Czy Kaczyńscy wygrywają, czy przegrywają potyczki polityczne?

Czy Kaczyńscy wygrywają, czy przegrywają potyczki polityczne?

Prof. Andrzej Zoll,
b. rzecznik praw obywatelskich
Nie traktuję tych potyczek w kategoriach meczu, trudno jednak mówić o tym, by to był rząd sukcesu. Wiele rzeczy pozostaje niezałatwionych. Nie jest tak istotne, czy sprawa natury politycznej jest wygrana, czy przegrana, ale czy konieczne reformy państwa idą do przodu, np. reformy służby zdrowia, finansów publicznych czy zapowiadana reforma wymiaru sprawiedliwości. Wiele z tych rzeczy należy poprawić i samo gadanie nie daje żadnych efektów, a sądy 24-godzinne nie są rewolucyjną zmianą. Bardziej oczekiwany byłby np. rozdział prokuratury od Ministerstwa Sprawiedliwości, co należy do katalogu spraw niezałatwionych, które należy ruszyć jak najszybciej.

Jerzy Szmajdziński,
przewodniczący Klubu Parlamentarnego SLD
W oczach populistów, nacjonalistów, eurosceptyków, u ludzi z kompleksami i mających w sobie wiele krzywd, u tych, którzy ciągle czekają na odkrycie „układu” – wygrywają i zyskują, a w każdym razie utrzymują z niewielkimi stratami swoje poparcie, które uzupełnili elektoratami Samoobrony i LPR. A u reszty tracą, bo pokazują swoje zupełnie inne oblicze w stosunku do prezentowanego poprzednio. Zwłaszcza odnosi się to do prezydenta.

Maciej Muskat,
szef Greenpeace Polska
Na poziomie obwodnicy Augustowa i przejścia przez Dolinę Rospudy dopóki nie będzie orzeczenia Trybunału w Strasburgu, nie można mówić ani o zwycięstwie, ani o przegranej. Jednak w szerszym wymiarze sprawy władze przegrały tę batalię. Jak wskazują badania opinii, większość ludzi uważa, że nie można pod hasłem modernizacji niszczyć przyrody, a tego rodzaju pogląd przedstawił m.in. również premier, mówiąc, że jeśli nie chcemy opóźniać budowy autostrady, to musimy się pogodzić z przejściem przez Rospudę. Niezależnie więc od tego, co ogłosi Trybunał i jak postąpi polski rząd, ludzie już się obudzili, policzyli się i zobaczyli, że to nie grupka ekologów, ale zwyczajni obywatele polscy traktują środowisko jako wartość i chcą ratować to, co pozostało.

Krzysztof Leski,
publicysta TVP 3
Per saldo potyczki są przegrywane, ale odnosi się to do obu stron. Czasami są to tylko tematy zastępcze. Większość z nich funduje nam rząd, rzadziej opozycja, ale działa to tylko na w miarę zdeklarowanych zwolenników, którzy pozostają w przekonaniu, że druga strona nie ma racji. Jednak demokracja nie polega na kłóceniu się o duperele, kiedy to, co ważne, się nie zmienia. W ten sposób tracą wszyscy.

Marek Borowski,
lider SdPl
Nie chodzi tu o bilans, ale o to, że Kaczyńscy prowadzą politykę konfliktów. Każdy z nich można przegrać formalnie albo wygrać i uzyskać, co się chciało, jednak w obu przypadkach w opinii publicznej zyskać albo stracić. Przegrana w konflikcie nie oznacza automatycznie zmniejszenia poparcia, bo taka polityka może się niektórym podobać. Ale może być też odwrotnie. Z każdym konfliktem, niezależnie od tego, czy wygranym, czy przegranym, w kogoś się uderza, i za każdym razem w kogoś innego, a więc traci jego poparcie. Przed wyborami samorządowymi PiS lekko straciło w stosunku do parlamentarnych, ale można powiedzieć, że nic wielkiego się nie stało i polityka ciągłych konfliktów partii nie zaszkodziła ani nie pomogła. Teraz następuje przepływ elektoratu od „przystawek” do PiS, które rozpoczęło drugi etap ofensywy: lustracja, aborcja, odpracowywanie studiów przez lekarzy. „Przystawki” poczuły się zagrożone i próbują odbić trochę elektoratu. Konflikty zaczynają dotykać już setek tysięcy, a nawet milionów obywateli i to się nie podoba. Polityka konfliktowania ma gdzieś swoją granicę i choć PiS ma bardzo dobry PR, pomaga mu koniunktura gospodarcza, chociaż jego wynik jest remisowy, strzałka odchyla się w dół.

Janusz A. Majcherek,
publicysta „Tygodnika Powszechnego”
Raczej przegrywają, choć oczywiście również zdarzają się drobne wygrane w potyczkach. Generalnie jednak odbiór publiczny tych spraw jest negatywny. Zresztą nie wszystkie konflikty są wywoływane przez obecny obóz rządzący, niektóre ogniska zapalne powstają nawet wbrew jego woli. Tak było np. w przypadku aborcji, temat został wywołany wręcz przy sprzeciwie braci Kaczyńskich, obawiali się oni bowiem, że przyniesie on niekorzystne dla nich skutki.

Dr Marek Mazur,
politolog, Uniwersytet Śląski
Polityka prowadzona przez koalicję jest przyjmowana różnie przez zwolenników i przeciwników. Z jednej strony istnieje spore poparcie dla rządu i partii rządzącej, ale wyniki badań społecznych nie zmieniają się znacznie od dłuższego czasu. Jaki jest trend dla tego poparcia, trudno rozstrzygnąć. Teza o tym, że wywoływanie konfliktów dla poprawy swojego wizerunku i odwrócenia uwagi jest świadomym działaniem, wydaje się kusząca. Jednak nie przeceniałbym rządzących, że tak doskonale manipulują opinią publiczną.

Bronisław Komorowski,
wicemarszałek Sejmu, PO
Bilans nie jest jednoznaczny, bo w niektórych kręgach Kaczyńscy zyskują wyborców. Błędy popełniane w zakresie Rospudy i ryzyko utraty pieniędzy z UE, a także protesty ekologów powodują, że tracą oni w środowiskach bardziej wykształconych, które nie lubią konfliktów, ale zyskują w innych, które mówią: wybieramy życie ludzi, a nie ptaków. Podobnie jest z aborcją. Wygrywają w swoim twardym elektoracie, ale najtwardszy wraca do LPR, a wpisanie się w konflikt ideologiczny przy obecnych nastrojach społecznych powoduje, że tracą wyborców bardziej umiarkowanych, którzy mogą przejść do PO, ale nie muszą.

Prof. Wawrzyniec Konarski,
politolog, UW
Trudno powiedzieć, tracą czy zyskują, ale ten stan nierozstrzygnięcia zależy nie tyle od postępowania Kaczyńskich, ile od niedojrzałości opozycji. Błędy czy sukcesy Kaczyńskich zdają się nie mieć większego znaczenia, bo opozycja jest mało zgrana i niesprawna. Koalicji na razie udawało się wybrnąć na bieżąco z różnych kłopotów. Choć potyczek jest sporo, Kaczyńscy radzą sobie z nimi dobrze, co nie jest zasługą ich kompetencji, lecz słabości opozycji. Rząd nie ma ewidentnych wpadek decyzyjnych i wizualnych, choć politycy PiS prezentują się źle, jak np. wicepremier Dorn, a prezydent jest wybitnie nudny i wypowiada się mało konkretnie, co niemal natychmiast jest krytykowane przez media. Opozycja nie umie jednak, a może i nie chce wykorzystywać wpadek słownych, nawet takich, które są całkowicie nie do przyjęcia, bo sama jest skłócona.

Notował Bronisław Tumiłowicz

 

Wydanie: 14/2007, 2007

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy