Andrzej Samson, psychoterapeuta Podstawowym powodem jest upodobanie do wszystkiego co amerykańskie. W tej dziedzinie Polacy już od lat 50. poszukiwali odpowiednich wzorców za oceanem, a obecnie stało się to dużo łatwiejsze. Ponadto nie było dotąd w Polsce obyczaju, który w równym stopniu ułatwiałby nawiązywanie bez obaw i podtekstów kontaktów na podłożu uczuciowym. Walentynki są więc bardzo wygodnym świętem, które może pomóc wielu ludziom. Spełnia, moim zdaniem, także pozytywną rolę. Zygmunt Kałużyński, krytyk filmowy Za moich czasów czegoś takiego nie było. Polacy małpowali co prawda różne rzeczy, np. amerykańską chęć dorabiania się pieniędzy, ale nie święta. Małpowanie świąt jest reakcyjne. W tej chwili Polska stała się filią Ameryki, zaś Amerykanie chcieliby, aby inne kraje były reakcyjne i wsteczne. W ogóle Zachodowi zależy na tym, aby Wschód był wsteczny, bo wówczas cały Zachód może na tym tle wyglądać bardziej postępowo i spokojnie wypełniać swoją misję niesienia postępu. Anna Szymańska, redaktor naczelna “Kobiety i Stylu” Trudno znaleźć właściwą odpowiedź na to pytanie. Wydaje mi się, że jesteśmy narodem bardzo uczuciowym, ale w gruncie rzeczy mało się tymi uczuciami zajmujemy. Walentynki wypełniają trochę tę lukę. Ponadto może to być reakcja na sformalizowany zwyczaj Święta Kobiet – 8 Marca, która znalazła ujście zgodnie z zachodnim wzorcem. Dlatego Walentynki przyjęły się znacznie szybciej i weszły głębiej do naszego obyczaju niż np. święto Hallowęen, które nie może zastąpić bardzo polskich i bardzo popularnych Wszystkich Świętych i Zaduszek, 1 i 2 listopada. Wreszcie nigdy nie mieliśmy za dużo możliwości okazywania swoich uczuć, zwłaszcza na piśmie. Dlatego właśnie uważam, że to święto jest bardzo potrzebne. Prof. Krzysztof Boczkowski, poeta, lekarz-genętyk To święto stało się u nas dość popularne dzięki promocji w mediach. Polacy łatwo ulegają sugestii, mają też szczególne predyspozycje do naśladownictwa, więc kiedy drukuje się walentynkowe karty i sporo mówi o takim obyczaju w telewizji, to zarazem uruchamia się mechanizm, który wielu ludziom przynosi określone profity. Walentynki stały się przez to niezłym interesem. Ważne jest również, że nie mieliśmy innego święta tego typu, zdecydowanie poświęconego tak pojętej sferze uczuć. Są różne Dni Matki, Babci, Ojca, nie było natomiast Dnia Zakochanych. Dla mnie osobiście Walentynki jednak mogłyby nie istnieć. Obchodzę święta bardziej tradycyjnie polskie, jak imieniny, rocznicę ślubu itp. Jarosław Sellin, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Na pewno nie dlatego, że patronem tego święta jest św. Walenty. Głównym powodem, funkcjonowania w powszechnej świadomości Walentynek jest to, że po zawaleniu się żelaznej kurtyny od 10 lat mamy u nas silniejsze wpływy obyczajowości zachodniej. Generalnie obyczaje walentynkowe podobają mi się w odróżnieniu od święta Halloween. To jest szczególnie atrakcyjne dla młodzieży. Tak swoiście pojmowane święto miłości nie przyjmuje form nieobyczajnych, ale koncentruje się na wysyłaniu pocztówek i obdzielaniu serduszkami, co nikomu nie szkodzi. A ponieważ wspomaga tworzenie się par narzeczeńskich i wzmaganie wzajemny sympatii – jest zjawiskiem bardzo pozytywnym. Ks. Wojciech Gruba, wikariusz parafii św. Walentego w Gdańsku Powód podstawowy to zachłyśnięcie się nowinkarstwem płynącym z Zachodu. Zwyczaj ten nie ma wiele wspólnego z osobą św. Walentego, patrona naszej parafii, ani z jego życiem. Nasza parafia ma, oczywiście, swoje święto w dniu 14 lutego, dniu naszego patrona. Organizuje się wtedy zwykły odpust parafialny, ale nie ma on żadnego podtekstu romantycznego, lecz wyłącznie religijny i społeczny. Wojciech Eichelberger, Psychoterapeuta Chyba było nam brak takiego święta, bo w kalendarzu nie przewidzieliśmy dnia, który wprost podejmowałby ten romantyczny problem. Kiedyś popularna była noc świętojańska, ale tamto święto kojarzyło się z czasami pogańskimi. Tym razem Walentynki trafiły na podatny grunt i stały się dobrym pretekstem do zbudowania nowego obyczaju. Innym powodem popularności tego święta jest to, że mamy skłonność do naśladownictwa, zwłaszcza tego, co się pojawia w kręgu anglosaskim. Wciąż jesteśmy na tym etapie, że chętnie przyjmujemy wszystko, co stamtąd do nas przychodzi. Wanda Chotomska, Pisarka, laureatka “Orderu Uśmiechu” Polacy polubili Walentynki tak, jak pokochali Pizza Hut i McDonald’sa. To pojawiło się nagle w naszym krajobrazie i gdyby chodziło tylko o rozwój
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz