Dialog pana prezydenta z narodem

Dialog pana prezydenta z narodem

Pierwsza dama publicznie przemówiła! Publicznie! W KFC wprawdzie, ale zawsze publicznie. Nareszcie. I… niestety! Do tej pory plotkarski Kraków był podzielony. Niektórzy mówili: „Biedna ta Kornhauserówna. Swoje wie, ale publicznie się nie odcina. Nie chce szkodzić mężowi. Dlatego cierpi, milczy i nie zabiera publicznie głosu”. I dodawali: „Źle to może o niej świadczy jako o obywatelce, ale jak najlepiej jako żonie”. Inni, mniej liczni, ripostowali: „Gdzie tam. Zaimponowały jej te żyrandole, kreacje, zdjęcia w tabloidach, spotkania z koronowanymi głowami, prezydentami i ich połowicami”. Spór trwał. Wreszcie pierwsza dama sama rozwiała wątpliwości. A było to tak. Pan prezydent w towarzystwie pierwszej damy, w ramach zbliżenia z ludem, w obstawie funkcjonariuszy Służby Ochrony Jaśniepaństwa (dawniej BOR) odwiedził w Krakowie lokal KFC. Jak się okazało, był tam przygotowany kocioł czy, ściślej, zasadzka. Zidentyfikowana (tak powiedział telewizji prezydencki minister Dera) przez służby państwowe, jak się domyślam, agentka KOD zaczęła prezydentowi zadawać pytania! Bezczelnie i wprost! A nie na kartkach, jak to teraz przyjęte na oficjalnych spotkaniach przedstawicieli władz, a więc bez możliwości pominięcia pytania bądź jego ocenzurowania. Otóż ta zidentyfikowana agentka KOD zaatakowała pana prezydenta pytaniami. O rzeczy drobne i nieistotne, jak powiedział minister

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2018, 25/2018

Kategorie: Felietony, Jan Widacki