Prawdopodobnie nowa, młoda lewica nie będzie miała trudności z podejmowaniem tematów, przed którymi uciekali starzy SLD-owcy KAZIMIERA SZCZUKA (ur. 1966 r.) – historyk literatury, krytyk literacki, działaczka ruchów kobiecych, feministka, członkini partii Zieloni 2004. Pracuje w Instytucie Badań Literackich PAN, wykłada Gender Studies na UW. Jest autorką książek „Kopciuszek, Frankenstein i inne” oraz „Milczenie owieczek”. Do niedawna prowadziła w TVN teleturniej „Najsłabsze ogniwo”, jest współautorką programu poświęconego książkom i literaturze „Wydanie II poprawione” w tej samej stacji. Wcześniej występowała w TVP w magazynach „Dobre książki” i „Pegaz”. Publikowała m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Res Publice Nowej”, „Tekstach Drugich” i „Zadrze”. – Widzi pani szansę na rewolucję mentalną w Polsce? – Myślę, że taka szansa istnieje. I, paradoksalnie, zwiększa się. – Tak? A gdybym był staruszką w moherowym berecie, która mówiłaby: o. Tadeusz jest wszystkim, geje to zboczeńcy, Żydzi precz, komuniści na latarnie, a feministki powinny zakładać rodziny, rodzić dzieci i siedzieć cicho – to co by pani mi powiedziała? – No cóż, nagła sława słuchaczek Radia Maryja i wyznawczyń o. Rydzyka to, moim zdaniem, wydmuszka medialna. Ta moherowa subkultura zawsze przecież była w jakiejś niszy, mało kto się nią interesował, a w tej chwili wszyscy o niej trąbią. Nikogo jakoś nie obchodzi rosnąca aktywność naprawdę groźnych ugrupowań neofaszystowskich, bo łatwiej ponabijać się z moherowych beretów. Tymczasem należałoby raczej nabijać się z rządu i nowego prezydenta, którzy ulokowali się w tym dziwnym rydzykowym zoo i uczynili z niego centrum dowodzenia. – No dobrze, ale to właśnie dzięki moherowym beretom i wsparciu Rydzyka Prawo i Sprawiedliwość bierze dziś wszystko. – Jak to: wszystko? Przesadza pan. Platforma Obywatelska przegrała tylko o kilka procent z PiS, a nie o kilkanaście. – Mam na myśli efekty praktyczne – cała władza jest w tej chwili w rękach Kaczyńskich. – Myślę, że ten pierwszy szok, gdy okazało się, że Radio Maryja i „Nasz Dziennik” stają się mediami rządowymi, a Samoobrona i Liga Polskich Rodzin zostają sojusznikami rządu, już chyba minął. – Czyli co? Nic się nie stało? – Stało się, stało. Ludzie tacy jak ja, działający w różnych ruchach wolnościowych, mogą powiedzieć, że rzeczywistością stało się to, co długo wydawało się naszym urojeniem. – Dostrzegam tu jakąś niekonsekwencję – z jednej strony, chce pani być ostrożna w formułowaniu radykalnych sądów o zagrożeniach, jakie niesie nowa władza, a z drugiej, przyznaje, że jednak te zagrożenia stały się faktem. To gdzie tu impulsy do rewolucji mentalnej, gdzie przestrzeń do rozmowy o edukacji seksualnej, aborcji, religii w świeckich szkołach? – Chodziło mi o to, że polskie społeczeństwo jest podzielone i że jednak jest spora grupa ludzi, którzy na PiS nie głosowali albo nie głosowali wcale, czyli nie popierają tego układu. Ale proszę sobie przypomnieć, że przewaga SLD w poprzednim rozdaniu była większa niż obecnie PIS i nie jest to zasługą jedynie o. Ryzyka, że nie rozmawiamy dziś o aborcji. Dlaczego siła polityczna, która określa się jako lewica, głosowała przeciwko refundacji pigułki antykoncepcyjnej? To dopiero jest ciekawe pytanie! Mało kto zdaje sobie też sprawę, że ograniczanie dostępu do środków antykoncepcyjnych i oświaty seksualnej jest łamaniem prawa, ponieważ w ustawie antyaborcyjnej jest zapisane, że państwo bierze na siebie te obowiązki. Tylko że dziś granica między państwem a Kościołem jest niemal zatarta, więc edukacja może być interpretowana jako katechizacja, a „rzetelność” informacji o antykoncepcji oznaczać może twierdzenia, że pigułka okalecza fizycznie i psychicznie, a metody naturalne są skuteczne w 100%. Z punktu widzenia nauki Kościoła, to są zapewne rzetelne informacje. Ale dyskusja z Kościołem i walka o neutralność światopoglądową państwa jest zadaniem lewicy, a nie o. Ryzyka, który ustawił się po niewątpliwie dogodnej stronie barykady i czerpie z tego wszechstronne korzyści. Prawdopodobnie nowa, młoda lewica nie będzie miała trudności z podejmowaniem tematów, przed którymi uciekali starzy SLD-owcy. – Aha, więc wierzy pani, że te wszystkie brunatne opary, które wylecą w ciągu najbliższych czterech lat, tak wstrząsną ludźmi, że powstanie nisza dla nowej lewicy? – Ta nisza już jest. – Ale nie w krajobrazie wyborczym. SLD ciągle traci, a inne ugrupowania lewicowe zastygają
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









