w komedii romantycznej „Randka w ciemno”. I wreszcie przyszedł czas na kolejny przełom. W 1988 r. Bruce został Johnem McClane’em w „Szklanej pułapce”. Film – przez polską telewizję powtarzany niemal tak regularnie jak „Kevin sam w domu” – błyskawicznie zawojował amerykańskie kina i stał się znany na całym świecie, a Bruce ugruntował wizerunek twardego, bezwzględnego obrońcy sprawiedliwości i otrzymał za rolę rekordowe wówczas 5 mln dol. Lata 90. to pasmo sukcesów. Rozpoczęła je „Szklana pułapka 2”, później były m.in. komedia „Ze śmiercią jej do twarzy”, w 1994 r. „Pulp Fiction”, w 1995 r. trzecia część „Szklanej pułapki” i rewelacyjne „12 małp”. „Szakal” (wreszcie czarny charakter!), „Piąty element”, „Armageddon” – niemal co roku do filmografii Willisa dochodził kolejny sukces. Ukoronowaniem był nakręcony w 1999 r. „Szósty zmysł”. Rola skupionego, zmęczonego, ale pełnego współczucia i chęci pomocy psychologa pokazała, że Bruce może być kimś więcej niż tylko biegającym z rewolwerem twardzielem. Aktor
Tagi:
Agata Grabau









