Dochód minimalny to prawo, a nie jałmużna

Dochód minimalny to prawo, a nie jałmużna

People shout slogans as they march during a protest called by Spain's two main labor unions in Madrid, Sunday, Dec. 18, 2016. Several thousand workers took to Madrid's streets on Sunday to protest the Spanish government's labor policies of recent years as the country emerges from a long economic downturn. T-shirt in the centre reads in Spanish: "Coca-Cola no closing down neither dismissals". (AP Photo/Francisco Seco)

W Hiszpanii znów zrobiło się głośno o dochodzie podstawowym Francisco Vega, opozycjonista i działacz związkowy w czasach dyktatury Franco, emerytowany pracownik socjalny, były pracownik magistratu Malagi, odpowiedzialny za mieszkalnictwo społeczne, przez 22 dni prowadził strajk głodowy pod hasłem: dochód minimalny to prawo, a nie jałmużna. Vega codziennie pił jedynie dwa litry wody z odrobiną soli, aby się nie odwodnić, oraz cukru, by zapobiec spadkowi poziomu glukozy. Od czasu do czasu pozwalał sobie na kawę. – Po dekadach pracy w pomocy społecznej wiem, co to znaczy żyć bez możliwości zaspokojenia elementarnych potrzeb. Wiem, jak to jest być uzależnionym od niewielkiej pomocy socjalnej i jałmużny. Napatrzyłem się. Jestem zmęczony tym, że masy ludzi nie mają szans na godną pracę i płacę, nie są w stanie zapłacić za wodę, prąd i mieszkanie, nie mogą włączyć kaloryferów zimą, nie mają nawet na jedzenie. A równocześnie marnotrawi się miliony na pomoc dla banków czy subwencje dla Kościoła katolickiego – mówi o motywach podjęcia strajku. Andaluzyjczyk od 2 listopada codziennie w dni robocze w godz. 10-13 zasiadał na składanym krześle przed drzwiami Delegacji Rządu Andaluzji w Maladze. Domagał się realizacji zapisu Statutu Autonomicznego Andaluzji, uchwalonego 10 lat temu głosami chadeków z Partii Ludowej (rządzących w kraju), socjaldemokratów z PSOE (od ponad 30 lat rządzących w Andaluzji) oraz socjalistów ze Zjednoczonej Lewicy (wchodzącej w skład koalicji Unidos Podemos). Dokument ten stanowi: „Wszyscy mają prawo do minimalnego dochodu, który zagwarantuje godne życie, oraz, w przypadku znalezienia się w potrzebie, prawo do otrzymania go od władz publicznych zgodnie z przepisami prawa”. Pierwszego dnia strajku u bram delegatury zjawiła się policja z zapytaniem o powody protestu, a także aby wylegitymować Vegę i zapytać go o pozwolenie, choć zgodnie z hiszpańskim prawem jednoosobowe demonstracje tego nie wymagają. O strajku głodowym Vegi zrobiło się głośno w mediach. Pod gmachem zbierali się ludzie, aby go wesprzeć. Vega przez te 22 dni musiał dbać, aby liczba zgromadzonych w jednym momencie nie przekroczyła 20, bo to oznaczałoby już nielegalny protest. – Gdy zaczynało się robić gęściej, prosiłem niektóre grupy, aby poszły na spacer i wróciły, kiedy inni już pójdą – wyjaśnia. Część przechodniów wyrażała się krytycznie. Wielu mieszkańców Malagi tłumaczyło, że w trakcie kryzysu nie ma pieniędzy na tego typu świadczenia. – Mam dość opowieści o tym, że nie ma w budżecie pieniędzy na pomoc tym, którzy nie mają za co żyć – odpowiadał Vega. – Tak jakby społeczeństwo zapomniało o nieustannym rozkradaniu środków publicznych na podobną skalę jak w przypadku EREgate (głośna afera korupcyjna w Andaluzji; zdefraudowano ponad 136 mln euro z programu, który miał przeciwdziałać masowym zwolnieniom, pomagając firmom z problemami finansowymi). Pomóc kobietom i dzieciom Vega jest zwolennikiem bezwarunkowego dochodu podstawowego, a więc pewnej kwoty wypłacanej każdemu obywatelowi bez dodatkowych kryteriów. Starania o jego wprowadzenie uważa jednak za walkę, która wymaga wielu lat i zmian w świadomości społecznej. Teraz skupia się na jednej batalii – domaga się jak najszybszego zapewnienia odpowiednich środków osobom, które nie mają żadnych dochodów, więc uciekają się do żebrania i przestępstw, a także kobietom, które nie mogą się uwolnić od maltretujących je partnerów ze względu na dzieci lub brak własnych pieniędzy. – Mają one prawo do godnego życia, o którym mówi ignorowany od 10 lat artykuł statutu – tłumaczy. Vega przerwał strajk, bo zdaniem lekarza kontynuowanie go miałoby nieodwracalne skutki zdrowotne. Ale protest uświadomił wielu ludziom, że prawo do podstawowego dochodu jest zapisane w statucie, a także odbił się echem w parlamencie Andaluzji. Antonio Criado z Lewicowej Inicjatywy Socjalistycznej oraz Carlos Martínez z Socjalistycznej Alternatywy wnieśli o zwołanie otwartej debaty nad dochodem podstawowym (nie doczekali się jeszcze odpowiedzi). Ekonomistka i przewodnicząca grupy parlamentarnej Podemos Andaluzja, Carmen Lizárraga, zgłosiła natomiast wniosek o uwzględnienie w budżecie na nowy rok wydatków na pomoc osobom w trudnej sytuacji materialnej. Sam Vega skierował pisma do prezydent rządu Andaluzji, Susany Díaz, oraz do Rady ds. Równości i Polityk Publicznych, w których oświadcza, że wznowi głodówkę, jeśli w budżecie na kolejny rok nie znajdą się środki przynajmniej dla ofiar przemocy domowej oraz osób, które mają na utrzymaniu niepełnoletnich i pozostają bez prawa do zasiłku.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 52/2016

Kategorie: Świat