Droga do stanu wojennego

Droga do stanu wojennego

Andrzej Paczkowski przedstawił pracę, która w wielu miejscach łamie kanony solidarnościowej poprawności W 20 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego pisałem na łamach miesięcznika „Dziś”, że jest to dobra okazja, aby uzupełnić naszą wiedzę: „Czy tak się stanie – zależy to od samych bohaterów wydarzeń. Najmniej spodziewałbym się po Wałęsie. On chyba nie jest już w stanie przemówić ludzkim głosem. O innych politykach solidarnościowych nie mam tak jasnego sądu. Mam nadzieję, że nie tylko zechce zabrać głos gen. Jaruzelski, ale również nie dopuści do uwłaczającego mu poklepywania przez Adama Michnika. Jest coś głęboko niestosownego, gdy widzimy, jak pierwszy prezydent III RP jest pogardliwie broniony przez redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” przed absurdalnymi zarzutami solidarnościowych antykomunistów i wydaje się odczuwać nawet pewną wdzięczność z tego powodu. Ostatni szlachcic czynny w polskiej polityce nie powinien tak się dać traktować. Noblesse oblige. A może jednak ludzkim głosem przemówi sam Michnik?”. W trakcie rocznicowych obchodów nie tylko niektórzy solidarnościowi politycy przemówili ludzkim głosem, ale i gen. Jaruzelski miał okazję wyłożyć raz jeszcze swoje racje. Ponadto ukazała się bardzo interesująca książka na temat stanu wojennego solidarnościowego historyka Andrzeja Paczkowskiego (Droga do „mniejszego zła”. Strategia i taktyka obozu władzy lipiec 1980-styczeń 1982, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002), która w wielu punktach podważa zasady solidarnościowej poprawności. Solidarnościowy historyk o stanie wojennym Prezentowana książka nie jest monografią stanu wojennego – chociaż jest pierwszą w ogóle pozycją poświęconą wyłącznie temu zagadnieniu. Jak wynika z podtytułu książki, jej tematem jest jedynie strategia i taktyka obozu władzy w okresie od lipca 1980 r. do stycznia 1982 r. Polityka sowiecka oraz szczególnie działania władz związkowych są tu jedynie fragmentarycznie analizowane, co nie znaczy przecież, że obie nie miały istotnego wpływu na ostateczną decyzję gen. Jaruzelskiego. Zgadzam się z autorem, że główne przesłanki wiodące do podjęcia decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego pojawiły się już w trakcie sierpniowej fali strajków w 1980 r. Przez cały ten czas istniała bowiem zarówno groźba sowieckiej interwencji, jak i wprowadzenia stanu wojennego. Jednak nie doszło ani do jednego, ani do drugiego – i to nie tylko ze względu na brak odpowiednich przygotowań ze strony władzy – gdyż wcześniej udało się osiągnąć porozumienie między przedstawicielami strajkujących a rządzącymi. Autor twierdzi, że w sposób ostateczny politykę PZPR wobec nowego ruchu związkowego określił Stanisław Kania na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR w dniu 29 października 1980 r. Powiedział wtedy, że zawarty w sierpniu kompromis ma „charakter strukturalny”. Szansą dla związku była również ówczesna polityka sowiecka. Otóż 3 września 1980 r. komisja Michaiła Susłowa, wyłoniona przez Biuro Polityczne KC KPZR w celu monitorowania sytuacji w Polsce, stwierdzała, że „kompromis będzie miał najwyraźniej charakter przejściowy”, chociaż nie określono, na jak długo, a wiadomo, że wszelkie prowizorki są najtrwalsze. Jednocześnie zalecano polskim towarzyszom „przejawiać elastyczność”, a jedynie „w razie konieczności wykorzystać wyważone środki administracyjne” (s. 66-67). Nie było zatem mowy o rekomendowaniu użycia przemocy jako sposobie rozwiązywania konfliktów przez władzę w stosunkach z „Solidarnością”. Tym bardziej nie podnoszono konieczności wprowadzenia stanu wojennego. W trakcie konfliktu bydgoskiego miało się okazać, że również dla części działaczy solidarnościowych zawarty w sierpniu 1980 r. kompromis ma jedynie „charakter przejściowy” – jak dla Susłowa – a nie „charakter strukturalny” – jak dla Kani. To przecież Jacek Kuroń w pierwszym swoim posierpniowym komentarzu twierdził, że „powstanie się dopiero zaczyna”. Stąd uważał za pomysł „utopijny i w związku z tym awanturniczy” ograniczenie się przez nowe związki do funkcji czysto związkowych. Wielka szkoda, że nie uwzględnia tego stanowiska w swoich rozważaniach na temat trwałości porozumień sierpniowych Paczkowski. Być może wtedy łatwiej byłoby mu zrozumieć nie tylko przebieg konfliktu bydgoskiego, ale również dostrzec prewencyjny charakter stanu wojennego. Konflikt bydgoski znalazł kompromisowe rozwiązanie, czym zawiedzeni byli sowieccy politycy, którzy wyraźnie liczyli na wprowadzenie w Polsce stanu wojennego. Ale zawiedzeni byli nie tylko oni. Nie doszło przecież do strajku generalnego, który próbował wymusić Kuroń na obradującej w Bydgoszczy 23 marca KKP NSZZ „Solidarność”. Uchwalono, co prawda, przeprowadzenie generalnego strajku okupacyjnego w dniu 31 marca,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2002, 2002

Kategorie: Historia