Czy inteligencja stanęła na wysokości zadania?

Czy inteligencja stanęła na wysokości zadania?

Dziś słowa znaczą nie to, co znaczą, ale to, przeciw komu zostały użyte Z prof. Andrzejem Walickim rozmawiają Paweł Dybicz i Robert Walenciak – Panie profesorze, w najnowszej książce „O inteligencji, liberalizmach i o Rosji („Universitas”, Kraków 2007) napisał pan, że inteligencja nie stanęła na wysokości zadania i powinna dokonać rozliczenia sama z sobą. Czy teraz, po październikowych wyborach, też pan tę opinię podtrzymuje? (Kwestię Rosji pomińmy w niniejszej rozmowie jako zasługującą na osobną prezentację). – Podtrzymuję. Polityka PiS była nie tylko zaprzeczeniem III RP, ale również kontynuacją bardzo istotnego nurtu, który rozwijał się wcześniej, w ramach tejże III RP. Dlatego w moim zarzucie wobec inteligencji brzmiał żal, że wcześniej, przed okresem PiS, milczała. Że pewne tendencje się rozwijały, narastały, a ona milczała. I musiała poczekać aż do IV RP, musiała przekonać się, często na własnej skórze, jak wyglądają one w praktyce, by zacząć protestować, formułować zarzuty. A teraz znów milczy – kiedy IV RP zniknęła, czuje się usatysfakcjonowana. – Wyprowadziliśmy kozę i cieszymy się, że mamy luźno… – Chyba zbyt wcześnie. Przecież dowiadujemy się, że lustracja nie jest wcale pogrzebana, bo Geremek ma problem. I nie jest to przypadek. W związku z tym myślę, że tak jak wtedy inteligencja (nie wszyscy, nie uogólniam) zbyt długo czekała ze sformułowaniem pewnych zasadniczych zarzutów, teraz może zbyt prędko spoczęła na laurach. Wirus IV RP – Mówi pan o „pewnych tendencjach, które w III RP się rozwijały” i które eksplodowały w państwie PiS. To znaczy… – Już w pierwszych latach III RP Jarosław Kaczyński pisał w „Tygodniku Solidarność”, że Mazowiecki jest zbyt umiarkowany, że zerwanie z PRL powinno być radykalniejsze, ponieważ strona druga przestaje istnieć. Pisał też, że będą duże kłopoty z robotnikami, którzy będą płacić koszta transformacji, więc trzeba gniew robotniczy skierować na nomenklaturę, przeciwko komunistom. Była nawet mowa o „dekomunizacji” jako „rekompensacie moralnej”, mającej wynagrodzić robotnikom straty materialne. Potem były te wielkie dyskusje o stanie wojennym, ta sama opcja, PC, zgłosiła wniosek o osądzenie i wykonanie wyroku śmierci na osobie gen. Jaruzelskiego. Tak przecież było! W roku 1993 Adam Michnik, jako człowiek poczuwający się do reprezentowania mniejszości, stwierdził, że większość klasy politycznej uważa PRL za zwyczajną okupację i on ma nadzieję, że to się zmieni po wyborach. Ale to się nie zmieniło. Przeciwnie, wywołało intensyfikację tych postaw, ponieważ część klasy politycznej poczuła się obrażona wynikiem wyborów. Dla części ludzi ważniejsze było, żeby Polska była nasza, aniżeli była taka, a nie inna. Jeżeli nie my wprowadzamy reformy – to nas obraża. Michnik miał odwagę tej postawie się przeciwstawić. Ale zapłacił za to wielką cenę, bo przecież nie można mówić, że III RP to była Polska podzielająca poglądy Michnika. – PiS-owcy twierdzą, że III RP to była wręcz Polska Michnika… – A przecież on był w mniejszości nawet w swoim własnym gronie. Po artykule napisanym wspólnie z Cimoszewiczem, o minimum, co do którego należałoby się zgodzić, akceptacji we własnym gronie nie uzyskał. A porównanie Jaruzelskiego i Kiszczaka do ludzi honoru wywołało straszliwe oburzenie. Do dziś dnia Michnik musi się z tego tłumaczyć. Ja osobiście widzę to trochę inaczej – Michnik napisał książkę „Z dziejów honoru w Polsce”, w której to implicite odmówił Jaruzelskiemu i Kiszczakowi właśnie honoru. Więc potem, można powiedzieć, zwrócił im ten honor – za dotrzymanie obietnicy, za to, że nie wycofali się podstępem z ustaleń Okrągłego Stołu. To było zwrócenie honoru w tym sensie, w jakim przysługuje on przeciwnikowi. – Teraz przestrzega pan, żeby nie idealizować III RP, nie budować teorii, które głoszą, że głosując przeciwko PiS, głosowaliśmy za pełnym powrotem III RP. – Inteligencja, co pomija Adam Michnik, protestowała przeciwko IV RP nie dlatego, że Kaczyński dał becikowe czy też źle mówił o Balcerowiczu. Inteligencja protestowała, gdyż IV RP zdradzała tendencje autorytarne, zagrażające jednostce. Podporządkowujące obywatela. Stworzono władzę, jaką jest IPN, która, mimo że nie była władzą sądowniczą, mogła postawić w stan oskarżenia. W stan pociągający skutki prawne. Człowiek nie znał dnia ani godziny, jakie haki się na niego znajdzie. Ta sytuacja była sprzeczna nie tylko z liberalną demokracją, ale i z liberalnym autorytaryzmem. Czy Piłsudskiemu przyszłoby do głowy takie działanie? Przeciwnie, on wciągał do rządu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2008, 2008

Kategorie: Wywiady