Dlaczego wykopano Jerzego Brzęczka?

Dlaczego wykopano Jerzego Brzęczka?

PHOTO TOMASZ RADZIK / SUPER EXPRESS WARSZAWA STADION NARODOWY PIERWSZA KONFERENCJA PRASOWA NOWEGO SELEKCJONERA JERZEGO BRZECZKA N/Z ZBIGNIEW BONIEK PREZES PZPN 23/7/2018 TRENER REPREZENTACJI POLSKI SELEKCJONER KOSZULKA REPREZENTACJI Z NAZWISKIEM BRZECZEK WSZYSTKIE ZDJECIA NA HTTP://AGENCJA.SE.COM.PL

Sygnałów, że bardzo źle się dzieje w reprezentacyjnej szatni, nie brakowało W XXI w. kibice piłkarskiej reprezentacji Polski tylko raz byli świadkami kuriozalnego pożegnania selekcjonera, gdy po kilku meczach, w tym przegranym z Łotwą o punkty w eliminacjach mistrzostw Europy, telefonicznie zwolnił się Zbigniew Boniek. Później na potwierdzenie wypowiedzianych słów przysłał jeszcze co prawda faks, ale ze stylem i klasą nie miało to nic wspólnego. Podobnie jak wykopanie Jerzego Brzęczka 18 stycznia – 66 dni przed inauguracją kwalifikacji mistrzostw świata w Katarze i 145 dni przed rozpoczęciem przesuniętych finałów Euro 2020. Zastanawiający zanik trzeźwego spojrzenia Brzęczek nie podbił serc kibiców, nie płaczą też po nim piłkarze. Reprezentacja Polski grała pod jego kierownictwem siermiężny i trudny do oglądania futbol. Wygrywała ze słabeuszami – nie licząc meczu ze Słowenią – siłą indywidualności, nie drużyny. Przegrywała natomiast, i to z kretesem, z przeciwnikami wyżej notowanymi w rankingu FIFA. W jesiennych wyjazdowych spotkaniach w Lidze Narodów z Holandią i Włochami była zawstydzająco nieporadna. Tyle że po dwóch wygranych z Bośnią i Hercegowiną oraz remisie z Italią na naszym terenie, który – jak się okazało – był wprawdzie miłym, ale wyłącznie wypadkiem przy pracy, utrzymała się w Dywizji A. Czyli najwyższej w tych komercyjnych rozgrywkach organizowanych przez UEFA. A taki właśnie cel prezes Boniek postawił przed trenerem Brzęczkiem. I na tej podstawie szef PZPN bronił go później, choć media nie zostawiały na nieudolnym szkoleniowcu suchej nitki. Bronił zresztą autorskiego pomysłu, jakim była nominacja na selekcjonera człowieka młodego, niezbyt doświadczonego w tym fachu i zupełnie nieutytułowanego. Mimo że, jak szybko się okazało, Brzęczek nie miał niezbędnych kompetencji, aby prowadzić drużynę narodową. Nie umiał poukładać relacji z Robertem Lewandowskim, nie potrafił też ustalić taktyki zespołu pod najlepszego piłkarza świata roku 2020. A jednak Boniek, choć przymierzał się do zdymisjonowania Brzęczka już we wrześniu 2019 r. i miał pełne prawo – za brak jakiegokolwiek stylu – wylać go po zakończeniu eliminacji mistrzostw Europy dwa miesiące później, nie zdobył się na taki krok. Przeciwnie, w maju 2020 r. – osiem miesięcy przed wręczeniem dymisji – przedłużył kontrakt z selekcjonerem (obowiązujący do końca 2021 r., z opcją, po ewentualnych wygranych kwalifikacjach mundialu, prolongowania umowy na cały rok 2022, do zakończenia mistrzostw świata w Katarze). Powodów do zwolnienia trenera zdawał się nie dostrzegać nawet po kompromitujących występach w Amsterdamie (wrzesień 2020 r.) i Reggio Emilia (listopad). Musiały minąć dwa kolejne miesiące, aby pracodawca doszedł do jedynego słusznego wniosku, że z tym selekcjonerem na ławce reprezentacja Polski na finałach Euro może przynieść wyłącznie wstyd. Jak na człowieka, który zęby zjadł na futbolu, to bardzo dziwna postawa i zastanawiający zanik trzeźwego spojrzenia. Zaczęła rządzić sfrustrowana szatnia W dodatku sygnałów, że bardzo źle się dzieje w reprezentacyjnej szatni, nie brakowało. Najbardziej jaskrawy – po listopadowej przegranej z Włochami 0:2 – to wywiad Szymona Mierzyńskiego (WP SportoweFakty) z ekspertką ds. mowy ciała Darią Domaradzką-Guzik z firmy Rivigo.eu, który przeszedł bez większego echa. A nie powinien. Specjalistka odniosła się do zachowania Roberta Lewandowskiego, który po meczu w Reggio Emilia udzielił wywiadu TVP Sport. Zapytany o wskazówki od selekcjonera i plan gry „Lewy” udzielił wymijającej odpowiedzi. Największe wrażenie zrobiło jednak ośmiosekundowe milczenie, zanim w ogóle kapitan biało-czerwonych zaczął mówić. Warto przypomnieć, jak oceniła to Domaradzka-Guzik. „Patrząc na zachowanie Roberta Lewandowskiego, nie mam wątpliwości, że jego ciało pokazuje kłopot. Oceniając całą sytuację, trzeba przede wszystkim wziąć pod uwagę kontekst. To nie jest (…) ktoś, dla kogo wypowiedzi w mediach są nowością. To człowiek obyty i przygotowany do takich wystąpień znakomicie. Ma świadomość własnego autorytetu i tego, jak wiele ważą jego słowa. Kiedy chce, to nad nimi panuje. Uważam, że w tym przypadku okazał emocje w sposób celowy. Postawa Lewandowskiego to cały zbiór sygnałów, choć żaden nie został wypowiedziany wprost. Tuż po usłyszeniu pytania da się dostrzec mikroekspresje, polegające na spuszczeniu wzroku, a potem lekkim uśmiechu. Gdybyśmy mieli to przełożyć na słowa, usłyszelibyśmy prawdopodobnie: »Co ja mam wam powiedzieć?«. Z jednej strony więc mamy do czynienia ze świadomą chęcią ukrycia prawdziwej informacji, ale z drugiej dostajemy dość jasny przekaz. (…)

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2021, 2021

Kategorie: Sport